Rozdział 1 Aurora

18 1 0
                                    

   Lustro, które każdego dnia nieustannie wpatruje się w moją sylwetkę, dziś nie pokazuje tego co zawsze

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Lustro, które każdego dnia nieustannie wpatruje się w moją sylwetkę, dziś nie pokazuje tego co zawsze.

I choć piękna żółta suknia i srebrna tiara dodają mi pewności siebie, na mojej twarzy widać jedynie niepewność i rozżalenie. Głównie z powodu tego, co ma nastąpić jutro.

Od zawsze wiedziałam, że gdy dorosnę, nadejdzie taki czas, kiedy będę musiała znaleźć swojego. Nie spodziewałam się jednak, że dorosnę tak szybko.

Swego czasu marzyłam o tym, że to mój książę znajdzie mnie. Że pochłonie mnie miłość tak wielka, że przestanę oddychać. Że poniesie mnie tak ogromna namiętność, która sprawi, że nie będę mogła jeść, ani spać. Że w jakiś sposób to uczucie będzie zakazane i swojego rodzaju niebezpieczne. Podobnie jak w Romeo i Julii.

Ale z biegiem lat fascynacja tym marzeniem malała, a moje myśli o przeznaczeniu i książkowej miłości stały się tylko pięknym snem. Zupełnie jak iluzja. Urojona. Abstrakcyjna. Nierealna.

Mój tata zawsze powtarzał, że ten kto zostanie moim mężem, będzie największym szczęściarzem na świecie. Ale czy jest możliwe, abym ja też była szczęśliwa?

Może powinnam mieć do tego innego podejście. Może powinnam być nastawiona optymistycznie, dumając o tym, jaki on będzie... Jakiego koloru będą jego włosy? Czy oczy przybiorą barwę szmaragdu czy może szafiru? Czy jego uśmiech rozświetli każdą salę balową, a usta będą miękkie jak płatki róż? Czy będzie potrafił mnie rozbawić? A może zagra dla mnie na pianinie? Czy pokocha mnie za to jaka jestem, a nie za to kim jestem?

-Panienko, musimy wybrać stroje na jutrzejsze wydarzenie. – Cecylia, moja pokojówka, pomocnica i kobieta do spraw od wszystkiego, wpada do pokoju z wieszakiem kilkunastu sukien. Jest dla mnie jak dobra ciocia, a z drugiej strony bliższa niż własna matka.

-Tak. To już czas... - odpowiadam poważnie, wstając od lustra. Oszczędzę mu widoku mojej zrozpaczonej twarzy.

-Udaje panienka opanowaną, ale wiem, że jest inaczej... - odzywa się, na co wzdycham.

-Po prostu nie mogę uwierzyć, że to nastąpiło tak szybko. Sama nie wiem co o tym myśleć. Strasznie się stresuję.

-Oh, ty? Najpiękniejsza i najbardziej wrażliwa na dobro innych księżniczka jaką świat miał okazję ujrzeć? Ciężko mi w to uwierzyć.

-No właśnie. Co ze mnie za księżniczka? – prycham. – Astrid zasługuje na koronę bardziej ode mnie. Jest stanowcza i zapewne Anglia miałaby z niej więcej pożytku.

-Obydwie zasługujecie na nią tak samo i każda z was ma w sobie cechy, które zasługują na miano prawdziwej królowej – uśmiecha się do mnie serdecznie. Jestem pewna, że bez niej, rzadko kiedy dawałabym sobie radę. – Myślę, że ta będzie pięknie na tobie wyglądać... - pokazuje mi tiulową suknie w odcieniach bieli, różu i fioletu, która komponuje efektowne, kolorystyczne ombre. Jest bez ramion i wygląda naprawdę przepięknie. Zdecydowanie będzie jedną z moich ulubionych.

-Tak, założę ją.

-Na prezentację? – pyta.

-Nie. Na prezentację wybiorę coś w ciemniejszych odcieniach. – wstaję i podchodzę do kolekcji przygotowanych specjalnie dla mnie stroi – Myślę, że ta będzie idealna. – uśmiecham się do siebie, biorąc w ręce czarną długą suknię z delikatnymi rękawami na ramionach. Jej gorset zdobią malutkie, błyszczące kamyki, a dół gładko spływa aż za kostki. Jestem pewna, że idealnie podkreśli moje biodra.

-Oh, królowa nie będzie zadowolona z jej koloru... - odzywa się Cecylia, przypominając mi o widzimisiach mojej matki.

-Ale królowa ma już męża, więc teraz niech pozwoli mi znaleźć swojego. – odpowiadam pewnie, w międzyczasie instynktownie zerkając na zegar. I tak jak myślałam, jestem spóźniona.

Znowu.

Royal BondsWhere stories live. Discover now