Początki #1

21 2 1
                                    

  Wbiegłam do domu, zamykając za sobą drzwi. Rodziców nie było, zresztą jak zawsze. Mama ciągle pracuje, a ojciec włóczy się po burdelach i kasynach. Nienawidzę go z całego z serca.

 Opadłam bezwiednie na łóżko i zaczęłam płakać. Znowu to samo...szkoła. Czy moi ,,koledzy" z klasy nie mogą raz na zawsze się odemnie odczepić? Codziennie wracam do domu zmęczona życiem i płacze do momentu aż nie usnę. Dzisiaj miałam już dosyć tego wszystkiego, moje życie jest do dupy.

Ciągłe dogryzki i wyzwiska z ich strony starałam się ignorować, ale dzisiaj przeszli samych siebie. Mój dzisiajszy dzień wyglądał jak zawsze- wstałam, ubrałam się i zjadłam śniadanie, po czym wyszłam z domu. Mieszkam jakieś 10 minut od szkoły więc postanowiłam się przejść, dotlenić i oswoić z myślą, że zaraz czeka mnie piekło. Zerknęłam na zegarem, miałam jeszcze 6 minut do dzwonka, więc postanowiłam pójść do parku, który znajduje się niedaleko szkoły. Usiadłam na ławce, nieopodal stawu i włączyłam muzykę. To jedyna rzecz, która mnie odstresowuje i odrywa od codziennej rzeczywistości.

Otworzyłam oczy i szybko zerwałam się z ławki. 8:05 super... *jestem spóźniona na pierwszą lekcje* zaczęłam biec w stronę szkoły, dobiegłam do klasy, w której właśnie trwał polski. Niepewnie otworzyłam drzwi i weszłam ze spuszczoną głową.

-Przepraszam za spóźnienie - powiedziałam pod nosem

-Znowu się spoźniasz, do jutra masz napisać rozprawkę na temat ''dlaczego nie warto się spóźniać'', a teraz siadaj.- odparła jakże groźna pani z polskiego.

-Dziwoląg- usłyszałam gdzieś z kąta klasy. Staram się tym nie przejmować i posłusznie udałam się na swoje miejsce.

Jak zwykle oczy wszystkich z klasy były zwrócone na mnie,  ale nic nie mówili, tylko się śmiali, co było dzwine. Dopiero gdy odwróciłam głowę na tablicę korkową znajdującą się w naszej klasie dotarło do mnie co się dzieje. Było na niej powieszony plakat. Moje stare zdjęcie z podstawówki, na którym byłam ubrudzona lodami (jak to małe dziecko) doklejone do ciała świni z napisem: ,, Gruba śwninia". Może wydawać się to dla was śmieszne że się tym przejęłam, ale od początku gimnazjum byłam dręczona i wiecznie wytykano mi moją wagę oraz wygląd, mimo że ważyłam 55 kg przy wzroście 178. Schowałam nos w książkę i starałam się nie okazywać słabości.

Gdy zadzwonił dzwonek pobiegłam do łazienki. Zamknęłam się w jednej z kabin i zaczęłam płakać. Po paru minutach wyszłam, jak się okazało w złym momencie. Do pomieszczenia weszła Ewelina i jej świta złożona z Kaśki i Maryśki. Zerknęły na mnie z obrzydzeniem.

-Co się chowasz gruba śwnio?- Odezwała się Kaśka

-Takie osobnikki jak ty nie powninny istnieć.

-Przynajmiej nie jestem pusta lalką...- Dotarło do mnie co powidziałam po tym jak otrzymałam solidnego liścia od Eweliny. Następnie dostałam kopniaka w brzuch, zawsze się wyśmiewały, ale nie przypuszczałam, że dojdzie do rękoczynów.

Leżałam skulona na ziemi, czekając aż wreszcie przestaną mnie bić. Zbawieniem okazał się dzwonek. Ewelina splunęłam mi w twarz i wybiegła śmiejąc się. Pobita i zrównana z ziemią wstałam i ogarnęłam się. Poszłam na lekcje.

Reszte lekcji spędziłam jak zwykle, rysując i wysłuchując wyzwisk na mój temat.

Leżąc na łóżku starałam się zapomnieć o tym co się dzisiaj stało, przez moja głowę przeszła myśl *Może jednak jestem za gruba*. Zerwałam się z łóżka i podeszłąm do lusterka. Zdecydowanie za gruba. Weszłam na internet w poszukiwaniu jakiejś dziety, ćwiczeń. Jest, znalazłam. Dieta ABC...

+++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++

Za wszelkie błędy przepraszam :0 Mam nadzieję że pierwsza część, mimo że jest nijaka się podoba. Proszę o opinie :))



You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jun 04, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Czy coś mi pomoże?Where stories live. Discover now