Obudziły mnie promienie słońca ,wpadające przez okno wprost na moją twarz. Usiadłam na łóżku przeciągając się. Jest bardzo wcześnie. Wstałam i udałam się do łazienki w celu obmycia twarzy lodowatą wodą. Z chwilą, gdy osuszałam twarz ręcznikiem uświadomiłam sobie, że wszyscy jeszcze śpią.
Podeszłam do komody i naszykowałam sobie krótkie, czarne, dresowe spodenki i luźną koszulkę. Wzięłam do tego jeszcze stanik i trampki. Zostawiłam wszystko rzucone na łóżko i obrałam kierunek na kuchnie.
Od razu po wejściu otworzyłam lodówkę i wyjęłam jajka, mleko i masło. W szafce obok kuchenki poszukiwałam patelni. Po chwili szukania udało mi się odnaleźć upragniony przedmiot. Postawiłam go na palniku i odpaliłam. Położyłam masło na rozgrzaną patelnie. W czasie ,gdy ono się rozpuszczało naszykowałam miskę. Szybko wybiłam 4 jajka i dolałam trochę mleka. Przelałam wszystko na patelnie , cały czas mieszając .Gotową jajecznicę przełożyłam na biały talerz. Po odłożeniu brudnej miski do zlewu zalałam w kubku herbatę i przestawiłam wszystko na stół. Umyłam naczynia i zasiadłam do posiłku. Po skończonym jedzeniu zmyłam to z czego korzystałam i poszłam się ubrać. Poranną toaletę wykonałam dość szybko i ruszyłam do pracy. Wchodząc do stajni słychać było rżenie głodnych koni. Bez myślenia zabrałam się zaspokojenia ich potrzeb. Nosiłam wiadra z wodą w tą i z powrotem. Zanim się obejrzałam konie były gotowe do wyjścia. Otworzyłam tylne drzwi i wyprowadziłam je po kolei na wybieg. Gdy one dotleniały się na powietrzu , to ja w tym czasie zaczęłam sprzątać ich boksy. Przez całą prace moje myśli i wzrok były skupione na tajemniczym korytarzu. Nagle z mojego zamyślenia wyrwał mnie Montag, który dziwnym sposobem znalazł się za mną. Zwierze zaczęło mnie przyjemnie miziać.
- Przestań-uśmiechnęłam się do niego lekko go odpychając. Nie przestawał- Ehh... oboje wiemy co tam może być- odwróciłam się do niego i z powrotem odprowadziłam go.
Zamykając drzwi usłyszałam swoje imię.
- Alex!- krzyknął Jan.
- Już idę!- odkrzyknęłam.
Od razu , gdy się obróciłam dostrzegłam przy drzwiach potężną sylwetkę mężczyzny. Podeszłam bliżej , ale nie na tyle blisko bym mogła go przez przypadek dotknąć. Zachowałam przestrzeń, która jest mi potrzebna.
Jego świdrujące, zielone oczy wbijały się w moje ciało, jak strzały. Stanęłam nie ruchomo błądząc wzrokiem po przestrzeni za nim.
- Wołałeś mnie- rzekłam szybko.
- Tak-odpowiedział krótko- za trzy dni robimy pokaz. Całe gospodarstwo ma być nieskazitelne- powiedział.
- Jaki pokaz ?- zapytałam zdezorientowana.
- Wszystkiego dowiesz się w swoim czasie, a teraz bierz się do roboty- odwrócił się szybko i wyszedł. Wzięłam wiadra i napełniłam je wodą. Wszystkie postawiłam przy boksach. Czekały one na powrót spragnionych koni.
CZYTASZ
Tajemnica bestii
Fantasy"...- Mówiłaś mi przecież, że zawsze pomożesz mi , a teraz gdy wołam cię , to nie ma cię tu- wykrzykiwał w przestrzeń- Próbuje wciąż walczyć, jak ty nie poddawać się, ale nie umiem bez ciebie. Jesteś moją siłą. Chcę być tylko z tobą. Liczysz się tyl...