Most

329 17 18
                                    

Wydawało się jakby wiatr był zrobiony z czystego lodu. I to uderzyło Bianki skórę jakby próbując rozerwać cięcie wzdłuż jej ramienia. Bianka straciła z oczu  nadgarstki zostały pokryte gniewnymi rozcięciami. Dane jej przez jedną osobę która nie cierpiała Bianki. Ale nie martwiła się. Jest przecież błędem nic więcej nic mniej. Przypominając sobie o tym  weszła na most. Bosymi stopami, jej buty zostały spakowane w pudło w domu, by oddać ubogim. Jak zawsze chciała pomóc ludzią więcej niż sobie, z tego powodu zdecydowała się skoczyć z mostu zamiast zabijać się w domu. Ponieważ nie chciała żeby ktoś znalazł jej ciało. Czerpała ulgę ze swoich  bezinteresownych czynach, Bianka podeszła do krawędzi kamiennego mostu. Wzięła jeden krok do przodu, gdy nagle poczuła nagły ból w swojej nodze, powodując jej krzyk paniki.
Spadając do tyłu na kamien. Zapłakała. Ułożyła dokładnie swoją krwawiącą stopę, ostrze nadzaiło się na jej stope. Powodując u Bianki zamroczenie obrazu ( wiecie jak człowiek ma zemdleć to ma takie mroczki czy coś)
Nie potrzebowała już nic więcej tylko woda pod nią i zamarzające powietrze, więc może umrzeć z powodu hipotermii. Pędziła do krawędzi mostu, jej nogi pęzały się za nią. Patrząc na swoje nadgarstki, aby zachamować swoją decyzję, zabrała ostatnią minutę aby przypomnieć sobie życie. Jej przypadkowe narodziny, urodzone zamiast zdrowego bliźniaka. Niezliczone zabiegi chirurgiczne, starające się naprawić Biankę (?) Gdy nikt nie mógłby naprawdę tu znaleźć tego, czym była jej siostra. Idealne starsze siostry, idealni przyjaciele, idealni rodzice i ona porzucając naukę w liceum, bezsenność, przygnębiona, brzydka dziewczyna. Właśnie dla tego zabiła się. Bianka była tak słaba.
Ciągnąć siebie ponad krawędzie mostu, zachwiała się nerwowo. Lud przeciwko jej skórze, właśnie miała umrzeć. Z jednym ostatnim pchnięciem, wolno zsunęła się z mostu do czasu gdy uparcie wisiała na swojej jednej słabej ręce. Jej życie było ledwie wiszące. Teraz nadeszła pora na puszczenie ręki oddychała ostatnim oddechem, płakała ostatnimi łzami mocno zaciskając drugą dłoń na nadgarstku​. Tak że krzyknęła z bólu. Drugą ręką Bianka złapała swoje głębsze cięcie i straciła przyczepność na moście i upadła a szloch opuszczał jej gardło. Czyjaś dłoń złapała ją za ramiona i zaczęła ciągnąć. Ból był zbyt duży ale Bianka została wciągnięta przez krawędź mostu i dotknęła stopami ziemi.
Ból Bianki minął. Ale jeszcze nie umarła. Jeszcze
************************************
Hejka jak wam się podoba pierwszy rozdział? Chciałabym żeby rozdziały pojawiały się raz w tygodniu ponieważ są strasznie długie 😮 i jak widzicie książka jest dość ciężka w tłumaczeniu i dość ciężka w zrozumieniu jej ale po mimo tego jest naprawdę fajna.  liczę na wasze opinie w komentarzach. A tym czasem miłego dnia/wieczorny 😘

God was it cold/Porwana przez One direction/TŁUMACZENIE PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz