Jest to tłumaczenie shota dostępnego na ao3 (https://archiveofourown.org/works/3291338)
enjoy xx
-To będzie dla nas najlepsze.- Mówi Anne sięgając bladą dłonią do ramienia syna i ściskając je pocieszająco. Harry skupia całą uwagę na krajobrazie za oknem, nie reagując na jej słowa. Słońce kryje się za linią drzew, wychodząc z poza nich na sekundę po czym ponownie znikając w plamie zieleni. Harry pozwala mamie trzymać się za rękę, ale nie odpowiada.
Nie wie co miałby powiedzieć. Jedynym co wie na pewno, jest to, że zmuszono go do ucieczki od własnego życia. Od rzeczy, które dawały mu poczucie bezpieczeństwa i spokoju. Zabrano mu wszystko. Przełyka z trudem walcząc z zalewającą go falą emocji. Wszystko to jest cholernie trudne.
-Harry, spójrz na mnie, proszę.- Cichy głos jego matki wypełnia ból i smutek. Harry chciałby wypełnić jej prośbę. Chciałby móc spojrzeć na matkę i nie czuć nienawiści, bólu i obrzydzenia. Ale nie potrafi. Więc tego nie robi. Annie wzdycha i kładzie dłoń z powrotem na kierownicy. Harry wciąż czuje jej dotyk na swoim ramieniu. Przebiega palcami po skórze starając się go pozbyć. Od jakiegoś czasu właśnie tak jest. Cicho. Przez ostatnie trzy miesiące prawie nie rozmawiali. W pewnym momencie było dobrze, dopóki mamie się nie pogorszyło. Dopóki tata nie odszedł. Dopóki wszystko nie zaczęło się walić, zostawiając po sobie zgliszcza. Ruinę, od której uciekali.
Harry wyciąga z kieszeni telefon, informujący o nowej wiadomości tekstowej. Na ekranie widnieje imię Zayna.
"Gdzie jesteś?"
Harry wzdycha, wyłącza urządzenie i wrzuca je do schowka na rękawiczki po czym opiera głowę o szybę. Nie mógł nazywać Zayna swoim chłopakiem, nie. Byli raczej "kumplami od pieprzenia". Kiedy trzy miesiące wcześniej wszystko się posypało, Harry musiał znaleźć coś, co odwróciło by jego uwagę od gówna, jakim stało się jego życie. Zayn uprzejmie zaakceptował takie stanowisko. Harry niemiał nic przeciwko niemu, Zayn był całkiem porządnym facetem. Czasami przynosił Harry'emu kawę przed lekcjami, lub częstował papierosem. Harry ani razu nie określał tego co ich łączy mianem "związku". Nie był nawet pewny, czy w ogóle chce mieć kogoś na stałe. Małżeństwo rodziców sypało się na jego oczach, nie mógł nawet myśleć o tym, że coś takiego mogłoby przytrafić się także jemu. Zayna nie mógł nazwać nawet przyjacielem, jedynie znajomym...z korzyściami. Zayn był każdym jego pierwszym razem. Pierwszym spalonym jointem, pierwszym kacem. Kiedy byli razem zazwyczaj palili lub pieprzyli się do nieprzytomności. Rozmowy nie wliczały się w ich relację, za co Harry był wdzięczny. Zayn rozumiał czym dla niego jest. Był jedynie czymś co odwracało uwagą i przyjmował to ze spokojem. Jedynym powodem, dla którego w ogóle wysłał smsa była pewnie chęć na szybki numerek przed lekcjami. Niestety, nie będzie już więcej numerków. Nie będzie niczego, co kiedykolwiek ich łączyło.
Przez całą drogę nie odezwał się ani słowem, Anne zdecydowała się nie naciskać. Przeprowadzali się z Cheshire do nowego domu w Doncaster. Harry nawet nie pożegnał się z Zaynem. Nie pożegnał się z nikim. Po prostu pewnego dnia jego mama wróciła z pracy ze łzami w oczach.
-Wyjeżdżamy.- Powiedziała, po czym ruszyła do lodówki w poszukiwaniu alkoholu. Harry sam wrócił ze szkoły ledwie kilka minut wcześniej i wciąż miał na sobie kurtkę.
-Co znowu mamo?- Harry westchnął podchodząc do niej. Kochał matkę, oczywiście, że tak, ale miał dość bycia odpowiedzialnym dorosłym i zajmowania się nią, kiedy to ona powinna zajmować się nim.
YOU ARE READING
Without darkness, we can't see the stars.
FanfictionŻycie Harry'ego nigdy nie było łatwe. Problem alkoholowy jego matki i ojciec, który porzucił ich oboje zmusiły go do spakowania wszystkich rzeczy i przeprowadzenia się z mamą z Chershire do Doncaster bez możliwości pożegnania się z kimkolwiek. Harry...