Niekomfortowa sytuacja

29 4 4
                                    

   Stałam tak przez dłuższą chwilę ociągając się. Szczerze mówiąc to nigdy nie jechałam z kimś motorem. No i nie wierzyłam Johnowi. Nie wiedziałam o nim kompletnie nic. Znałam tylko jego imię i widziałam że był kimś w rodzaju ochroniarza.
- Boisz się ze mną jechać? - Spytał, jakby czytał mi w myślach.
Nie odpowiedziałam. Zamiast tego dalej wpatrywałam się w motor wyobrażając sobie najczarniejsze scenariusze. Mimo, że nie czytałam kryminałów i oglądałam sporadycznie tego typu filmy, teraz w mojej głowie aż roiło się od przeróżnych scenariuszy. Żaden z nich nie miał szczęśliwego zakończenia. No może oprócz jednego, gdzie siedzę w domu z czwórką naszych dzieci, a John wraca z pracy i całuje mnie na przywitanie. Czym prędzej jednak oddaliłam tą wizję, bo jej prawdopodobieństwo wynosiło jakieś 0,1 %. Byłam kiepska z matematyki, więc wolałam nie kalkulować.
-Na ogół nie jeżdżę z chłopakami motorem. Może ujmę to inaczej. Jeszcze nigdy nie jechałam z chłopakiem motorem - zawstydziłam się moim brakiem doświadczenia.

- Czyli zapowiada się świetnie. Jednym słowem cię rozdziewiczę - wyraźnie zadowolony rzucił sprośnym żartem.

   Cieszyłam się, że było ciemno i nie mógł zobaczyć mojej twarzy, która w tamtym momencie przybrała kolor czerwonej cegły w słońcu. Postanowiłam jednak, że to pewnie pierwsza i ostatnia taka okazja w moim życiu, więc ją wykorzystam. Wsiadłam na tylne siedzenie trochę niepewna, co mam zrobić z rękami. W tym momencie chłopak złapał je delikatnie i ułożył tak, aby obejmowały go w pasie. Poczułam ciepło jego męskich dłoni.

- Myślę, że tak będzie ci wygodnie. - Powiedział i dodał gazu.

   Wzdrygnęłam się na sam dźwięk potężnego silnika, a kiedy ruszyliśmy przylgnęłam ściśle do Johna, któremu najwyraźniej się to spodobało, bo gwałtownie przyspieszył. Nie chciałam, żeby wiedział jak bardzo się boję, więc postanowiłam, że nie będę krzyczeć. Po prostu jakoś to wytrzymam. 

   Kilka minut później byliśmy już we wprost idealnym miejscu na romantyczną randkę. Czyli w McDonald's.

- Wybacz, ale z moją marną wypłatą i o tak późnej porze nic bardziej stosownego nie było dostępne.

- Lubię to miejsce - odparłam lekko skołowana podróżą.

   W środku było pusto. No może poza jednym mężczyzną siedzącym w rogu z laptopem na stoliku. Sączył cafe latte. Pewnie korzystał też z darmowego wi-fi. Było też dziwnie cicho, więc nawet kilkusekundowa cisza między nami była dla mnie bardzo niekomfortowa i dłużyła się w nieskończolność. Na szczęście John nie miał problemu z podejmowaniem nowych tematów.

- Często chodzisz na koncerty? - Spytał z zaciekawieniem.

- Nie. W zasadzie to był mój pierwszy raz.

 Zaśmiał się pod nosem.

- To trochę za dużo tych pierwszych razów na dziś, nie sądzisz?

- Dokładnie tak sądzę - skrzywiłam się próbując nie myśleć o sprośnych rzeczach. Pewnie to zauważył, ale powiedział tylko, że idzie nam coś zamówić i zaraz wróci.

   Tymczasem ja siedziałam i próbowałam wymyślić coś, o czym mogłabym z nim porozmawiać. No tak, rozmowa. Nie byłam w tym dobra. Czasami żałowałam, że nie jestem jak inne dziewczyny. Nie umiałam zabawiać rozmową, nie wspominając już o flirtowaniu... Wyciągnęłam telefon z kieszeni spodni, jednak jego ekran się nie zaświecił. Rozładował się, zupełnie o tym zapomniałam.

- Już dzwonisz po pomoc? Inne dzieczyny zazwyczaj wytrzymywały ze mną dłużej -dodał wesołym głosem.

- Chciałam zobaczyć tylko godzinę, ale zapomniałam, że bateria mi padła.

- Więc ja ci powiem. - Wyjął z kieszeni komórkę. Widać było, że wiele przeżyła. - Jest dokładnie 23:23. Idealna pora dla nas. - Skwitował.

- To znaczy? - Spytałam zaciekawiona.

- Dla zakochanych. Tylko jeszcze nie zdajesz sobie z tego sprawy.





To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 19, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Ostatni razOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz