1 one shot część 1

1.1K 35 4
                                    

Jestem u Mukamich już 2 miesiąc, muszę niestety przyznać, że nie jest tak źle. Jak narazie najbardziej zaprzyjaźniłam się z Kou, tak z TYM Kou, więc możecie mi zazdrościć 😈😎😎 (wiem narcyzowata jestem)
Właśnie śpie sobie w swojim cieplutkim łóżeczku, aż tu nagle jakaś wredna męda postanowiła mnie obudzić ;-;
- Wstawaj Luna! Wstawaj! MN-Neko-chan! Obiecywałaś mi, że pójdziesz ze mną na zakupy! - Krzyczała Blond Franca, jak już pewnie wiecie Kou.
- Już wstaje! Tylko nie drzyj tej zapyziałej mordy!!! - Krzyknełam zdenerwowana
- Tylko daj mi się ubrać!!! - Wstałam z łóżka i wypchnełam Blondyna za drzwi.
Poszłam pod prysznic i wybrałam na dzisiaj zestaw, który się składał z koszuli w krate i krótkier przed kolana czarnej rozkloszowanej spódnicy, a do tego buty na obcasie i czarne rajstopy.
Usiadłam przed toaletką i popatrzyłam w lustro, w którym ujrzałam swoją blond czupryne, rozczesałam włosy i zajełam się makijażem, dzisiaj nałożyłam trochę podkładu, pudru wykonturowałam twarz i zrobiłam sobie kreski oraz wytuszowałam rzęsy, kiedy uznałam, że jestem gotowa wyszłam z pokoju (wcześniej zabierając torebke) zobaczyłam stojącego przed drzwiami Kou.
- MN-Neko-chan! Co tak długo? - Zytał Kou, chyba aż tak długo się nie szykowałam....
- Trzeba trochę czasu, żeby wyglądać jak ja, ale na poważnie jemy śniadanie czy idziemy od razu? - Zapytałam
-Idziemy od razu! - Krzyknoł i pociognął mnie za ręke w strone limizyny.
Właśnie staliśmy przed centrum.
- Chodzimy po sklepach razem czy osobno? Bo przydało by się do rossmana zajść...-Zpytałam Kou, który cieszył się jak dziecko
- Razem! Kierunek rossman!. Chwile później byliśmy już w sklepie, ja przeglądałam kosmetyki, a Kou testował próbki.
- Kou, ogarnij się! Siare robisz! - Krzyczałam na Kou, który z nie wiadmuch przypadków wciskał sobie w nos tampony.
- Mam okres w nosie! - Krzyczał...nagle zadrydnił mój srajfon, popatrzyłam na srafon a tam:
Od : Ruki:
- Kupcie w biedronce bandaże, pierdoła znowu się pocieła i ze szczęścia rzyga tęczą, zaraz będe dzwonił chyba po egzorcyste...ale mniejsza kupcie też mleko, będe sadził pomidorki w dupe Ayato, nie pytaj jak.
Do : Ruki :
- Ty pierdolona SZMATO!!!! Oczywiście, że kupimy <3.
Schowałam telefon i kulturalnie się odezwałam do Blondaska
- Kou, rusz dupe! Do biedry idziem! Przecena na pampersy jest! - Krzyknełam i poszliśmy do biedronki.
- Ja chcę do wózka!
- Chwila, co....- Nie dokończyłam, bo zobaczyłam jak Kou siedzi w wózku w miejscu dla dziecka.
- Wyłaź!
- Dobra, dobra...-Kou próbował wyjść, ale coś mu nie wychodziło
- nie moge...utknołem...czas..na....ostatnie...namaszczwnie....gitara....siema...- I jebnoł.
- Boże...dzwonie do Yumy....
-Halo? Yuma?
- No co tam?
- Właśnie stoje przed biedrą z Kou, wcisnoł się w wózek i wyjść nie może....
- Ja pierdole! Jaki pedał!!! - Yuma tak się śmiał, że chyba się zeszczał...
- Taaa...przyjeżdrzaj! Sama tego patałacha nie wywioze do psychiatry!
- Do pschiatry!? Na oddział zamkniełty psychiatryczny!
- Dobra, czekam na was
- Elo.
Czekałam może z dwie minuty, na Yume, w tym czasie jakieś dwie staruszki dadzwoniły po egzorcyste, bo zaczeała Kou z dupy lać się tęcza
- Już jesteśmy! - Krzyknkł Yuma i...............Tego dowiemy się w następnej części





A więc to znów ja, rak wattpada, przepraszam, że tyle czasu nie było rozdziałów.....ale nie okłamujmy się...Leń ze mnie...teraz będe starała się wstawiać reguralnie rozidziały....ale nic nie obiecuje......DO NASTĘPNEGO RAZU!!!!

Reakcje DIABOLIK LOVERSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz