Rozdział 1 Sen

25 2 0
                                    


Jej oczy były niebieskie, wyglądały jak jezioro, głębokie jezioro. Spoglądała na mnie z przenikliwym wzrokiem, tak jakby miała w nich skaner, czarna sukienka opinała się na niej zupełnie jakby była za mała, niedopasowana. Jej blada cera podkreślała jej urodę. W płomieniach świec wyglądała jak biała róża... Obudziłem się, słońce już górowało, szybko włączyło się myślenie, łączenie zdarzeń. Nie chciałem tego, ale taki był mój los, moje życie było inne. Spojrzałem w lustro, które wisiało nad ciemną, drewnianą komodą, a na niej dwie wypalone świece i bukiet białych róż. W lustrze widniało odbicie mężczyzny o długich czarnych włosach z umięśnionym torsem. Oczy, tak jak włosy, czarne. Na piersi miał dużą bliznę, specjalista wywnioskował by, że jest po cięciu miecza. Nie byle jakiego, ostrego należącego do umiejętnie władającej osoby bronią. Za oknem, mimo iż było południe nikogo nie było, nikt się nie targował, nie kłócił, dzieciaki nie ganiały za sobą. Czarnooki mężczyzna ubrał się w białą koszule, czarne skórzane spodnie i buty z obcasem. Miał zamiar wyjść z domu przyjaciela, niejakiego Oda, przyjaznego, szczerego i godnego zaufania krasnoluda. Poznali się na jednej z bitew pod Milgradem i wrócili stamtąd już jako przyjaciele na śmierć i życie. Mężczyzna chciał już wyjść, ale Odo go zatrzymał:

-Nie zjesz nic przyjacielu?

-Nie, dziękuję Odo -mężczyzna uśmiechnął się i kierował się dalej w stronę drzwi- Bywaj!

-Narwana ta Śmierć.

Ów mężczyzna, zwany też Czarną Śmiercią, przemierzał ulice pięknego miasta, Brookgradu. Z jego twarzy nie można było wyczytać nic. Lata walki wycisnęły z niego wszystkie uczucia, był odmieńcem w jego żyłach płynęła inna krew, jego mózg szybko łączył fakty i zdarzenia, miał zdolności, których nikt inny nie posiadał. W końcu doszedł do ratuszu, otworzył ciężkie, dębowe drzwi i wszedł. Zza blatu odezwał się głos mężczyzny:

-No proszę, kto nas zaszczycił, sama Czarna Śmierć.

Urzędnik ubrany w  odzienie na, które mogła pozwolić sobie tylko osoba z kasą w kieszeni, nosił imię Lucjan. Był człowiekiem poważnym, ale jego miłości do pieniędzy nie mógł ukryć. Mieszkał w bogatej dzielnicy z żoną, przyjazną i piękną Minerwą, oraz dwiema córkami Aidą i Andreą.

-Zaszczyt po mojej stronie wielmożny Lucjanie- czarnooki skłonił się nisko- mam sprawę do pana.

-Słucham panie... panie... pa...

-Esu- odpowiedział dumnie- Esu z Milgradu panie.

-To z jaką sprawą przychodzi pan Esu z Milgradu?

-Poszukuję dziewczyny... -Esu zamilkł na chwilę- Pani Nemeyeth.

-Zobaczę co da się zrobić proszę przyjść za tydzień -Lucjan uśmiechnął się tak jakby nie chciał udzielić odpowiedzi- dzisiaj mamy za dużo pracy.

Esu strasznie się zdenerwował, chciał wiedzieć gdzie ona jest, ale pohamował się i tylko skinął głową oraz się pożegnał. Wracając do domu szukał ogłoszeń z pracą dla niego. Zazwyczaj tablice były pełne ogłoszeniami o ludziach, na których rzucono klątwę, ale ostatnimi czasy żadnego nie było.

Czarna ŚmierćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz