1

305 13 1
                                    

-Jesteś nie możliwa.-krzyknęłam na moją przyjaciółekę.
Która siedziała na trzepaku i droczyła się z dziećmi.A te unosząc głowę w jej stronę, Zaczęły ją wyzywać od czarownic.Gdzie Ada na te ich zaczepki pokazywała język.

-Złaś już!-krzyknęłam.-Jesteś jak te dzieci.Tylko znacznie wyrosnięta-odparowałam.

Zeszła posłusznie z trzepaka.Mamrocząc coś pod nosem.
I nie była by sobą,gdyby jeszcze im niedopiekła.
-W nocy do was przyjdę i rzucę do gara.-Wrzasneła.Pochylając się w ich stronę,wyciągając przy tym ręce.

Cała trójka która stała jeszcze przed chwilą.zaczęła uciekać, nie miłosiernie przy tym piszcząc.

Obserwowałam ją,jak idzię do mnie.Poprawiając swoje blond włosy, wsuwając je za ucho.
Jej włosy były piękne.Siegały do pasa.Były lśniące i grube.
Zazdrościłam jej ich od zawsze.Moje za to były koloru myśliwego sięgały znacząco do ramion.
Oczy miała duże i niebieskie.To właśnie one podkreślały jej twarz .Ja za to miałam brązowe i zawsze odnosiłam wrażenie,że mimo tego,że też są duże,To nie mogły się zrównać z jej.W sumie,nie tylko oczy,były jej atutem.Jej pełne usta były czymś co przyciągało każdego faceta.Ja przy niej zawsze wypadałam słabo.

-Idziemy?-odezwała się Ada.
-Oj tak! Już jest osiemnasta.-stwierdziłam.

Gdy już byłyśmy w moim pokoju.
Wziełyśmy się za malowanie paznokci.Wybrałam bezbarwny lakier bo nie lubię,przepychu.Makijaż też robiłam bardzo delikatny.Nie chcę rzucać się w oczy.Wygodniej było mi zawsze stać obok Ady.I wtedy lubiłam podziwiać, to jak się nią zachwycano.Stawiam na skromność.Taka właśnie jestem.Jestem szarą gąską,dla której liczy się wnętrze.

-Jutro jest nasz dzień, musimy wyglądać bosko! -Krzykneła blondynka.Zakręcając lakier.

- Tak wiem-odpowiedziałam spokojnie.Machając dlońmi. Bo lakier jeszcze był świerzy.

Spojrzała na mnie z pod brwi.Jakbym powiedziała coś co, by było wyrwane z kontekstu.

-Czy Ty sobie ze mnie żartujesz?- Spytała z sarkazmem.-Co to za entuzjazm?!-Odparła stojąc przede mną.Łapiąc się pod boki i patrząc na mnie z góry.Gdzie ja nadal siedziałam na łóżku.-Ewa liceum jest super!!Będziemy podziwiać facetów,wysportowanych,dojrzałych.Nie takich chłystków z gimnazjum.-Zaśmiała się przy tym.A jej oczy były rozmażone.-I wyobraź sobię te imprezy co weekend.To nie będzie tylko rok szkolny!To będzie coś co będę wspominać do końca życia.

Spojrzałam na nią z podziwem.'Skąd ona czerpię tyle optymizmu?Czyżby z filmów o licealnym życiu?

-Ada wiem,że to coś nowego.Odparłam. Mówiąc to bez przekonania.-Ale mnie to bardziej przeraża! Znasz mnie wiesz,że ja nie potrafię tak żyć.Mam priorytety.Chcę skończyć szkołę i pójść na studia.

Gdy spojrzałam na nią.Kręciła tylko głową.

-Ewa!Jedno nie wyklucza drugiego!-Zaśmiała się kręcąc oczami z niedowierzaniem.

-Ale znasz mnie.Będą czuła się jak szara mysz.Nie dla mnie takie życie. Imprezy mnie nie kręcą.Nigdy w ustach nie miałam alkoholu.W życiu nie miałam pierwszego pocałunku.A ty mówisz mi o facetach!- odpowiedziałam zażenowana.

-Więc czas to zmienić!- Podskoczyła z radości i pociągneła mnie do szafy.

- W co by Cię tu ubrać jutro?Zaczeła paznokciami stukać w drzwi otwarte szafy.

Spojrzałam na nią.Z miną Cierpiennicy.

- Ej młoda!Ty nie masz tu nic co by mogło zwrócić moją uwagę!-Odparowała .Zamykając szafę.

                Szkolna brzydula.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz