Ryby

515 55 20
                                    

Sasuke to mistrz planowania i przygotowywania rozrywek. No, przynajmniej rozrywek związanych z jego chłopakiem Naruto. Inne go nie interesowały. I choć znany był ze swojej oziębłości i niedostępności przy nim stawał się zupełnie inną osobą. Choć próbował zachować pozory to troszczył się o niego z całego serca i okazywał to na swój jedyny, niepowtarzalny Uchihowy sposób. 

Naruto zaś, wszystko kwitował szerokim uśmiechem i iskierkami w swoich przecudownych błękitnych oczach, nawet jeśli był to wypad do nudnej i dla niego niezrozumiałej opery. A przyczyna była jedna. Siedzący obok, jego chłopak Sasuke. Nie interesowało go co działo się na scenie. Wpatrywał się maślanymi oczyma w profil ukochanego, jakby chciał go wyryć w swojej pamięci. 

I tak Sasuke chciał uszczęśliwiać Naruto, a ten nie miał nic przeciwko gdzie spędzał czas, byleby był z ukochanym. Tak powoli mijały im pierwsze tygodnie wspólnego mieszkania, poznawania się i spędzania czasu w różnych nudnych (wg. Naruto) miejscach. Naruto, w przeciwieństwie do Sasuke, wolał spędzać czas na łonie natury, jednak czego się nie robi z miłości. A kochał go z całego swojego serduszka.

Ich dotychczasowy związek był dość niewinny i nie wykraczał poza pocałunki, drobne pieszczoty i spanie w jednym łóżku. Jednak ile może wytrzymać młody, zdrowy facet mając co noc w ramionach miłość swojego życia. Czas przejść na wyższy poziom. 

Nie uszło uwadze Uchihy, że ostatnio jego Słoneczko jakby uśmiechało się odrobinę bladziej co nie pasowało do jego planów. Obserwował go kontem oka i widział tą subtelną zmianę w spojrzeniu jego lazurowych oczu. Zastanawiał się przez chwilę jaki może być tego powód i wówczas przypomniał sobie, że jakiś czas temu Naru rzucił nieśmiałą propozycję spędzenia czasu na łonie natury.

-A może pojedziemy w weekend na ryby? - spytał przy kolacji wpatrując się w reakcję przyszłego kochanka.

-Naprawdę?! - Zachwyt i niedowierzanie wymalowały się na jego obliczu. 

Lekki rumieniec i delikatnie rozchylone usta sprawiły, że Sasuke aż ścisnęło się serce. Więc trafił w sedno. Naruto wyglądał tak słodko, że mógłby go wziąć tu i teraz na tym kuchennym stole. Ale nie, spokojnie na to też przyjdzie pora.

-Oczywiście kochanie. Masz jakieś ulubione miejsce? - spytał starając się panować nad swoim głosem co wcale do łatwych nie należało.

-Hmmm... pomyślmy... - Naruto przyłożył palec wskazujący do policzka, ściągnął malinowe usteczka w ciup i spojrzał w bok, jakby na ścianie miała znajdować się odpowiedź

Sasuke na ten widok mocniej zacisnął palce na trzymanych w ręku pałeczkach, aż dało się słyszeć jęk drewna zwiastujące niechybne ich zniszczenie. 

-Cholera, nie dobrze - przebiegło mu przez myśl. Naruto chyba nie zdawał sobie sprawy jak teraz seksownie wyglądał.

-W sumie obojętnie... - rzucił nagle uśmiechając się szeroko przenosząc równocześnie swój wzrok na partnera. Tego było za wiele biednego Uchihy i jak tylko ich spojrzenia skrzyżowały się ze sobą, pałeczki zakończyły swój żywot. 

- Dobrze więc, jutro wszystko przygotuje i pojedziemy nad rzekę - starał się brzmieć jak zwykle, choć nie bardzo mu to wychodziło. Nie lubił tego typu rozrywki, jednak chciał aby partner był jak najbardziej odprężony i zrelaksowany.  W końcu planował wielkie zakończenie tego wypadu.

Naruto, nie świadomy w jakim stanie emocjonalnym znajduje się ukochany, rzucił mu się na szyję z radosnym "super" i pocałował w usta. Krew Sasuke zawrzała i tylko dzięki ogromnej sile woli zdołał się opanować. 

Ranek przyniósł niewielka komplikację w szczegółowym planie wycieczki. Sasuke musiał pilnie spotkać się z bratem, dlatego przygotowanie wszystkiego na wyjazd zostawił swojemu ukochanemu. Wiedział, że roztrzepany Naruto, mógłby czegoś zapomnieć dlatego sporządził szczegółową listę potrzebnych rzeczy i pojechał na spotkanie wierząc, że z tak jasnymi instrukcjami wszystko będzie w jak najlepszym porządku. 

Dzień mijał im na wspólnej, dobrej zabawie. Śmiech Naruto radośnie rozchodził się po okolicy, dzięki czemu na ustach Sasuke również gościł niewielki uśmiech zadowolenia. Naru ganiał w samych spodenkach co sprawiało, że Sasuke nie za bardzo koncentrował się na celu ich wspólnej wycieczki. Koniec końców na przygotowanym grillu zamiast ryby skwierczała wesoło kiełbasa w towarzystwie karkówki. W sumie przecież i tak najważniejsze było spędzenie wspólnie czasu. Jednak im bliżej wieczoru tym było trudniej zachować sielankowy nastrój.

-Sasuke, no weź... - Naruto odwrócił głowę w stronę swojego chłopaka 

- Co mam wziąć? - spytał poirytowany wiedząc doskonale o co chodzi

-Draniu, no weź... - ponowił swoją prośbę przysuwając się do niego. 

Naruto wił się pod kocem uważnie obserwując partnera. 

-Proszę... to jest tak cholernie... -szukał odpowiedniego słowa ale nic nie przychodziło mu do głowy.

-A niby czyja to wina? - spytał kąśliwie. 

Błagalne spojrzenie niebieskich tęczówek i mina szczeniaczka tym razem nie na wiele się zdały. 

-Proszę... zrób z tym coś...  -   po raz kolejny podjął próbę spoglądając sugestywnie w dół swojego ciała gdzie dumnie widniały czerwone ślady.

-Kochanie, do cholery - nie lubił podnosić na niego głosu, jednak sam nie mógł już dłużej wytrzymać tej okropnej sytuacji - pięć razy cię pytałem czy zabrałeś spray na komary!!!

*************

Z dedykacją dla 
NieZnanaAutorkA

Drabble i nie tylkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz