Ayato był widocznie zdenerwowany. Nie chciał go widzieć, ale on na złość musiał pakować mu sie z butami w życie. Ani chwili spokoju. Nie powiedział mu nic. Odszedł samotnie w cień.
2.03 - poniedziałek godz. 23.30Godzina była późna. Jednak miał to gdzieś. Szedł przed siebie nie zwracając uwagi na auta. Kątem oka zauważył cień za sobą i usłyszał kroki. Westchnął wyraźnie zirytowany
-Czego ty odemnie chcesz? - zapytał stojąc do niego plecami. Doskonale wiedział jaką dostanie odpowiedź - ciągle tylko za mną chodzisz. Sprawdzasz. Ile ja mam do cholery jasnej lat? - starał się zachować spokój. Wychodziło mu to świetnie.
-Ty ? No moze z około 16 masz. Co robie? Po co zadajesz pytania na które znasz odpowiedzi? Hmm? Ale ja tylko sprawdzam co tam u ciebie. Wiesz? Akurat dziś mi nikt nie kazał, ale.. - nie zdążył dokończyć zdania gdyż pięść Ayato znalazła sie na jego twarzy. ( auć? ~ Mihay) Szybkim ruchem odsunął jego rękę od siebie. Patrzył na niego z góry. Lubił to poczucie wyższości i władczości. Jednak Ayato nienawidził tego całym sercem. Czuł się jakby był nisko postawiony. Można by wręcz powiedzieć, że czuł się z tym faktem fatalnie. Nie dość, że niski to jeszcze sił na niego nie ma. Może dlatego starał się go unikać? Możliwe.
-Ale co? - poczekał chwilę na odpowiedź - nic? Tak myślałem.
-Nic? Tak myślałem
-Czy ty mnie przedrzeźniasz?
-Czy ty mnie przedrzeźniasz?
-Nienawidzę cię rozumiesz? - po tej odpowiedzi nastała cisza... Przytłaczająca cisza. Kaneki nie chciał tego powiedzieć. Ale Ayato wyraźnie z niecierpliwiony czekał na jaką kolwiek odpowiedź. Westchnął. Odszedł w strone cienia.
3.03 - wtorek godz. 05.30
Wczesnym rankiem udał się na zwiady. Doskonale wiedział, że on śpi. -Chwila chwila... - powiedział do siebie - dlaczego interesuje mnie o jakich godzinach on śpi?... - westchnął i ruszył w dalszą drogę
06.00
Czas dłużył mu sie strasznie. Musiał spędzić tu jeszcze 4 godziny. Wydaje sie łatwe, ale kto by wytrzymał 4 godziny na dachu w samotności? Właśnie on wytrzyma. Nie wiedzą, że tu jest. Więc to żaden problem. Patrzył na ulice miasta, gdy nagle poczuł na karku czyjś oddech. Natychmiastowo spiął się i zamknął oczy mając nadzieję, że to tylko omamy, a go nie ma za nim.
-No witam. Co ty tu robisz? Hmm? To moje miejsce - powiedział mu Kaneki spokojnym tonem. Ayato stał w ciszy. Najchętniej skoczył by z tego dachu, ale coś kazało mu tu stać - no ziemia do Ayato - zaczął machać mu Ręką przed twarzą, a Ayato jak oparzony wycofał się w tył oczywiście wpadając na niego. ( *Uważajmy, że tu jest lenny* ~Mihay) Obaj w przeciągu minuty leżeli na ziemi. Choć bardziej to Kaneki leżał na ziemi, a Ayato na nim. Jego wyraz twarzy mówił, że widocznie mu się nie podobało...
----
Omg ten rozdział to jeden wielki shit prosze nie bić ;-;
CZYTASZ
I hate you. I love you || Tokyo Ghoul ( Kaneki x Ayato )
FanfictionAyato jest zdenerwowany. Kaneki szczęśliwy. Co z tego wynika? Istna masakra, która po czasie sie zmienia. Zapraszam do czytania ♤Zawiera wulgaryzmy♤ ♤Może zawierać sceny +18♤