Rozdział 3 - Chwila ciszy

7 2 0
                                    


-Klara-

Też usłyszałam ten wielki huk. Pobiegłam za Zeo. Niestety moje żelazne buty mocno mnie spowalniały przez co kiedy dobiegłam ten już klęczał przy gruzach swojego pokoju. Nie mam pojęcia co lub kto mógł sprawić by z pokoju w zaledwie w chwile.
- Zeo - powiedziałam podchodząc.
- Nie...ja...jak to - mamrotał ciągle pod nosem.
Był załamany, zdruzgotany. Wtedy przypomniało mi się, że wielki stres i nacisk na, jak to się nazywało? Serce. No tak, serce. Nacisk na serce może spowodować zawał. Nie wiem co to znaczy ale brzmi groźnie.
Dlatego uklękłam obok, zdjęłam jego maskę i swoją maskę a następnie wtłoczyłam mu ustami do jego gardła żółty gaz. Chłopak przez chwile się kiwał po czym upadł na ziemie.
  Żółty gaz. Jeden z czterech. Ten działa usypiająco.
  Po chwili przybiegł dyrektor. Zaczął coś krzyczeć po czym zawołał woźnego a on zabrał Zeo do pielęgniarki.
~~~
  Przyszłam po jakieś godzinie. Nie było mojego przyjaciela. Dlatego zaczęłam go szukać po całej Akademi. W końcu go znalazłam. Stał przy, którymś z wielkich okien.
- Chyba nie jesteś na mnie zły? - zapytałam.
On tylko spojrzał na mnie.
- Co? Nie, nic się nie stało - odpowiedział.
Uśmiechnęłam się. Nie chciałam by był na mnie zły. Nic takiego nie zrobiłam. Ten gaz nie był trujący a ja tylko pomagałam, chroniąc go przed zawałem. Po chwili ciszy wpadłam na pomysł:
- Można wyjść poza teren Akademi?
- Tak ale tylko za pozwoleniem dyrektora.
- A chciałbyś pójść ze mną na dzisiejszy festiwal?
Uśmiechnął się. Nie wiem skąd to wiedziałam bo miał maskę ale po prostu widziałam.
- Z tobą zawsze - odpowiedział.
Więc ruszyliśmy do dyrektora. Po chwili stanęliśmy przed wielkimi, zdobionymi, dębowymi drzwiami. Zapukałam.
- Proszę - usłyszałam ze środka.
Weszliśmy. Od razu zaczęłam mówić:
- Dzień dobry panie dyrektorze. Czy ja i Zeo możemy iść na dzisiejszy festiwal w mieście?
- Oczywiście, tylko uważajcie na siebie.
Zanim wyszliśmy rozejrzałam się. Lubie zapamiętywać różne szczegóły. Ale pokój dyrektora nie był nadzywaczajny. Czerwone ściany, ciemne drewno na podłodze, półki z książkami i nagrodami, skóra białego wielka jako dywan, stolik i dwa fotele oraz wielki witraż. Tylko przez niego wpadło światło do pokoju jednak nie przyjrzałam się co na nim jest.
Pożegnałam się z Zeo i wróciłam do siebie. Czas poszukać lepszych ubrań.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jun 18, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Akademia Where stories live. Discover now