Rozdział I

31 3 2
                                    

Pada. Jak zwykle w umyśle Charlesa pustka a obok niego jakiś typek "z pod ciemnej gwiazdy". Było ciemno, ale chłopak zdawał się tym nie przejmować. Ubrał się i wyszedł z gej-baru. Było około 4:30, a nocne autobusy albo nie jeżdżą, albo siedzą w nich żule, co, pomimo jego stylu życia, niemiłosiernie go obrzydzało. Zadzwonił po Taksówkę. Brak. Poczuł dopiero pierwszy raz tej nocy nieprzyjemny chłód. Na dworze było pięć stopni, a jedyne co miał na sobie to t-shirt, jeansy i sweter, który jak na sweter był wyjątkowo cienki. Chciał zadzwonić do Sary, jego przyjaciółki, bo mieszkała niedaleko, ale nie chciał jej martwić. Włożył, więc ręce do kieszeni i poczuł w nich brzęczące monety. Bez chwili namysłu poszedł do najbliższego monopolowego i kupił 0,5l czystej wódki i jak tylko wyszedł zaczął chlać. Czuł się źle, ale i tak nie przestawał pić. Szedł przed siebie jakąś ciemną uliczką i pomimo, że był pijany poczuł, że ktoś za nim idzie. Zaczął przyśpieszać, ale w pewnym momencie po prostu zakręciło mu się w głowie. Ostatnią rzeczą jaką usłyszał był krzyk Sary.

~~~Następnego dnia~~~

-Boże! Dlaczego mi to robisz?!
Usłyszał Charles gdy otworzył oczy. To była Sara. Leżał na kanapie w jej mieszkaniu.
-Powiesz mi wreszcie co się stało?! Wiesz jak się martwiłam?!
Powiedziała jednocześnie poirytowanym jak i zatroskanym głosem.
-Ja... Ja muszę Ci coś...
-Oh Charles...
Powiedziała dziewczyna wycierając łzy, które zaczęły spływać po policzkach chłopaka.
-Mi możesz powiedzieć.
Sara sama była bliska płaczu.
-Co się stało?
-Ja... Nikt nie wie... Ja się bałem.. Bo...
JA JESTEM GEJEM!
Wykrzyczał to z taką siłą, że łzy same zaczęły rysować znowu mokre ślady.
Sara wytrzeszczyła oczy, ale po chwili zrozumiała, że jej przyjaciel nie żartuje.
-Nie nawidzisz mnie, prawda?
-Że co?! Niby dlaczego?! Jesteśmy przyjaciółmi od zawsze! Zawsze sobie ufamy. A ty oskarżasz mnie o coś takiego?
-Przepraszam...
Nie zdążył dokończyć, bo Sara przytuliła go i powiedziała:
-Zawsze będę przy tobie. Nie ważne kiedy, nie ważne gdzie.
-Wiem
Wymamrotał cicho w jej ramię.
-Ale jedna rzecz nie daje mi spokoju: co się takie stało, że kupiłeś alkohol? Przecież nie pijesz..
-To było już za dużo dla mnie... Musiałem odreagować, po tym co się tam stało... Jak mnie znalazłaś?
-Dzwoniłam do ciebie. Zawsze odbierasz, ale gdy tego nie robiłeś, zaczęłam się martwić. Gdy wyszłam z domu usłyszałam jakieś dźwięki i zobaczyłam Ciebie kompletnie zchlanego. Zadzwoniłam do sąsiada, który pomógł mi cię wnieść.
-Dzięki
-Zostajesz tu. Przynajmniej na teraz. Zaopiekuję się tobą.
Uśmiechnęła się, a Charles lekko to odwzajemnił.
-Cieszę się, że cię mam, wiesz?
-Wiem
Odpowiedziała i przytuliła chłopaka jeszcze raz.

CDN

NIE MIAŁAM POMYSŁU JAK ZAKOŃCZYĆ TE WYPOCINY. JEST ŹLE JA WIEM XD
DODAM JESZCZE DUŻO DUŻO CZĘŚCI, TAKŻE BEZ OBAW.
POZDRO :D
MALYNA <3

Jak przez mgłę...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz