9 DZIAŁ - Himalaje coraz bliżej...

17 3 0
                                    



- W jakiś sposób mam wstręt do mojej rasy. Do dziś staram się przeboleć... ten koszmar, który podąża za mną. – wymamrotała Agnes już łamiąc swój głos. Jej emocje panowały nad nią i ciężko jest o tym jej zapomnieć 500-letniej tragedii. Elfka pospiesznie zaczęła ocierać rękoma swoje powieki i wzięła głęboki oddech. – Kiedy uciekłam z mojej wioski, postanowiłam żyć dalej jak prosiła mama. Lata mijały, lecz był taki poranek... różniący się od poprzednich... Widziałam białe światło... Światło, które bardzo kusiło mnie, bym je dotknęła. Wystarczyła chwila bym mrugnęła i znalazła się w innym miejscu...

I bez światła.

~200 lat temu - Ziemia~

Agnes powoli wyciągnęła rękę, by zbliżyć się nieco do światełka. Z każdym krokiem bardziej ją oślepiało, aż za mrugnięciem oka zauważyła, że jest w innym otoczeniu. Elfka była zdezorientowana i nie mogła w pierwszych sekundach oddychać, z powodu tutejszego ciśnienia i składu powietrza. Toczyła się zszokowana po ziemi... bezradnie.

Po chwili duszenie ustąpiło i przyzwyczaiła się do ciśnienia. Błądziła po okolicy oglądając dziwne różne rośliny i zwierzęta. Agnes chcąc ocenić teren musiała wspiąć się gdzieś najbliższego i najwyższego szczytu. Nie trudno jej było znaleźć, ale wspinaczkę utrudniało zimne powietrze.

Po dotarciu na szczyt zauważyła, że na całym obszarze – wampiry, wróżki, wilkołaki, czarodzieje i inni teleportują się białym blaskiem, po czym tocząc po ziemi. Agnes stwierdziła swój wniosek, że coś lub ktoś przeniósł całą Seralię w obcą planetę.

Minęło 100 lat po przybyciu Nowych na planetę – Ziemię. Ludzi było coraz mniej, a inne istoty z Seralii poosiedlali się w swoich terenach, by móc przetrwać nie znając przyczyny „dlaczego?". Populacja wszystkich obecnych ras zmieniała się drastycznie. Królestwo zwierząt „ziemskich" wszystkie niemal wyginęły, wilkołaki i wampiry urosły w siłę, elfy często umierały z powodu nieodpowiednich klimatów atmosferycznych, a wróżki pochowały się w górach, jak i czarodzieje.

***

- I tak oto dostałam się na Ziemi, na której nie mogłam się odnaleźć. Ale, ale! Ktoś mnie znalazł! – wyszczerzyła szeroko kły z radości.

- Kto? – uniosło brew Aira oczekując odpowiedzi.

- No jak to „kto"? Bula mnie znalazła! – zaśmiała się – Chociaż nasze pierwsze spotkanie bardzo chaotycznie się rozpoczęło.

- Dlaczego tak sądzisz, że chaotycznie? – chwyciła się za głowę szatynka.

- Nienawidziłam ją, a ona darzyła mnie ogromną troską. Obiecała, że przestanę jeść Tsukutki i będę żyć jak prawowity elf i w inni przyjmą mnie do grona.

- Jednak Bula Ci pomogła. Była bardzo kochana dla Ciebie, Sana i innych. – Aira wyczuła, że Henry stoi przy drzwiach szklanych i spogląda na nią z powagą, lecz gdy ich oczy się spotkały, odszedł od drzwi i położył się na łóżko.

- Ktoś nas podsłuchiwał?

- Raczej tak. Henry stał przy drzwiach.

- Cały czas?! – krzyknęła zdezorientowana Agnes, co o mało nie wypadła z balustrady.

- Bardzo możliwe i ostrożniej krzycz. – uśmiechnęła się Aira do Agnes, jaka ona jest niezdarna.

- Z rana dostanie karę. – Agnes spojrzała na promienie padające z dziury do wioski – No! Chyba już pora spać. W końcu idziemy na Himalaje, tak? – poruszyła elfami uszami niebiesko-włosa.

Unreal RealityOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz