16

8.4K 741 37
                                    

Wulfgar kolejny raz tego dnia osłupiał. Jego połowica była kuzynką samego króla? Ryszard Lwie Serce był jej rodziną? Zagotowało się w nim. Jak dziewka śmiała to przed nim ukryć. I jeszcze te umizgi Ryszarda wobec niej. Położy temu kres.

- Wasza Wysokość - rycerz podszedł do Ryszarda i pokłonił się - zdaje się, że ma żona ukryła przede mną fakt,  iż jest kuzynką Waszej Królewskiej Mości. Jest mi winna wyjaśnienia.

- Doprawdy? - Ryszard uśmiechnął się do Aislyn czule i pogłaskał ją po policzku, na co Wulf zacisnął dłonie w pięści. - No cóż, moja piękna, jesteś roztropną niewiastą. Ojciec dobrze cię wychował, ale będziesz musiała wszystko wyjawił mężowi, bo jeszcze zdolny do użycia swego miecza na mnie. Lecz wpierw chcę usłyszeć jak stałaś się mężatką i kim jest ten cały Alaric z Brok.

- Ależ  kuzynie, Wulfgar nie śmie podnieść na króla ręki - zrobiła słodki uśmiech do Ryszarda, czym wywołała furię w swym mężu.

- Cherie - Wulfgar nie zważając na króla, przyciągnął swą żonę do siebie w zaborczym uścisku-  zdaje się, że nie znasz mężczyzn i ich żądz.

Król zmierzył tych dwoje i uznał, że Wulfgar Le Mount idealnie nadaje się na małżonka jego kuzynki. Mąż waleczny i sprawiedliwy - Czarny Rycerz jak zwali go na polach Jerozolimy.  A niewiasta dobra i bardzo roztropna, potrafiąca ujarzmić lwa.

 - Zatem słucham wyjaśnień - Ryszard rozsiadł się wygodnie.

- Alaric z Brok jest kuzynem ze strony mej matki, jednak nie wiedział, że mój ojciec jest spokrewniony z tobą, kuzynie. Zatem, kiedy rodzice odmówili mu mej ręki, wymordował wszystkich na zamku. Jeno Dewon i ja zdołaliśmy zbiec. Na swej drodze napotkaliśmy rycerza, które jest teraz mym mężem - wyjaśniła, jednak nie wyznała, że poślubiła Wulfgara wbrew swej woli, gdyż król anulowałby małżeństwo. A tego nie chciała. Miłowała go.

- Czy to prawda, Le Mount? - Król zwrócił się do męża Aislyn.

- Tak, królu. Uratowałem twą kuzynkę, przed gwałtem i...

- Gwałtem?! -Ryknął Ryszard. - Aislyn, czy to Alaric z Brok dopuścił się tak niegodnego czynu?

- Nie, Panie. To jego dowódca straży, jednak obawiam się, że i on by mnie pohańbił i uczynił ze mnie swą nałożnice.

- Na ogień piekielny. Zapłaci mi za to. Odpowie głową, że śmiał cię dotknąć, moja piękna.

- Panie, chętnie sam wymierzę karę temu złoczyńcy. Zapłaci mi za śmierć i chęć odebrania mi żony, gdyż wiedział iż mi poślubiona.

- Zatem, jesteś gotów stanąć w szranki z Alariciem? - Ryszard chciał wiedzieć.

- Tak, mój królu.

- Zatem postanowione. Jutro o świcie odbędzie się wasz pojedynek. A teraz Wulfgarze wybacz, ale chciałbym zamienić słowo z Lady Aislyn.

Norman bez słowa opuścił komnaty króla, jednak zazdrość palił mu trzewia. Miał ochotę udusić każdego mężczyznę przy wieczerzy, który pożerał jego żonę oczyma. Zamaszystym krokiem powędrował do izby, którą dzielił ze swymi zbrojnymi i opadła ciężko na swe wąskie łoże. Po chwili z pomocą Giermka ściągnął tunikę i kaftan, został jeno w samej koszuli i nogawicach. Miał zamiar rozmówić się tego wieczoru ze swą połowicą. Nie zdzierży ośmieszenia i robienia zeń głupca wobec innych rycerzy na dworze królewskim. A zdawało się, że uroda jego małżonki oczarowała niejednego.

Kiedy Wulfgar mierzył się ze swymi uczuciami, Aislyn opuszczała komnaty króla. Została zapewniona, że jej małżeństwo zyskało aprobatę i nie musiała się lękać o swe bezpieczeństwo. Rycerz z przybocznej straży króla odprowadził niewiastę do jej komnaty, po czym pokłoni się i odszedł. Aislyn zawahała się, gdyż w komnacie miała spać sama. Pragnęła mieć przy sobie Wulfgara, toteż ruszyła ciemnym korytarzem do izby na drugim końcu zamku. Dotarła do schodów i o mało nie spadła z nich, kiedy czyjaś ręką wysunęła się z ukrycia i szarpnęła dziewkę za suknię . Aislyn krzyknęła, po czym została uderzona w głowę.

Wulfgar szedł do swej pani, gdyż miał dosyć czekania. Pragnął pokazać Aislyn, kto jest jej panem i chciał z nią legnąć w łożu, gdyż czuł bolesne pulsowanie w lędźwiach, które paliło go żywym ogniem. Zastukał do drzwi komnaty, jednak odpowiedziała mu głucha cisza. Kiedy ponownie zapukał i jego połowica mu nie otworzyła, wszedł do środka. Nie było nikogo. Czyżby była jeszcze u króla? Doprawiała mu rogi? Wypadł z komnaty dziewki i pognał korytarzem do królewskich komnat. Przed drzwiami zastał wartowników.

- Muszę widzieć się z królem.  Chodzi o mą małżonkę, Lady Aislyn.

- Czy stało się coś z milady? Osobiście odprowadziłem ją do jej komnat.

- Ale lady tam nie ma - syknął Wulfgar i zdjęła go trwoga.

- Jesteście, Panie, pewni?

- Do diabła, nie zastałam mej małżonki w łożu - kiedy wypowiedział te słowa, dopadła go świadomość, że Aislyn została porwana.

Czarny rycerzOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz