—Dzisiaj znów się spotkamy, Senpai — powiedziałem ścieląc łóżko. Spojrzałem na równo po przyklejanie koło siebie Twoje zdjęcia. Wyszedłeś na nich bosko. Cały jesteś wspaniały, Jiminnie.
Yaah! Nie mogę się doczekać, aż znów Cię zobaczę, Senpai!
To dzięki Tobie pokochałem szkołę, świat, życie. Jesteś moim światem, Jimiś!
Wziąłem torbę na ramię i za nim wyszedłem pocałowałem jeszcze twoje zdjęcie. Zszedłem po drewnianych schodach mając przed oczami widok Ciebie i mnie spacerujących po plaży, a na koniec ty mi się oświadczasz! To stanie się rzeczywistością, Oppa, obiecuję.
(...)
Wszedłem na teren szkoły. Zobaczyłem Cię siedzącego koło fontanny rozmawiałeś z nim. Znowu z JungKookiem, który próbuje mi Cię zabrać. Od około tygodnia planuję jego śmierć, każdy najmniejszy szczegół. Wściekły ominąłem Was i wszedłem do budynku. Poprawiłem swoją torbę na ramieniu i ruszyłem w stronę szafki JungKooka. Wyciągnąłem z torby różową karteczkę, która była przyozdobiona małymi cytrynkami po bokach. Wziąłem długopis do ręki i zacząłem pisać do niego wiadomość.
"Masz dokładnie dwa dni na odpierdolenie się od Jimina Oppy. On jest mój, sukinsynu. Nie waż się nikomu pokazywać mojej wiadomości. Obserwuję Cię. Jeśli jutro znów zobaczę Cię koło Oppy, gorzko tego pożałujesz. Moje żółte nożyczki zatopią się w twojej szyi kończąc twój marny żywot. Myślę, że się rozumiemy. Miłego dnia życzę ^^"
Odłożyłem długopis w biało - czarne paski i estetycznie zagiąłem karteczkę. Położyłem palce na szafce tego idioty i z łatwością ją odblokowałem. Ustawianie swojego roku urodzenia jako kod, kretynizm.
Obejrzałem zawartość jego szafki. Książki, buty na w-f, jakieś papierki i twoje zdjęcie z serduszkami dookoła. Zdenerwowany delikatnie zdjąłem twoje zdjęcie, aby nic Ci się nie stało. Schowałem je do bocznej kieszonki mojej torby, a różową karteczkę przykleiłem taśmą na jednej ze ścianek, tak aby była widoczna. Trzasnąłem drzwiaczkami szafki, zamknąłem ją i rozejrzałem się czy nikt nie zwraca na mnie uwagi.Nikt. Każdy nos ma zatopiony w komórce, a nieliczni czytają książki.
Odszedłem spokojnie od trzech rzędów, stojących koło siebie szafek.
(...)
Stałem na uboczu uważnie obserwując JungKooka otwierającego szafkę. Włożył niepotrzebne książki do środka. Schował jeszcze książkę od Koreańskiego i spojrzał na ściankę szafki. Zauważył wiadomość zostawioną przeze mnie. Wziął ją do ręki i zaczął czytać. Otworzył szerzej oczy czytając treść na karteczce. Rozejrzał się dookoła, a jego oddech przyspieszył. Uśmiechnąłem się cwaniacko nie spuszczając z niego wzroku. Schował moją wiadomość do kieszeni swojej szarej bluzy. Zamknął szafkę i pośpiesznie zaczął oddalać się od miejsca, w którym przed chwilą stał. Już po lekcjach, więc skierował swój krok do domu. Oczywiście ja poszedłem za nim. Wychodząc z terenu szkoły zobaczyłem Cię. Twoje piękne rude włosy poruszały się przez wiatr. Siedziałeś na trawie czytając książkę. To jeden z powodów dla, których Cię kocham. Nie siedzisz z nosem w telefonie tylko czytasz. Czytasz piękne powieści. Już teraz wiem kto będzie czytał naszym dzieciom na dobranoc. Zanim odszedłem zrobiłem Ci zdjęcie do mojego już szóstego albumu z Tobą. Przyspieszyłem trochę, aby móc dogonić Jeona. Śledzenie go pozwoli mi na zaobserwowanie jego zachowań, którędy chodzi do domu i co robi, aby umilić sobie czas podczas wędrówki.
(...)
—Kocham Cię, Jiminnie Senpai — powiedziałem klęcząc przed ołtarzykiem, który został poświęcony właśnie Tobie. W czterech przegródkach znajdowało się jabłko, które zjadłeś w szkole na przerwie obiadowej, twoja szczoteczka do zębów, twój ołówek, którym pisałeś mnóstwo wypracowań, sprawdzianów i notatek z lekcji, a w ostatniej Twoje zdjęcie w złocistej ramce. Wziąłem do ręki twoją szczoteczkę i włożyłem ją sobie do ust, aby poczuć smak twojej śliny. Odłożyłem ją i zamknąłem drzwiczi ołtarzyku na kluczyk. Położyłem się do łóżka okrywając się pierzyną. Dopóki nie poczułem, że już zasypiam wpatrywałem się w twoje zdjęcie powieszone na ścianie. Zasnąłem z myślą o Tobie.
(...)
Wszedłem na teren szkoły trzymając się kurczowo mojej torby. Spojrzałem na fontannę, na której przesiadywałeś całe poranki czekając na dzwonek oznaczający rozpoczęcie lekcji. Nie było Cię tam. Mój wzrok przykuł JungKook rozmawiający z jakąś dziewczyną. Najwyraźniej posłuchał moich rad. Punkt dla Ciebie Jeon. Wszedłem do budynku zadowolony. Zauważyłem Cię, Senpai. Siedziałeś na podłodze pod klasą czytając podręcznik od matematyki. Powtarzałeś materiał, ponieważ czekał Cię sprawdzian. Moje wpatrywania się w Ciebie przerwał dzwonek.
(...)
Wyszedłem z sali numer 213. Właśnie skończyłem chemię, moją ostatnią lekcję. Udałem się do szafki, aby odłożyć niepotrzebne książki. Żeby dostać się do rzędów szafek musiałem przejść przez korytarz. Szedłem spacerkiem przemierzając szkolne korytarze, aż w końcu znalazłem się na upragnionym pierwszym piętrze, na którym pod ścianą były poustawiane rzędy czerwonych szafek. Gdy szedłem do mojej szafki usłyszałem głos Jeona, który mówił mówił sam do siebie. Ukryłem się za jednym z rzędów i zacząłem nasłuchiwać.
-Jiminnie hyung, jesteś taki piękny, umówisz się ze mną - powiedział najprawdopodobniej trenując gadkę na podryw.
Zrobiłem się cały czerwony ze złości. Dostałem wkurwa. Wyszedłem z zza szafek wyciągając z torby moje najostrzejsze, żółte nożyczki.
—Mówiłem, ostrzegałem, że jeśli nie odpierdolisz się od Oppy to pożałujesz — zacisnęłam ręce na nożyczkach patrząc na niego wściekle.
—Kim ty jesteś? — cały pobladł, a jego oddech stał się niebezpiecznie szybki.
—Pożałujesz!
Po wykrzyknięciu tych słów podszedłem do niego nie spuszczając z niego wzroku. Uśmiechałem się szaleńcze, a w moich oczach można było zauważyć szał. Gdy byłem wystarczającą blisko niego dotknąłem jego szyi muskając ją. Spojrzałem w jego załzawione oczy po czym wbiłem ostrze w jego szyję ciągnąc je jeszcze w dół. Z jego ust wydobył się niemy krzyk. Wyciągnąłem nożyczki z szyi Jeona i pozwoliłem ciału upaść na podłogę. Wszędzie była krew. Na moich ubraniach, na mojej twarzy. Spojrzałem na zwłoki, lecz usłyszałem krzyk. Twój krzyk. Natychmiast odwróciłem się za siebie. Stałeś jakieś trzy metry ode mnie. Zakrywając usta. Twoje rude włosy idealnie pasowały do białego sweterku, który dziś ubrałeś. Ujrzawszy Cię usmiechnalem się jeszcze szerzej.
—Jiminnie, Senpai, co tu robisz?
—Co. Co ty zrobiłeś! — wykrzyczałeś, a w twoich oczach zauważyłem łzy.
—Jak to co? Zabiłem JungKooka. Aby nam nie przeszkadzał!
—Ty. Ty jesteś potworem. Potworem!
—Nie mów tak! — złapałem się za głowę krzycząc.
—Jesteś psychicznym mordercą! Potworem!
—Kłamiesz! — wykrzyczałem i rzuciłem z całej siły nożyczkami w twoją stronę, które wbiły się centralnie w twoją szyję. Upadłeś, a z twojej szyi zaczęła tryskać szkarłatna krew, która ubrudziła twój biały sweterek.
—Nie. Nie. Co ja zrobiłem — wykrzyczałem.
Zacząłem krzyczeć i płakać. Przybiegli trzej nauczycielowie, usłyszeli moje i Twoje krzyki. Zobaczywszy tragedię Pani Lee zaczęła krzyczeć, a Pan Kim i Shin powalili mnie wiedząc, że to ja to zrobiłem. Nie przestawałem krzyczeć i płakać. Patrzyłem załzawionymi oczami na twoje ciało.
Przepraszam, Senpai
Jestem potworem
Zabiłem Cię
Woow! Nie pisałam tego, aż tak długo, w sumie dzień, a 1050 słów! Dziękuję jeśli to przeczytałaś ^^ Zapraszam również na inne YoonMiny na moim profilu!
CZYTASZ
Look at me, Senpai || Yoonmin [ONE SHOT]
Terrorgdzie Yoongi uwielbia Jimina, a Jimin nie zauważa Yoongiego yoonmin;angst>>yandere!au>> "Teraz zostaliśmy tylko my, tylko ja i mój Senpai. Już nikt nas nie rozdzieli. Czyż to nie cudowne?"