Rozdział 1

53 3 2
                                    

Czy oni muszą wiecznie się kłócić ?! Rozumie, że ostatnio krucho z pieniędzmi, ale to nie powód żeby się nawzajem obwiniać i mieszać z błotem... Ehhh, tak bardzo chciałbym mieć normalną rodzinę.

Te myśli zaprzątały mi głowę cały ranek. Wrzaski rodziców "umilały" mi szykowanie się do szkoły.
Założyłem moją ulubioną czarną bluzę, po czym wyszedłem z domu. Zawsze przez drogę słucham muzyki, ona mnie uspokaja. Nie zdążyłem oddalić się zbytnio od klatki schodowej, gdy dołączyli do mnie moi znajomi. Paulina i Marcel. Uwielbiałem ich poczucie humoru, zawsze umieli sprawić, że zapominałem o tym co działo się w domu... Dziś nie było inaczej. Co prawda nie wiedzieli jak to u mnie naprawdę wygląda, ale to nie miało znaczenia. Zresztą i tak się nie dowiedzą.

   - Cześć nasza tumblr girl, pięknie dziś wyglądasz, zrobimy jakieś zdjęcia? - zaczęła uszczypliwie Paulina

   - Po pierwsze to nie tumbler, a jeśli już to boy... Spodnie z dziurami są modne i wygodne, czego od nich chcesz, hmmm? Zresztą co ty masz na głowie? Z tego co wiem to Halloween było jakieś pół roku temu... - droczyłem się z nią, po czym zauważyłem, że Marcel wyciąga z worka na wf równie dziwne nakrycie głowy

   - Hahaha, wiedziałam, że zapomni. Marcel teraz wisisz mi dyche. - rozbawiona trąciła go w ramię

   - Czekajcie, ja serio nie rozumiem... Po co wam kowbojskie kapelusze ? -zdezorientowany szukałem w pamięci jakichś informacji

   - Dzisiaj są urodziny naszej wychowawczyni geniuszu. Ona przecież kocha Texas i wszystko co z nim związane. Mieliśmy zrobić jej niespodziankę i wszyscy przebrać się za kowbojów, lub po prostu mieć to coś na głowie. Świetnie, teraz wiszę Paulinie dziesięć złotych. - trochę wkurzony kolega wytłumaczył mi o co chodzi

   - Już nie ważne, Maks lepiej powiedz mi co tam u twojej dziewczyny, bo nie raczyła mi odpisać od piątku, a widziałam, że jest dostępna. Coś się stało? - podeszła bliżej i czekała niecierpliwie na odpowiedź

Od jakiegoś tygodnia Dagmara wydawała mi się wręcz obca. Cały czas była rozdrażniona, a kłótnie między nami wybuchały co najmniej dwa razy dziennie. To nie było normalne, nigdy się tak nie zachowywała. Najpierw złościła się, że nie interesuje mnie jej osobowość i charakter, a patrzę tylko na obfity biust i dobry styl. Kilka godzin później rozpaczała, ponieważ "czuła, że w ogóle nie pociąga mnie fizycznie". Myślałem, że oszaleje, więc w weekend nie specjalnie zależało mi na spotkaniu się z nią. Szczerze mówiąc ulżyło mi gdy zobaczyłem, że nie odpowiada na moje wiadomości. To było wredne, wiem. Jako jej chłopak powinienem bardziej się postarać, ale ostatnio mam dużo na głowie i trudno mi to wszystko unieść. Tak właśnie wyglądały nasze ostatnie stosunki. Nie powiedziałem jednak tego wszystkiego Paulinie, to zbyt osobiste.

   - Wiesz... Ostatnio się trochę kłócimy, ale nie chcę o tym gadać. - uważałem, że odpowiadając w taki sposób będzie bezpieczniej

   - Nie wiedziałam... Gdybyś jednak zmienił zdanie to pamiętaj, że możesz powiedzieć mi o wszystkim, w końcu się przyjaźnimy. - zmieniła ton głosu, było widać, że się zmartwiła

O wszystkim. Ciekawe jakby zareagowała gdybym powiedział jej, że nawet nie jestem pewien czy kocham Dag  jako przyjaciółkę czy dziewczynę. Jesteśmy razem już rok, a ja wciąż się nad tym zastanawiam. Jestem okropny. Oczywiście nie chcę jej skrzywdzić, więc nigdy nikomu tego nie powiem. Będę ją wspierał do póki będziemy razem.

   - Halo, żyjesz? - wytrąciła mnie z zamyślenia

   - Tak, tak przepraszam. Oczywiście, wiem, że mogę. Na pewno jeśli z czymś nie będę dawać sobie rady to z Tobą porozmawiam. - skłamałem

   - Dobra laski, skończcie te melodramaty i pogadajmy o czymś weselszym bo mam ochotę umrzeć. - przerwał nam Marcel, byłem mu wdzięczny, ale trochę wkurzył mnie tym "laski"

Reszta drogi do szkoły upłynęła nam na śmianiu się z memów. Idealny początek dnia jak na poniedziałkowy powrót do szkoły.
Zajęliśmy się tym na tyle, że ledwo zdążyliśmy na dzwonek. Pierwsza lekcja - chemia. W tamtym momencie żałowałem, że po raz drugi nie dostałem ospy, przynajmniej nie musiałbym tu teraz siedzieć. Jedną z najnudniejszych lekcji mojego życia, przerwało czyjeś powiadomienie. Kolejne i kolejne, w końcu zadzwonił również mój telefon. To mega dziwne, mam nadzieję że nie dostaliśmy właśnie informacji o końcu świata. Tak naprawdę zastanawiałem się o co może chodzić i zdziwiłem się, że połowa klasy (włącznie ze mną) nie wycisza telefonu na lekcje. Nagle w klasie zrobił się szum, a jedyne co udało mi się usłyszeć to "To naprawdę Dagmara?". Byłem w tedy tak piekielnie ciekawy o co może chodzić... Pani zabrała po kolei wszystkim telefony i poinformowała nas, że odda je po lekcji. Chyba się wkurzyła. Musiałem jakoś przerwać jeszcze te 20 minut.

Różowa BluzaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz