❤️ Część siedemnasta ❤️

338 18 7
                                    

*Matteo*

Jest sobota, jestem w Rollerze, zresztą jak zwykle. Luna spędza dzisiaj dzień z Niną a jako że nie chce siedzieć w domu z moim ojcem, umówiłem się z Gastonem.
- Hej! Mistrzu! - zawołał mnie uradowany Gaston
- No cześć. - odpowiedziałem mu dość oschle.
- Co jest? - od razu zauważył, trudno i tak chciałem mu powiedzieć.
- Chodź. - machnąłem ręką na znak żeby poszedł za mną.
Weszliśmy do szatni i stanęliśmy przy szafkach.
- Wczoraj wrócił mój tata, nie przerywaj mi! - powiedziałem szybko, widząc jego zamiar - Tak, miał wrócić później. Przyszedł do Rollera i zobaczył mnie z Luną. Kazał mi wracać do domu, gdzie zrobił mi straszną awanturę. Od ostatniego czasu strasznie się jej uczepił, nie chce żebym się z nią spotykał. Wytłumaczyłem mu, że ją kocham i nie zamierzam jej zostawić, pierwszy raz mu się postawiłem. Niestety, źle to się dla mnie skończyło. Powiedział, że wyjeżdżamy. - te ostatnie słowa wypowiedziałem ledwo słyszalnie.
- Co?! Jak to wyjeżdżacie?! - tutaj Gaston w przeciwieństwie do mnie najwyraźniej chciał to ogłosić całemu światu.
- Cicho bądź!
Siedzielismy chwile w ciszy, żaden z nas nie wiedział co powiedzieć, a może woleliśmy pobić się z własnymi myślami.. Tak czy inaczej Gaston postanowił rozluźnić atmosferę.
- A co z zakładem?
- Jakim znowu zakładem? - zdziwiłem się.
- Tym z Luną.
Zaśmiałem się. Prawda jest taka, że już od bardzo długiego czasu nie myślałem o tym zakładzie. Tylko na początku zdobywałem ją pod tym względem. Jak wszystko się rozkręciło to każdy ruch, każde słowo wypowiadałem szczerze co do niej. Zakochałem się w niej. I nigdy nie przestanę jej kochać.
- O co Ci chodzi? Przecież się z nią umówiłem - zażartowałem mówiąc jednocześnie prawdę.
- Z tego co pamiętam ktoś wam przeszkodził - zamyślił się, a ja zrobiłem to samo, nie chciałem wspominać tamtego dnia.
- Dobra, to zaproszę ją dzisiaj gdzieś i dasz mi z nią spokój?
- Dobra, dobra, ale jak się nie zgodzi to kupujesz mi wrotki, pamiętaj!
- Jasne, jasne. Ale to się nie stanie. Pa! - powiedziałem po czym wstałem i poszedłem szukać dziewczyny.
Nie chciałem się z nią umawiać tylko dla tego cholernego zakładu, musiałem jej powiedzieć prawdę związaną z moim ojcem.
***
Poszedłem do kawiarni. Siedziała tam. Z Niną. Podszedłem do nich.
- Hej, możemy porozmawiać? - zwróciłem się do Luny.
Dziewczyna siedziała tylko i wlepiała we mnie wzrok pełen... Nienawiści? Smutku? Rozczarowania? Co się stało? O co chodzi? Nina wstała z krzesełka i bez słowa odeszła.
- Co się stało? - spytałem od razu
- Co się stało!? - powtórzyła moje pytanie. Patrzyłem na nią nie rozumiejąc powodu jej zachowania.
- Kiedy miałeś zamiar mi powiedzieć? - spytała ze złością w głosie.
- Powiedzieć o czym?
- O tym, że byłam tylko jakimś głupim zakładem! - wykrzyczała a do jej oczu zaczęły napływać łzy. Nie wiedziałem co powiedzieć. Skąd ona wie o tym zakładzie? Słyszała? - Tak Matteo, słyszałam. Dobrze słyszałam jak rozmawiałeś z Gastonem o zakładzie. A teraz idź już lepiej szukać wrotek dla swojego przyjaciela, bo ani mi się śni zgodzić gdzieś z Tobą iść. Koniec z nami Matteo! - już chciała iść ale przytrzymałem ją za nadgarstek
- Luna, wysłuchaj mnie. Wszytko wytłumaczę. - powiedziałem mając wrażenie że zaraz rozpłaczę się jak małe dziecko. Luna zaśmiała się lekko na moje słowa.
- Zawsze tak mówią. Często też słowa wypowiedziane po tym są kłamstwem, ale mnie nie oszukasz Matteo. - powiedziała po czym odeszła zostawiając mnie samego.
Właśnie straciłem miłość swojego życia przez nic nie znaczący zakład z przed roku...Zabije Gastona. Zabije go za to, że ten zakład wymyślił. Zabije, go za to że do niego wrócił. Zabije siebie, za to że się na to zgodziłem. Zabije siebie, za to że zraniłem moją księżniczkę, najważniejszą dla mnie osobę...
--------------------------------------------
Nie wiem czy jest sens coś teraz pisać. Sami oceńcie ten rozdział.

Lutteo | Gana SiempreOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz