Wiosenne porządki

1.1K 76 53
                                    




           

Eren nigdy tak naprawdę nie przepadał za wiosną. Po pierwsze dlatego, że wszystko wokół oblepione było żółtymi pyłkami, co powodowało u niego napady kichania i kaszlu. Po drugie wiosna oznaczała porządki. Młody zwiadowca nigdy nie był fleją, jednak w oczach kapitana Levi'a był czymś gorszym. Jak w zasadzie cały zastęp Kadetów, który rok w rok sprzątał całą kwaterę na jego rozkaz. I chodź Eren nie lubił sprzątać, dla swojego dowódcy był gotów zrobić wszystko. Wiedzieli o tym jego przyjaciele i w zasadzie wszyscy wokół, oprócz jak się zdawało, Levi'a. Młody zwiadowca sam nie do końca potrafił uporać się ze swoimi uczuciami i pomimo tego iż miał już 20 lat, nigdy nie nabrał odwagi, aby wyznać swoje uczucia Kapitanowi. Jednak nadchodząca wiosna przyniosła zmiany. Tym razem to Hanji Zoe decydowała kto co i kiedy sprząta. Nie oszczędziła także swoich starszych kolegów zwiadowców, a co za tym idzie także Levi'a, którego przydzieliła  Erenowi do sprzątania piwnicy. Hanji znała swojego kapitana jak własną kieszeń, tak samo jak i Erena. Zarówno jeden jak i drugi na wieść o wspólnym sprzątaniu zamknęli się w swoich pokojach, aby to na spokojnie przetrawić. 

Eren przez całą noc nie zmrużył oka. Serce waliło mu jak szalone, a skóra lepka była od potu. I chodź wraz z Kapitanem wiele razy zostawał sam na sam, było to zazwyczaj na polu walki, a tam panowały całkowicie inne zasady. Piwnica była dla Erena miejscem intymnym. Kiedyś to był jego pokój, a za drzwiami z krat zawsze po jego przebudzeniu stał Levi wpatrujący się w niego z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Te czasy dawno minęły. Piwnica była teraz schowkiem na zużyty sprzęt do trójwymiarowego manewru i rzadko kto w niej bywał.

Kiedy Jaeger doczłapał się do schodów wiodących do piwnicy, Levi już na niego czekał.

-Nie spieszyłeś się zbytnio. Ruszaj się bo nie mam całego dnia. Pieprzona Hanji wie, że nienawidzę piwnic.

Eren nic nie odpowiedział. Zarumienił się i pokiwał głową w geście zrozumienia. Dalszą drogę pokonali w zupełnej ciszy. Eren niósł wiadra wypełnione wodą z mydłem, natomiast kapitan dzierżył w swoich dłoniach mopy.

-Jakieś wspomnienia Jaeger? Pocisz jak Jean na widok klaczy.

-I tak i nie Kapitanie. Po prostu dawno tu nie schodziłem.

-Naprawdę nie wiem, jak mogłeś tu zmrużyć oko. Nie dość, że brudno, to jeszcze wilgotno i wszędzie pełno pająków.

Erena zdziwiły słowa dowódcy. Brzmiało to tak jakby się wtedy o niego martwił.

-A..Ale Kapitanie, w takim razie dlaczego codziennie rano do mnie wtedy schodziłeś? S..Skoro nie lubisz piwnic to prze..

-Nie chciałem, żebyś budził się sam w takim miejscu. Nie mogłem zmienić decyzji sądu, więc pomyślałem, że chodź tak mogę Ci pomóc.

Chłopakowi odjęło mowę. Gdyby nie półmrok panujący w pomieszczeniu, ściany zaświeciły by się na czerwono od blasku jego policzków.

-Dziękuję Kapitanie... za wtedy.

-Podziękujesz mi jak zaraz zdzielę cię ta szmatą. Bierz się do roboty.

Po tych słowach oboje zaczęli sprzątanie. Eren nie mógł się powstrzymać  i co jakiś czas zerkał w stronę Levi'a uśmiechając się. Nie uszło to jego uwadze jednak przez dłuższy czas nie reagował. W końcu jednak miarka się przebrała.

-Eren, przestań się tak we mnie wpatrywać bo po pierwsze nie jestem tego wart, a po drugie strasznie mnie to wkurza.

Jaeger nie wiedział co ma odpowiedzieć. Zawstydzony wyszeptał niezbyt wyraźnie „przepraszam" i odwrócił się plecami do dowódcy. Usłyszał tylko ciche  westchnienie Kapitana.

Eren miał totalny mętlik w głowie i sam do końca nie wiedział co oznaczały słowa mężczyzny. Nie myślał nawet o pracy, którą wykonuje dopóki nie usłyszał, że już czas, aby się zbierali.

Eren nie miał odwagi spojrzeć w twarz Levi'a. Wziął w ręce wiadra i szybkim krokiem zaczął wychodzić z piwnicy, kiedy usłyszał cichy i niepewny głos.

-Jaeger, poczekaj chwilę.

Zdawało się jakby czas stanął w miejscu, kiedy Levi chwycił jego twarz w swoje dłonie i przyciągnął do swojej składając krótki słodki pocałunek. Całe zdarzenie nie trwało więcej niż minutę, po czym Kapitan bez słowa wyprzedził chłopaka i szybkim krokiem opuścił piwnicę.

Roztrzęsiony Eren wrócił do swojego pokoju, a emocje nie pozwoliły mu udać się na kolację.

Myślał co teraz się stanie. Czy on z Levim będą parą? Czy to oznacza, że już nią są? Nigdy nie czuł się taki szczęśliwy i niepewny zarazem. Miał ochotę pobiec do pokoju Kapitana i wykrzyczeć mu w twarz jak długo na to czekał i jak bardzo go kocha.

Kiedy rano zszedł na śniadanie i ujrzał  Levi'a siedzącego przy stole, bez chwili namysłu usiadł obok niego.

-Dzień dobry Kapitanie.

Eren nigdy nie widział u nikogo takiego chłodu w oczach jak w momencie kiedy spojrzał na niego Levi. Poczuł jakby przeszyło go na wskroś tysiąc lodowych strzał. Kapitan z odrazą na twarzy wstał od stołu i wyszedł. Siedzący naprzeciwko Erena Armin i Connie przyglądali się całej scenie z przerażeniem.

-Cholera Eren, coś ty mu zrobił wczoraj w tej piwnicy?!

Młody zwiadowca spojrzał na przyjaciół, jednak wiedział, że w momencie kiedy otworzy usta, nie będzie umiał powstrzymać łez. Pokiwał tylko głową i także wstał od stołu udając się do swojego pokoju.

Kolejne dni miały bez żadnych zmian. Eren nie miał odwagi wyjaśnić sytuacji z dowódcą co tylko bardziej komplikowało sprawę. Sam Levi także, nie odezwał się do chłopaka chodź by raz. Jednak po Kapitanie nie było znać ani trochę, że do czegokolwiek między nimi doszło. Eren z kolei stał się wrakiem człowieka. Żył w ciągłym stresie, przed spotkaniem sam na sam z Levim co powodowało, że nie umiał się na niczym skupić.

Tydzień po pamiętnych wydarzeniach, przyszła kolej Erena na dyżur w kuchni po kolacji. Poprzez swoje roztargnienie, zmywanie naczyń zajmowało mu dwa razy więcej czasu niż zazwyczaj. Wtem usłyszał dźwięk otwieranych drzwi, a w wejściu pojawił się Levi.

-Coś ci się długo z tym schodzi Jaeger. Ty zmywasz, ja wycieram. Będzie szybciej.

Co rusz ich dłonie ocierały się o siebie, a Erena przechodził przyjemny dreszcz. Rzeczywiście we dwie osoby szło znacznie szybciej. W ciągu dwudziestu minut skończyli pracę. Ani jeden ani drugi nie wypowiedział chodź by jednego słowa.  Kiedy zdjęli fartuchy Eren postanowił się przełamać.

-Kapitanie chciałbym wyjaśnić to co....

-Eren, proszę przestań mówić i podejdź do mnie na chwilę.

Młody zwiadowca poczuł jakby dostał obuchem w głowę. Spełnił jednak prośbę Leviego. Ten stając na palcach ucałował go w czoło po czym wyszeptał do jego ucha:

-Chodź za mną, tylko do jasnej cholery nie rób hałasu.

Kiedy Eren zorientował się, że idą w stronę pokoju Kapitana, przełknął głośno ślinę. W momencie kiedy Levi otworzył drzwi, Eren zobaczył w jego oczach coś, co pomimo strachu, nie pozwoliło mu się cofnąć.





*************************************************

Wracam po milionie lat przerwy. Nie wiem czy kogokolwiek to obchodzi, ale właśnie skończyłam pisać licencjat i skoro będę miała czas, to postaram się tu pisać częściej :)

Jeśli chodzi o "Feel something", planuję rozłożyć historię na kilka rozdziałów, także zapraszam do
dalszego obserwowania  :D

No i koniecznie dajcie znać jak wam się podoba :) Obiecuję, że dalej nie będzie już tak cukierkowo, to nie w moim stylu :P

Feel somethingWhere stories live. Discover now