Jeśli ktoś to przeczyta, to poprosiłbym o napisanie jakiegoś komentarza, który powie mi, co następnym razem zmienić czy coś<><><><><><><><><><><><><><><><><><><>
Krople deszczu smagały po twarzach uczniów, którzy właśnie wracali z zielarstwa. Zimny wiatr wirował mocno w powietrzu, poruszając koronami drzew, gubiących ostatnie liście. Wiało tak mocno, że niektórzy z młodszych roczników się przewracali na ziemię. Uczniowie snuli się po korytarzach mozolnie, jakby dementor wypompował z nich życie. Nawet zakochani, przytłoczeni jesienną szarugą, zapominali o trzymaniu się za ręce. Do tego wszystkiego dochodziła wojna czarodziejów. Wszystko jakby raptownie straciło barwy, a zarazem sens istnienia.
Lily szła do biblioteki. Uważała, że na ponure nastroje najlepsze są książki. Nawet gdyby miałyby być to podręczniki szkolne. Właściwie to chciała wypożyczyć jeden. Potrzebny był jej do napisania referatu na zaklęcia. Niby został zadany dopiero wczoraj, ale Panna Evans wolała robić wszystkie zadania na bieżąco. Tak więc, mimo ogólnodostępnej chandry i panującej depresji, z uśmiechem szła w stronę ulubionego miejsca. Kochała to. Mogła spokojnie powiedzieć, bez ani krzty kłamstwa, że jej prawie jedyną, prawdziwą miłością są książki i one nigdy jej nie opuszczą. Biblioteka, stara jak sam Hogwart, była dla niej utopią. Edenem, który, mimo tego, że dostępny dla wszystkich, odkrywał swoje zakamarki przed nielicznymi. Od razu po wejściu do biblioteki czuć było zapach książek.
- Dzień dobry - z uśmiechem powiedziała dziewczyna, gdy już doszła do biurka pani Wiliams. Pani Wiliams była starą kobietą, z wieloma zmarszczkami na twarzy. Już na pierwszy rzut oka można było powiedzieć, że niedługo odejdzie na emeryturę.
- No nie wiem czy taki dobry... - ponuro odpowiedziała bibliotekarka, która zdawała się pamiętać najodleglejsze karty historii.
- Czy jest może Encyklopedia zaklęć? - spytała
- Niestety nie. Ostatnią książkę wypożyczył pan James Potter. Sądzę, że ci ją pożyczy, jeśli go o to poprosisz.
- Och, szkoda. To ja może pójdę go poszukać. Do widzenia! - krzyknęła na odchodne, unikając wykładu pani Wiliams na temat ciszy w bibliotece.
Szła przed siebie, zmierzając do Pokoju Wspólnego Gryfonów. Jej kroki głucho odbijały się od kamiennej posadzki. Była zamyślona. Nagle zza zakrętu wyszedł chłopak. Wysoki, dobrze zbudowany z czarnymi włosami opadającymi w nieładzie na czoło. Żadne z nich nie patrzyło przed siebie, więc nie zauważyło drugiej osoby. Efektem tej nieuwagi była mała stłuczka. Lily wpadła na chłopaka upuszczając przy tym swoją torbę. Jemu także wypadło coś z rąk. Dziewczyna schyliła się nie myśląc wiele, ale chłopak był równie szybki. Ich dłonie złączyły się, gdy każde z nich sięgało po swoją rzecz, a zakłopotany wzrok spotkał. Rudowłosa dopiero teraz zauważyła na kogo wpadła. Tym kimś był James Potter. Chłopak, którego nienawidziła przez pięć i pół roku jej nauki w Hogwarcie. Dopiero w czasie świąt, w szóstej klasie się zakolegowali. Teraz można było ich nazwać przyjaciółmi. Chyba każdy jest ciekawy tej historii, więc może ją opowiem:
24.12.1976
Był piątek. Dzień przed Bożym Narodzeniem. Według polskiej tradycji jest to jeden z ważniejszych dni w czasie świąt - Wigilia. Jednak według Anglików był to zwykły dzień. Ewentualnie można było wybrać się na przedświątecznego drinka. Tylko był mały problem. Większość uczniów Hogwartu była jeszcze niepełnoletnia i nie mogła kupować napojów alkoholowych. Jednak co to obchodzi Huncwotów? Nic. No właśnie. Czwórka rozrabiaków siedziała właśnie w Pubie pod trzema miotłami. O czymś rozmawiali. Być może próbowali wykombinować plan na nowy kawał. A może rozmawiali o dziewczynach? Merlin jeden ich tam wie. Chociaż... Ja również to wiem. Może trochę się do nich przybliżymy i podsłuchamy tej interesującej rozmowy? Nie? Macie rację. To jednak niezbyt ciekawa pogawędka. James żalił się pozostałym, że nie wie co kupić Lily na święta, a miał na to czas do końca dnia. Remus próbował przekonać swoich przyjaciół, aby nie towarzyszyli mu w czasie następnej pełni księżyca. Ci jednak go nie słuchali i doradzali Potterowi, co może podarować swojej ukochanej.
CZYTASZ
Nie opuścisz mnie? || Jily (one-shot)
FanficOne-shot, więc bez opisu ✌️ Autor** fanartu na okładce: artofpan na Tumblr i Deviant Art