część 2

887 25 9
                                    

I....
- Japierdole!!!! Co ten debil zrobił!? Hahahaahahahaha! - Krzyczał i niemalże lał ze śmiechu
- Nie zeszczaj się...nie marnuj swojego moczu, on jest dla pomidorków - Powiedziałam "lekko" zażenowana zachowaniem Yumy.
- Cicho tam, chodzimy obódzić tą mende i na Oi'om (Chyba raczej do psychiatry)
- taaaa.....KOU, RUSZ DUPE!!!!, DO SZPITALA JEDZIEMY! - Jak na zawołanie Blondyn wstał, znaczy dodniusł głowe bo dupą na siedzonku siedział
- Czy ja żyje? Czy jestem w niebie? Zostałem namaszczony? - Mówił jakby się naćpał
- a kto mnie tam zawiezie? - Zapytał Kou
- Yuma? - Powiedziałam
- Luna? - odpowiedział mi Yuma
- Dobra wezme do....- Szliśmy z 30 min, w tym czasie Yuma potrącił wózkiem z Kou dwie staruszki, rozwalili Znak i Przy okazji poszliśmy na kebaba (Yuma musiał doładować energie)
- Dobra, już jesteśmy...chodźcie....- Powiedziałam i weszliśmy do Szptala.
Podeszliśmy Do pani z recepcji i zaczełam mówić
- Bo ten...mamy problem pani....nasz kolega utknoł w wózku...
- Słucham? Hahah...pójde po panią doktor- Powiedziała i lekko poszła po gościówe zwaną doktorem
- Proszęnzw mną - Pani doktor złapała za wózek i pojechała z Kou do jakiegoś pokoju
Staneliśmy z Yumą przed drzwiami i próbowaliśmy podsłuchwać
- Oooo...tak, tak, tak....spokojnie...poboli i przez tanie...- Słyszeliśmy za drzwi, zpojrzeliśmy z Yumą na siebie i, a tunagle drzwi się otworzyły i....
- Panią gdzie pani z tą piłą!? Help me!!!! Bo zrobie łokieć pięta nie ma klijenta!! - Krzyczał Kou przy tym machając rękoma, nagle Kou sam wyszedł z wózka!!!!!!!!
- Ty pojebie....ty konfidenicie....mando!!!! Udawałeś? - Zaczełam krzyczeć i bić kou
- No wiesz...fajnie było tak rozjerzdżać staruszki....- Powiedziała blond mend


Rok później....
Luna pogodziła się z Kou i są parą...Ruki jak nie dostał to nie ma mleka to sadzenia pomidorków....a Yuma?? Ożenił się z Shuu.....Koniec!!!!!

Reakcje DIABOLIK LOVERSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz