Rozdział 23

27K 576 138
                                    

Bella

Stałam tam w oknie patrząc w dół na Justina. Był pół nagi, bez bluzki, bez butów....tylko w parze przemoczonych jeansów, które przyklejone były do jego smakowitej figury. Jego włosy przyległy do czoła, a długie rzęsy szybko mrugały by rozmazać krople deszczu....Jego język poruszył się, aby uchwycić jedną z idealnych kropli, które zwisały z jego ust. Patrzył na mnie jak na coś cudownego, choć i tak wiedziałam, że wyglądałam jak siedem nieszczęść.

-Wyjdź za mnie

Jego słowa trafiły do mnie, przecinając bezlitosny wiatr, który okładał go pięściami, do czasu, aż nie zostałby całkowicie pobity i poobijany.

Moje serce podskoczyło w piersi jakby ktoś właśnie użył defibrylatora. Kolana ugięły się pode mną, a podłoga wydawała się opadać. Zacisnęłam dłonie na parapecie próbując utrzymać równowagę.

Próbowałam i nie udało się.

Poleciałam do przodu, wypadając z okna, ale w samą porę złapałam się gałęzi.

-Bella- Justin krzyknął do mnie. Czuć było strach w jego ochrypłym głosie.

Musiałam się jakoś do niego dostać, musiałam skoczyć prosto w jego ramiona i wtulić sie w niego. Kiedy byłam w połowie w pokoju a w połowie na zewnątrz, pomyślałam, pieprzyć to; jeżeli on w czasie sztormu mógł tutaj przyjechać. to ja też mogłam. Był tego wart.

Wyczołgałam się na gałąź, zimne krople deszczu kuły moją nagą skórę, nasączając koszulę Justina, którą wcześniej wzięłam od niego.

-Wracaj kurwa, do środka, Bella, zanim złamiesz swoją cholerną szyję!- Justin rozkazał, ale czy ja kiedykolwiek go słuchałam?

Zeszłam z wyższej gałęzi na niższą, która tylko dzieliła mnie od skoku na dół, do niego. I właśnie wtedy moja super-niezdarna strona postanowiła się obudzić. Próbowałam zrobić jakieś gest, by się utrzymać, ale ta psychiczna suka była silniejsza.

-Och cholera!- krzyknęłam w tym samym momencie, kiedy straciłam grunt pod nogami i spadłam głową naprzód.

Zamknęłam oczy by oszczędzić sobie widoku głowy pluskającej o ziemię, przewidując, że spłaszczy się ona jak mały M&M's. Wyobraźcie sobie moje zdziwienie, kiedy spotkałam na swojej drodzę inne ciało. Justin wyhamował mój upadek swoim ciałem, ale siła uderzenia posłała nas kozołkujących na ziemię.

W oddali słychać było grzmoty, podparłam się i spojrzałam na niego z góry, wciąż dziwiąc się, że on tam był.

Leżeliśmy tak w błocie, nie wymieniając żadnego słowa, po prostu patrząc na siebie nawzajem. Jego wzrok był pochłonięty moim, kiedy szukałam w jego oczach jakichkolwiek oznak żalu po nieoczekiwanych oświadczynach.

Nic takiego tam nie było.

To co mogłam ujrzeć to pragnienie, które ja też odczuwałam i to była pewność, która rozwiała wszelkie wątpliwości, prawda, która odzwierciedlała mnie. Kochałam tego mężczyznę i on kochał mnie....i to jest pieprzona prawda.

Jego mięśnie szczęki napięły się, kiedy podniósł ręce i zakrył nimi moje policzki. Wziął powoli głęboki wdech i ściągnął mi z czoła pęk mokrych włosów.

-Już nigdy więcej nie chcę być oddzielony od ciebie. Po prostu... nie potrafię tak-powiedział lekko załamującym się i drżącym głosem.

Czułam się tak samo, ale słowa utkwiły mi gardle, pochłonięte przez mnóstwo niezgłębionych emocji. Więc kiedy moja werbalna komunikacja zawiodła, zrobiłam co mogłam by przekazać moje uczucia inną drogą.

Milion Dollar Baby [tlumaczenie]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz