1

150 1 0
                                    

Mam serdecznie dość mojej klasy. Zawsze pakują nas wszystkich w tarapaty. Dwójka uczniów coś zbroi a za każdym razem każdy obrywa, co się wiąże z końcowym zachowaniem. Cholernie się cieszę, że to ostatni tydzień w tym cholernym gimnazjum.

Weszłam do szkoły i jak zwykle każdy ma wlepiony wzrok w telefony. Oni wcale ze sobą nie rozmawiają. Nikt nie reaguje na to, że w tej szkole nie ma relacji przyjacielskich. Jedyną relacją w tej szkole jest para - Nathaniel i Rachel. Cały czas się całują, oni wręcz uwielbiają być w centrum uwagi.

Tymczasem kiedy każdy patrzy w telefony ja jak zwykle udaje, że szukam coś w swojej szafce. Czuję się taka zupełnie inna. Powinnam się urodzić 50 lat temu, nie pasuje do tych czasów.

- René, René, René! - Blanca powtarzała moje imię biegnąc w moją stronę i zwinnym ruchem łapiąc mnie za ramię.
- Hmm? - zamruczałam w stronę znajomej.
- W sobotę po zakończeniu roku urządzam imprezę i mam nadzieję, że właśnie ty na niej będziesz! - powiedziała wprost z miłym i błagającym uśmiechem.
Po chwili namysłu odpowiadam - No okej, raczej powinnam być jeszcze we Francji - kiwnęłam głową, wzruszając ramionami. Blanca jest jedną z niewielu osób, z którymi rozmawiam. Każdy jest strasznie wstrętny dla innych i nie przejmuje się złym słowem, które wypowiedział.
Ja po prostu nie znoszę tych ludzi, nienawidzę.

Nie mam pojęcia po co chodzę do tej szkoły, jak to i tak ostatni tydzień i nic się nie dzieje na każdej lekcji. Po prostu nauczyciel siedzi a my śpimy i tyle się dzieje.

All for you / s.mOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz