Rozdział 14

956 106 20
                                    

Pod Zamkiem Przyjaźni zatrzymał się srebrny powóz. Na bezchmurnym, granatowym niebie wznosił się już księżyc, więc jego subtelne światło padało na gładką, posrebrzaną strukturę pojazdu. Szary ogier w czerwonym smokingu powoli wysiadł ze środka, sprowadzając na siebie ciekawskie spojrzenia mieszkańców Ponyville, jak i całej Equestrii, którzy przybyli na dzisiejszy Bal Świąteczny. Jednorożec dumnym krokiem skierował się ku okazałym wrotom pałacu. Ignorował rozmarzone spojrzenia klaczy, zarówno tych samotnych i tych zamężnych. No, było to dość ciekawym doświadczeniem. W końcu przez większość swojego życia czuł wzrok przepełniony albo bólem, albo smutkiem, czy nawet szczerą nienawiścią. Cóż, postać ówczesnego Władcy Świata miała właśnie takie konsekwencje.

Jednak nieważna była teraz jego przeszłość. Na chwilę obecną postawił sobie za cel odnalezienie Fluttershy. I małą grę względem maślanej pegazicy. W każdym razie nie mógł doczekać się spotkania z nią.

Gdy tylko zbliżył się do kryształowych drzwi, one rozstąpiły się, wpuszczając do środka wszystkich gości. W głównym holu od razu dostrzegł cztery Księżniczki i tego całego Księcia, Shining Armor'a. Widocznie ich zadaniem było powitanie każdego. Discord skrzywił się na tę oczywistość. Niezbyt chciał wdawać się w jakieś rozmowy z 'władcami' tego świata. Przecież wiadome było, że tylko on jest prawowitym królem Equestrii, to po pierwsze, a po drugie nie dość, że wyjątkowo był niższy od Celestii w tej formie, to w dodatku musiał się pilnować. Wypadałoby panować nad każdym wypowiedzianym słowem, by zbyt szybko nie domyślili się, kim on tak naprawdę jest.

Stanął w dość przydługiej kolejce zaproszonych. Gdyby był sobą, od razu przeniósłby się do sali tronowej bez tych zbędnych ceregieli. Ale ten jeden raz musiał się poświęcić i schować swoją dumę do kieszeni garnituru.

Po kilku minutach, które upłynęły mu zadziwiająco szybko na przeglądaniu się w wypolerowanym, kieszonkowym zegarku, stanął tuż przed 'komitetem powitalnym'.

— Serdecznie witamy na Balu Świątecznym. Jesteśmy zaszczyceni, mogąc pana gościć w naszych skromnych progach — powiedziała Twilight, gestem zapraszając go do sali tronowej. Discord skinął głową i poszedł kilka kroków dalej. Dziękował im w duchu, że nie zadawali mu jakichś niepotrzebnych pytań. Wkroczył do sali, jednak usłyszał głos, który bez cienia wątpliwości należał do lawendowej klaczy. Przewrócił oczami i westchnął przeciągle. Odwrócił się w jej stronę. — Proszę zaczekać!

— Tak? — rzekł od niechcenia. Alikorn odziana w niezwykle szykowną, długą błękitno-granatową suknię podeszła do niego z uśmiechem na pyszczku.

— Upuścił pan to — odparła, wysuwając kopytko ze złotym, kieszonkowym zegarkiem w jego kierunku.

— Och, bardzo dziękuję, Wasza Wysokość. Ten przedmiot wiele dla mnie znaczy — zmusił się na uśmiech i odebrał zgubę. Już chciał odejść, lecz ona go zatrzymała. — Słucham?

— Proszę mi wybaczyć moją śmiałość i ciekawość, jednak zapytam. Skąd pan pochodzi? Nie widziałam tu pana nigdy wcześniej.

— Mówią, że ciekawość to podobno pierwszy stopień do piekła, panno Sparkle — powiedział niby zobojętniałym tonem, sprawdzając godzinę na odzyskanym zegarku. Klacz zaśmiała się nerwowo, słysząc te słowa. Discord uwielbiał wywoływać u niej to uczucie niepewności i widzieć nieskrywane zakłopotanie pojawiające się na jej pyszczku za każdym razem. — Ale skoro już jesteśmy przy tym temacie, to chętnie odpowiem. Przybywam z państwa Germaney, a dokładniej z Marelin. Leży tuż przy granicy Equestrii, jednakże z mego dworu pod wasz pałac, Księżniczko, jest szmat drogi i będę wdzięczny, jeśli pozwoli mi pani odpocząć po podróży — rzekł z powierzchowną nadzieją, że nie będzie mu zadawać więcej pytań. I tak dobrze, że teraz jakoś wybrnął. W końcu na geografii świata poniekąd się znał.

— Oczywiście, najmocniej przepraszam, panie...

— Madness, dla przyjaciół i znajomych Mad — powiedział i śmiało wyciągnął kopyto przed siebie.

— Panie Mad. Twilight Sparkle. — Alikorn nie pozostała dłużna i położyła kopytko na jego, które on po chwili ucałował.

— Niezmiernie mi miło.

Jednorożec uśmiechnął się zawadiacko do niej i odszedł, zostawiając klacz ze swoimi wzburzonymi myślami. Czuł bijące od niej skrępowanie, jednak lubił to. Nawet bardzo.

Stanął przy jednej z kolumn i rozejrzał się dookoła. Kucyki w najlepsze rozmawiały ze sobą, niektórzy przy stolikach, a inni w niewielkich grupkach. Wyglądało na to, że wszyscy się znają i są przyjaźnie do siebie nastawieni. Przy stole z przekąskami kręciła się ta różowa Pinkie Pie, pochłaniając wszystko, co spotkała na swej drodze. Tłum był spory, co w sumie go nieco zmartwiło. Nigdzie nie mógł dostrzec ukochanej. Gdzie nie spojrzał, widział nieznajome twarze lub nieśmiałe bądź niezwykle odważne uśmiechy posyłane do niego od płci pięknej. Może zbyt nierozważne było przybieranie postaci ogiera? Przecież mógł przyjść w swoim prawdziwym wcieleniu.

Lecz teraz nie mógł zamienić się w siebie na oczach wszystkich. Musiał poczekać. Przynajmniej do pewnego czasu.

Nagle głosy ożywionych rozmów ucichły, a w sali tronowej rozbrzmiała spokojna muzyka. Był to jeden z tych wolnych tańców, który Discord wolał odtańczyć z Fluttershy, a nie z kimś innym. Tym bardziej, że już po chwili został pociągnięty na parkiet przez jakąś klacz. Mieli tu z pewnością ciekawe sposoby na prośby do tańca. Jednorożec bez większego skrępowania przyjrzał się swojej partnerce. Miała beżową sierść i złotą grzywę. Jej błękitne oczy wpatrywały się w niego od dłuższego czasu, jednak dopiero teraz zwrócił na to uwagę.

— Z kim mam przyjemność? — odezwał się wreszcie, wykonując obrót. Tak nakazywała mu jakaś tam kultura, więc pokusił się o to pytanie.

— Shimmering Diadem — powiedziała aksamitnym głosem. — A pan jak ma na imię?

— Madness — odparł po dłuższym czasie milczenia. Przetańczył z nią jeszcze kilka sekund dosłownie, po czym zmienił partnerkę. Czyli zabawa w odbijanego. Świetnie. Nienawidził tego, bo nawet nie miał czasu, by lepiej poznać kogoś, z kim właśnie tańczy. Gdyby wiedział, że właśnie tak tu przebiegają te całe Bale Dziękczynne, to za całe szaleństwo świata by tu nie przyszedł.

Poza tym, był tutaj dla tylko jednej klaczy, jednak jak na złość, nigdzie nie mógł jej dojrzeć. Zatem albo jeszcze nie przyszła, albo przechadza się gdzieś z przyjaciółkami. A co, jeśli w ogóle nie przyjdzie? Miał nadzieję, że jednak będzie, bo właściwie głównie po to przybył. A dokładniej, tylko po to.

Tańczył już z bodajże piątą klaczą, a nadal nie spotkał w tym tłumie Fluttershy. Wśród tańczących par co chwilę migały mu pozostałe powierniczki, a nawet i Księżniczki, ale po pegazicy nie było śladu.

— I odbijamy! — usłyszał dziwnie znajomy głos z wiejskim akcentem, a kiedy stanął z nią oko w oko, skrzywił się nieznacznie. Applejack. Miała na sobie zieloną sukienkę z białymi i czerwonymi elementami. Discord nerwowo przygryzł wargę, kiedy zlustrowała go wzrokiem. Ciekawe, czy go rozpozna.

— Mam coś na twarzy? — zapytał z uśmiechem, gdy przez dłuższy czas wpatrywała się w jego pyszczek. Farmerka oddała gest, dołączając do tego cichy chichot.

— Nie, nie — odparła niemal natychmiast. — Nie o to chodzi. Po prostu wydajesz mi się... dziwnie znajomy — rzekła. Jednorożec zmieszał się i zrobił kilka kroków ku środkowi parkietu. Applejack była dość specyficznym kucykiem. Nie siliła się na jakieś uprzejmości, tylko od razu przeszła z nim na 'ty'. Chyba czuła się zbyt pewnie w jego towarzystwie.

— Tak? W takim razie musiałaś mnie z kimś pomylić — powiedział, wykonując obrót swoją partnerką. — Jestem tu pierwszy raz.

— Skąd przyjechałeś? — wypaliła nagle.

— Z Germaney. Słyszałaś kiedyś?

— Nie. Jak żyję, nie słyszałam o takim kraju! Może dlatego, że przeważnie nie opuszczam Ponyville. Wyjątki zdarzają się, co prawda, jednak rzadko.

Wtem muzyka ucichła, a tancerze pokłonili się sobie i rozproszyli w tylko sobie znanym celu. Discord podszedł do szwedzkiego stołu. Szybko odnalazł poncz i nalał trochę do kryształowej szklanki. Wyjął zegarek z kieszeni i spojrzał na godzinę. Wskazówki nieubłaganie zbliżały się do północy. Westchnął ciężko, po czym schował przedmiot. Musiał odnaleźć wreszcie Fluttershy.

✓ My Little Pony: Na Zawsze Twoja [Fluttercord]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz