Zaczęłam biec.Chciałam ją dogonić.Gdy już to zrobiłam.Wzięłam ją pod rękę i pomaszerowałyśmy do budynku.Widziałam,że jest sfrustrowana,więc wolałam się nie odzywać.
Gdy weszłyśmy do budynku była już 8:12 starałyśmy się odnaleźć klasę.Gdy już stałyśmy pod odpowiednimi drzwiami.Ada wzięła mnie za rękę i powiedziała.
-Proszę Cię byś się nie przejmowała tym co było na parkingu.-szepcząc.Próbowała mnie uspokoić.-Zaczynamy nowe życie!gotowa?-czekała aż jej odpowiem łapiąc powietrze.Prawda była taka,że nie byłam gotowa.Bałam się tego co mnie czeka za tymi drewnianymi drzwiami.
-Tak.-odparłam.Nie chciałam jej stresować.Wiem,że ten dzień musi być dla niej wyjątkowy.Ona tego pragnęła.Pragneła tego od momentu gdy dostała się do tej szkoły.
Gdy otworzyła drzwi.Wchodząc do środka.
Słyszałam jak przeprasza za spóźnienie.A ja nie mogłam tam wejść.Czułam ten paraliż.To jak nogi odmawiają posłuszeństwa sprawia,że tracę kontrolę nad swoim ciałem.
I nagle słyszę Ade, jak mnie woła.
Łapie powietrze i powoli je wypuszczam.
-Ok.Teraz albo nigdy.-szepnełam do siebie.Tak jakbym chciała siębie zapewnić,że to najlepszy moment.
Uchyliłam szerzej drzwi i zobaczyłam Ją i nauczycielkę.Zaczęłam się rozglądać po klasie.Widziałam jak mnie obserwują.-Yhm Czekasz na zaproszenie? Odparła nauczycielka.A cała klasa zaczęła się ze mnie śmiać.
Tylko Ada patrzyła na mnie.W taki sposób jakby chciała mi dodać otuchy.Czułam jak moja twarz robi się czerwona ze wstydu.Jak serce wali coraz szybciej.Pokreciłam głową.Szepcząc otrząśnij się.
Ruszyłam do przodu zamykając za sobą drzwi.I nagle poczułam jak moja twarz zderzyła się z czymś twardym i zimnym.
Poczułam ogromny ból.Otworzyłam oczy i chciałam je ponownie zamknąć.Leżałam na podłodze.Podbiegła do mnie Ada z nauczycielką.Próbując mnie podnieść.Czułam się obolała.Ale bardziej zawstydzona.SłyszałAm ten śmiech na sali .Tych wszystkich twarzy,które wcześniej obserwowałam.-Nic Ci nie jest?-Zapytała mnie Ada z troską w głosie.
-Nie.-Odpowiedziałam cichutko.Ale na tyle wyraźnie by nauczycielka to uslyszała.-Więc nie robmy już zamieszania.A was zapraszam do dyrektora.Za spóźnienie.-Najwidoczniej nie tolerowała tego.
Wstałam z podłogi.I nagle poczułam opór.Tak jakby ktoś trzymał mnie za stopę.Odwróciłam się by zobaczyć co jest.-I co widzę?Przytszasnełam sznurkowe zamykając drzwi.Żenada.Tylko mnie coś takiego może spotkać.
-Dziewczyny zapraszam raz jeszcze do gabinetu dyrektora.-Upomniała nas .
Odwróciłam się na stopię.Robiąc duży krok,by znów się nie wywrócić i otwieram te cholerne drzwi.- Jak się czujesz?-zapytała mnie uśmiechając się lekko.
-A jak mam się czuć Ada? Wstyd mi,że narobiłam nam obciachu.-Krzyknełam rozżalona.GdZie tylko echo rozniosło się po pustym korytarzu.
-Ciii kochana.-Przytuliła mnie do siebie.A ja przy niej czułam się bezpieczna.-Wiesz co?-zapytała z uśmiechem.
-Tak ? Spojrzałam na nią. Poprawiając okulary.
-Jedziemy do domu.Chrzanić dyrektora.Zapewne masz dość dzisiejszego dnia.
-Dziękuję.-Odparłam.Naprawdę miałam go dość.
Wybiegłyśmy ze szkoły trzymając się za rękę.W tym momencie czułam się bez trosko.Śmiałam się z tego jak Ada zwinnie biega na obcasach pokonując każdy schodek.
Wsiadłyśmy do samochodu a ja poczułam ulgę.Tak bardzo pragnełam rzucić się na łóżko i wypłakać się w poduszkę.
Gdy podjechałyśmy pod blondynki dom.Widziałam na jej twarzy grymas,który chciała ukryć przedemną.To chyba bardziej mnie zabolało niż ta dzisiejsza sytuacja.
-Dziękuję Ci Ada za wsparcie.Bez Ciebie nie poradziła bym sobie tam.-Powiedziałam to spuszczając głowe.Czułam się okropnie głupio.
-Kocham Cię mała!-Przytuliła mnie.-I nie przejmuj się tak.Jutro jest nowy dzień.Bedzie lepiej.A teraz uciekam pa.
-Pa.-odpowiedziałam odprowadzając ją wzrokiem do drzwi.Gdy je zamknęła.Ruszyłam.Chciałam być już w domu najszybciej jak to możliwe.
Jechałam z dużą prędkością co rzadko mi się zdarza.Ale tak bardzo pragnełam być już u siebie.Gdy zatrzymałam się przed domem z piskiem opon.Wyskoczyła z niego mama.Była bardzo przerażona.Ominełam ja szybko gdy wysiadłam z samochodu i pobiegłam do pokoju.Słyszałam jak tylko krzyczała moje imię.Ale ja nie Chciałam z nią rozmawiać.Gdy wpadłam do pokoju zdjełam swoje trampki i rzuciłam o ściane.To przez was jestem pośmiewiskiem szkoły.Zawsze łatwiej było mi zwalić wine na kogoś albo na coś.Choć doskonale wiedziałam,że to moja i tylko moja wina.
Łzy napływały mi do oczu a ja nie miałam sił się przed nimi bronić.7:00
Obudził mnie budzik.W sumie mogła bym powiedzieć dzień jak co dzień.Ale niestety ten nie zapowiada sie dobrze.Wstałam z łóżka. Nie chętnie kierując się do toalety.
Myje zęby,twarz.Wiąże włosy.Wychodzę z łazienki nie tuszując rzęs.Wróciłam do pokoju by założyć leginsy czarne i białą bluzkę w drobne różowe kwiaty.Schodzę naduł.Przechodzę przez kuchnie rzucając krótkie-Cześć-Biorę kluczyki i wychodzę.Widziałam kontem oka ich spojrzenia pytające.
Ale nie mam ochoty dziś rozmawiać z nimi.Podjechałam pod dom Ady i znów zatrąbiłam.Czekałam aż się wyłoni.
Wybiegła z mieszkania pędząc prosto do samochodu.Oczywiście jak zwykle wyglądała pięknie.Miała na sobie jasne dzinsowe rurki i koszulę czarną.-Hej Ewa jak samopoczucie?zapytała cała rozpromieniona.
-W porządku odpowiedziałam.-Oczywiście skłamałam.-Czy coś się wydarzyło dziś?-zapytałam trochę zdziwiona jej dobrym humorem.
Spojrzała na mnie mieszcząc czoło.
-A co miało by się stać?Zaczynamy nowy dzień kochana.
Przyczym włączyła radio i zaczęła tańczyć poruszając rękoma.
Było to dość zabawne.Rozbawiła mnie.A ja się uśmiechałam chowając swoją rozpacz.
Gdy dojechałyśmy.Była 7:46 dość wcześnie najwidoczniej bo nie było problemu,by zaparkować auto.Wysiadłyśmy z niego i ruszyłyśmy do budynku.
-Dziś mamy pierwszą matme.Poinformowałam ją tak na przypadek, gdyby nie zerkneła na nasz plan zajęć.
Spojrzała na mnie rozczarowana.
-Matma? Ehh-Zrobiła smutną minę.-Gdzie po chwili prychneła śmiechem.-Wiem kochana.żartowalam.Śmiejąc się ze swoje miny.
Spojrzałam na nią bez trosko.Przyczym Weszłyśmy do klasy.Rozejrzałyśmy się po niej i usiadłyśmy w przedostatniej ławce.
Lekcja pierwsza poszła jak po maśle.Poczułam ulgę.Kiedy przechodziłyśmy przez korytarz w trakcie przerwy.Dostrzegłam tą grupkę.Właśnie tą, która była na parkingu.Odwróciłam bardzo szybko swój wzrok.By nie prowokować.
Gdy ich mijaliśmy.Usłyszałyśmy gwizdy.
-Ty brzydula!-usłyszałam ten sam głos.Który natarczywie tkwił mi w głowie.
Nie chciałam reagować.Chciałam przejść udawać,że nie słyszę.
Lecz Ada złapała mnie za nadgarstek zatrzymując nas.
Spojrzałam na nią prosząco.Lecz udała,że tego nie widzi.
Odwrociła się z miną jakby chciała mu przyłożyć.
-Zamknij się gnojku!-wysyczała przez zęby.
I znów łapiąc mnie za rękę pociągnęła.Komentując.
-Parszywe bydle.Za kogo się uważa!-Była wściekła a ja czułam się temu winna.
Poszłyśmy na kolejne lekcję,które naszczęście okazały się spokojne.Gdy wracałyśmy ze szkoły.Ada dalej miała dobry humor.To sprawiło mi ulgę.Gdzie o wiele lepiej wracało mi się do domu.
CZYTASZ
Szkolna brzydula.
Teen FictionEwa jest typowym kujonem.Nie interesują ją imprezy i to jak wygląda.Twierdzi,że liczy się wnętrze.-Czy tak nie uważają brzydule?oparł się o ścianę i zaczął się śmiać.. Całe życie boryka się z docinkami rówieśników.Twierdząc,że to przez sumienną nauk...