Rozdział 5

55 1 0
                                    

Zeszłam na dół i zrobiłam sobie na śniadanie owsiankę z suszonymi owocami. Na początku trochę grzebałam, ale po jakimś czasie zjadłam na siłę. Z szafki wzięłam 2 paczki moich ulubionych kruchych ciasteczek z kawałkami czekolady, a z lodówki sok pomarańczowy i wlałam resztę jego zawartości do szklanki. Dolałam ciepłej wody. Wszystko położyłam na tacy i zaniosłam do mojego pokoju. Ułożyłam się wygodnie na łóżku i włączyłam telewizor. Przeleciałam kanały, ale nie było nic ciekawego, więc postanowiłam zajrzeć na fb i Instagrama. Polajkowałam trochę zdjęć i zrobiłam selfie. Wrzuciłam na snapchata z podpisem #nudyy #jestszóstaranoajajemśniadanie #polishgirl #niewyspana.

W końcu wybrałam jakąś komedię romantyczną. Tak szlochałam,że zużyłam cały zapas chusteczek higienicznych i obudziłam mamę.

- Mogłabyś się zachowywać ciszej?! - skarciła mnie.

- Mamuś! Wiesz, która jest godzina? - zapytałam miłym sarkastycznym głosem.

- A skąd mam wiedzieć???

- No to ja ci powiem. Jest 8 i podobno idziesz do pracy na 8:30.

- A niech to drzwi ściśnie! Zaspałam!!!

- Co się mówi?

- Dzięki... - odparła i pobiegła się szykować.

Nigdy nie widziałam jej w takiej akcji. Najedzona, umyta stała przed drzwiami wyjściowymi o 8:25.

- Pa Vela! - pożegnała się.

- Papa! 

Sobota zapowiadała się znakomicie. Miałam się dzisiaj spotkać z Delie. Zamierzałyśmy po południu obmyślić cały wyjazd do Anglii.

Założyłam moje najnowsze jeansowe krótkie spodenki i białą bluzkę z czarnym napisem I don't like it, I love it! Na nogi czarne air maxy. Związałam włosy w wysoki ciasny kucyk i wytuszowałam rzęsy. Nałożyłam podkład i przykryłam pudrem. Do torebki wrzuciłam klucze, portfel i telefon. Byłam zadowolona, że z moją BFFą pojadę do mojego wymarzonego miasta pełnego sławnych ludzi.

- Siemka! - przytuliłam ją na powitanie.

- Hej! - burknęła i zrobiła smutną minę.

- Ej? Co jest? Coś się stało? - zdziwiłam się.

- Ehm... No bo... Przepraszam.

- Za co?

- Errr.... Jakby ci to powiedzieć... - przeciągała.

- No wal śmiało.

- Tak. Nie... mogę... jechać ... do Anglii. - wydukała i buchnęła płaczem.

- Nie zamartwiaj się. Dlaczego?

- Nie mam kasy i tyle...

- A ile już uzbierałaś?

- Połowę. Reszty nie zdążę jak pojutrze mamy jechać...

- Nic się nie bój. Na pewno moja mama się zgodzi i pożyczy ci resztę. A w najbliższym czasie po trochu będziesz oddawać.

- Ale ja tak nie mogę. Moja mama się nie zgodzi! - posmutniała.

- Ale to dla mnie żaden problem. Zapytam mamę to porozmawia z twoją. - powiedziała Vela.

- Dzięki. - uśmiechnęła się od ucha do ucha. - No to może mały wypad na lody?

- Z wielką chęcią.

Ucieszyłam się bo wszystko wróciło do normy. Jadę z Delie i mam nadzieję że będzie fajnie.

Best day of my lifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz