Sosnowiec, miasto mroku. Dużo dzieje się tu dziwnych rzeczy. Tak mniej więcej myślał sobie o tym mieście Brajan.
Gdy wjeżdżali starą furgonetką z napisem: "Brjn dtktw" (co kiedyś wyglądało zapewne: " Brajan detektyw") na przedmieścia Sosnowca, niemal nie zderzyli się z taksówką. Kierowca czytał... nuty! Przez okno wystawała mu gitara. Brajan zatrąbił, ale tamten nic. Wyminęli go i pojechali dalej. Później widzieli tylko, jak uderza w inny samochód.
***
Dotarli na ulicę Czarną. Przed niedużym domem kłębił się mały tłum. Brajan zaparkował na podwórku, rozbijając kosz na śmieci i zderzak.
- Potrzeba wyklepać - rzekł Brajan wysiadając z furgonetki.
Wyszła z niej jego córka Martyna, na którą wszyscy wołali "Grzechu", oraz jego żona, Kelly.
Podbiegł do nich jakiś człowiek.
- Dzień dobry, stało się coś strasznego - ledwo mówił - dziś rano znalazłem w tym domu...
- Czy to pan do mnie dzwonił?
- Tak, tak, tak!
Pod dom podjechała policja. Brajan razem z funkcjonariuszami wszedł do ciemnej piwnicy, gdzie było zimno i ściana ochlapana krwią. Był tam mężczyzna, który trzymał w rękach martwe, z plamami krwi niemal wszędzie, ciało młodej dziewczyny. Powiedział:
- Ciało znaleźli jej pod żerdzią. Na ścianie wisiała pętla, na ziemi leżał nóż kuchenny. Przybyła tutaj cztery lata temu, nie wiadomo skąd.
- Gdzieś tam jej bliscy myślą, że ma się dobrze... - mruknął Brajan.
YOU ARE READING
To (nie) jest zbrodnia
Science FictionTo książka o pewnej zbrodni... Trochę straszna... :)