Rozdział II

26 4 1
                                    

Wrócenie do szkoły i szepty ,,Jest niewidoma, tak mi jej szkoda". Nikomu nie było i nie będzie mnie żal, a kiedy przestanę się uczyć oni zapomną. Zawsze zapominają, o każdym. Jestem taka jak duża liczba osób na tym świecie, nie tylko ja jestem niewidoma, więc nie oczekuję współczucia.

Przestałam chodzić do szkoły, zaczęłam uczyć się przez internet dzięki rozmowie z nauczycielami z innych krajów. Minął rok odkąd dowiedziałam się o tym, że już na zawsze będę pozbawiona najważniejszego zmysłu do poznania świata. Minął rok odkąd dowiedziałam się, że nie zobaczę już plaży, gór, nie przeczytam książek, nie obejrzę filmów.

Przyznam się, że dużo czasu spędzałam w kinie, ale przecież to bez sensu, prawda? Kupowałam bilety, chodziłam na losowe filmy byleby tylko poczuć się jak jedna z osób, które siedziały wokół mnie. Oszukiwałam tylko ich wszystkich, ale nie potrafiłam oszukać siebie.

Z moim chłopakiem, który doprowadził do wypadku, zerwałam od razu po wyjściu ze szpitala i poczułam się lepiej. Trafił do więzienia za prowadzenie pojazdu pod wpływem środka odurzającego. Dodał mnie do kontaktów, zapisał na listę odwiedzających i odwiedziłam go tylko raz, jeden jedyny raz. Powiedziałam mu wtedy, że nie chcę mieć już z nim nic wspólnego.

- Bianca. Pomyślałam, że może powinnaś porozmawiać z ludźmi, wygadać się, więc zapisałam cię na terapię grupową w poradni psychologicznej - mama dotknęła mnie w ramię.

- W zasadzie to nie jest zły pomysł, dawno nie rozmawiałam z kimś w moim wieku. Kiedy tam idę?

- Odbywa się to w poniedziałki, wtorki i piątki od piętnastej do siedemnastej, możesz zacząć kiedy chcesz.

Więc poszłam. Naprawdę uważałam, że to dobry pomysł, bo brakowało mi rozmów z kimś innym niż z nauczycielami. Nauka stała się dla mnie męcząca, alfabet Braille'a, to wszystko stało się nudne mimo, że wcześniej bardzo lubiłam się uczyć.

Mama zaprowadziła mnie do samochodu, dojechałyśmy na miejsce. Słyszałam głosy ludzi, ale szybko stłumiły je drzwi, które zamknęła moja mama. Byłam w pomieszczeniu terapii grupowej.

- Zostawiam cię tutaj, przyjadę o 17 - i usłyszałam kolejny raz zamykające się drzwi.

Usiadłam na krześle, które było dosłownie przede mną. Nie byłam w stanie zgadnąć ile było tam osób, ale cisza była niezręczna. Poprawiłam okulary przeciwsłoneczne i westchnęłam.

- Witajcie. Po kolei będziecie mówić swoje imię i dlaczego tutaj jesteście. Zacznijmy ode mnie. Jestem James, przyszedłem tutaj, żeby pomóc wam w waszych problemach, żebyście wszyscy razem się zintegrowali.

Nigdy nie chciałabym zostać psychologiem...

- Chris. Właściwie to nie mam żadnego problemu, ale jestem tutaj, żeby słuchać tego jak użalacie się nad swoim życiem. To coś w stylu wolontariatu, jeśli będę tutaj chodzić dostanę stypendium.

Dobrze go znałam. Chodził ze mną do szkoły, tak, dokładnie, ten najpopularniejszy i najprzystojniejszy chłopak w całej szkole. Jeszcze byłam w stanie sobie go przypomnieć.

- Yhm... Janette. Jestem chora na anoreksję. Moja mama stwierdziła, że szpital psychiatryczny wcale mi nie pomaga, dlatego zabrała mnie stamtąd i zapisała tutaj. Dążenie do perfekcji, do bycia idealną to był mój cel. I nadal jest.

Tak... też byłam kiedyś chora na zaburzenia odżywiania, ale udało mi się z tego wyjść. Głównie dzięki mojemu starszemu bratu. Janette szepnęła mi do ucha, że teraz moja kolej.

- Bianca. Rok temu wsiadłam do samochodu, razem z moim chłopakiem, który prowadził. Stracił kontrolę nad kierownicą i uderzył w ciężarówkę. To, że oboje przeżyliśmy było cudem. Zapadłam w śpiączkę, nie na długo, ale kiedy się obudziłam nic nie widziałam. Lekarze myśleli, że to chwilowa utrata wzroku, ale okazało się, że po prostu straciłam wzrok na zawsze. On miał złamaną rękę i nogę. Dowiedziałam się, że prowadził po narkotykach.

- Tak to jest jak ufa się narkomanom Bi - parsknął Chris.

- Czy on naprawdę musi tutaj przebywać? Jest zdecydowanie zbędny...

Przyjaźnił się z nim, byli przecież najlepszymi kumplami w szkole. Chris - kapitan drużyny footballowej i Steven - będący w cieniu swojego kumpla, zawsze próbujący mu dorównać. To Chris był na pierwszym miejscu w każdym konkursie związanym ze sportem i to właśnie sprawiło, że zauważyłam Stevena. Kiedy go poznałam był cichy, spokojny i wrażliwy, ale po niedługim czasie dowiedziałam się o narkotykach, hazardzie, nielegalnych wyścigach.

Po półtorej godzinie skończyliśmy zajęcia. Mama pomyliła godziny, dlatego miałam trochę czasu dla siebie, ponieważ nie chciałam od razu do niej dzwonić. Wyszłam i machając laską w prawo i lewo natrafiłam na ławkę, na której mogłam usiąść. Nie mogłam się, rzecz jasna, nacieszyć spokojem, bo wiadomo kto usiadł obok mnie. Czułam te perfumy.

- Co robiłeś przed tym jak Steven wsiadł do samochodu? Wiem, że tam byłeś.

- To nie ma znaczenia - jego głos zmienił się na delikatniejszy. Nie był już taki bezczelny jak wcześniej.

- Dla mnie ma, Chris.

Wiedziałam co powie, ale miałam nadzieję, że jednak się myliłam, że po prostu był wtedy z chłopakami.

- Mówiłem mu, Bianca. Przysięgam ci, że mówiłem mu, żeby nic nie brał, ale mnie nie posłuchał.

- Dlaczego nic nie zrobiłeś? Dlaczego pozwoliłeś nam wejść do samochodu, wiedząc, że może nam się coś stać? Może dzisiaj bym widziała? Może on nie trafiłby za kratki? Chris.

- Co mogę zrobić, żebyś mi wybaczyła?

Nic.

- Spraw, żebym czuła się jak normalna nastolatka. Żebym znowu miała marzenia, ambicje, żebym była taka jak wszystkie. Cieszyła się z życia, znowu zakochała.

Nie musiał robić nic, bo nie chciałam mu wybaczyć, ale myśl, że mogę zdobyć przyjaciela, żyć jak inne dziewczyny w moim wieku była cudowna.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 07, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Blind [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz