Budze się rano przez huk, który rozległ się na dole. Szybko wstałam i zbiegłam zchodami na dół. Widze tate leżącego na ziemi. Podbiegam do niego i widze, że ma rozwaloną głowe. Naszczęście to tylko draśnięcie. Biegne po lód. Wracam z ręcznikiem, w którym jest lód. Przykładam ojcu do głowy ręcznik.
-Tato wszystko dobrze?- pytam zmartwiona.
-Chyba tak córciu- patrze na niego jak na idiote. Od kiedy on tak do mnie mówi?
-Emm na pewno bo jakoś inaczej się zachowujesz- pomagam mu wstać i usadawiam go na kanapie.
- Tak- słysze ruch za sobą. Odwracam się i widze znikającą postać za drzwiami. Kurwa kto to był. Podbiegam do okna ale widze tylko odjerzdżający samochód.
-Tato kto to był?- podchodze do niego i siadam obok.
-Kochanie- wooow ej ale serio może serio ta rana mu coś zrobiła, od kiedy on tak gada do mnie!?- to był twój przeznaczony. Alfa Spod Srebrnej Gwiazdy.
-Po po co on tu był- patrze na niego. Skond on wie o wilkołakach. Może teraz sie dowiedział?.
-Był tu po ciebie. Nie chciałem cię oddać więc teraz bende miał guza. -śmieje sie. Ty on serio ma zrobione coś z głową
-Skond wiesz o wilkołakach?
-Kiedyś byłem sprzymierzeńcem z pewnym alfą ale niestety on zginął tak samo jak i jego watacha. Została tylko jego córka. Czyli ty Alicjo. Gdy sie o tym dowiedziałem poszłem cię szukać. Udało się. Opiekowałem się tobą razem z moją żoną .- uśmiechnął się
-Ale co ci się stało dlaczego ty na mnie nie wrzeszczysz?
-Od wczoraj nie tknołem alkocholu. Przepraszam Alicjo nie chciałem tego zrobić. Nie chciałem cię bić. Po śmierci mojej żony wyrzywałem się na tobie bo zabiły ją wilkołaki. Myślałem, że bendziesz taka sama więc chciałem dać ci nauczke. Przepraszam- powiedział i mnie przytulił
-Wybaczam ci tato. Aaa on wie, że ja jestem wilkołakiem?
-Nie. Nie wie naszczęście nie może się o tym dowiedzieć.
-Wiem tato.- patrze na zegar i widze godzine 7:10- tato ja musze już iść się szykować do szkoły- wstaje i ide na góre po schodach. Widziałam tylko jak tata pokiwał głową. Weszłam do pokoj. Szybko przebrałam się w miętową podkoszulke z rysunkiem wilka i czarne spodenki bo jest dziś ciepło. Schodze do kuchni tam jem na szybko płatki z mlekiem. Jestem przy drzwiach wyjściowych. Zakładam moje conversy. Mam już wychodzić z domu gdy słysze głos ojca.
-Alicja prosze uwarzaj na siebie- patrzy na mnie
-Dobrze tato- przytulam go i wychodze z domu. Ide do szkoły i rozkoszuje się słońcem. Jest takie ciepłe. Mrrrr kocham słońce. Nawet się nie zorientowałam kiedy byłam już na miejscu. Podeszłam do szafki i wyciągnęłam strój do wf. Kocham ćwiczyć. Pokierowałam się do szatni tam przebrałam się w strój i poszłam na boisko. Podeszłam do reszty ludzi, którzy tu ćwiczą. Nagle weszła tam pani od wf.
-No to kochani dwa kułeczka na rozgrzewke- co? Dwa to ja nawet nie dam rady się rozpędzić ale dobra. Reszta uczniów zaczeła biec ja również pobiegłam. Kocham biegać. Biegne już drugie kółko i wogule zmęczona nie jestem. Nareszcie czuje, że żyje. Gdy dobiegłam do pani i reszta tak samo zaczeliśmy grać w piłkę nożną. Ja oczywiście na bramce bo gdzie by indziej. Dwóch chłopaków biegnie na mnie i chcą mi strzelić. Nagle oglondam się na bok i widzę tego pacana. Co on tu kurwa robi!?. Nagle dostałam czymś twardym w głowe. Upadłam na ziemi i złapałam się za bolące miejsce. No piłka oczywiście. Pacan mnie rozproszył. Popatrzyłam się tam jeszcze raz i go tam już nie było.
-Wszystko dobrze?- spytała się Sam
-Tak tak- wstałam i poszłam się przebrać bo był akurat dzwonek. Przebrana poszłam pod sale do histori. Oczywiście jestem spuźniona korytarz świeci pystkami a sala jest na drugim piętrze. Super. Ide przez korytarz w strone schodów gdy nagle zobaczyłam.....
Mam nadzieje, że się spodobał
![](https://img.wattpad.com/cover/114302272-288-k693536.jpg)
CZYTASZ
Mate - Do Końca Razem
Loup-garouAlicja jest gnębiona w szkole. Pewnego dnia chce to wszystko zakończyć. Lecz na drodze stanie jej pewien chłopak, który za wszelką cene chce ją mieć tylko dla siebie. Kim jest tajemniczy chłopak? Czy Alicja da rade uciec od niego? Jak potoczy sie ic...