Zpw JaneCzułam w tej chwili ogromny strach. Gdy ten ktoś za nami się odezwał. Już miałam się odwrócić ale nie zdążyłam.
W tamtej chwili zostałam popchnięta do przodu gdzie uderzyłam głową o drzwi.
Ostatnią rzeczą jaką usłyszałam było jak Nightmere powiedział:
-TOBĄ ZAJMĘ SIĘ PÓŹNIEJ GŁUPI LISIE!
W tamtej chwili zemdlałam.
_________________________________
Obudziłam się przywiązana do krzesła i wydawało mi się ono znajome.
Obok mnie stało drugie krzesło. Na którym był przywiązany Bonnie.
W pewnej chwili poczułam zimny oddech na mojej szyji.
-Nie myślałem że jesteś taka łatwa do pokonania.....
-Nightmere! Czego od nas chcesz?!
-Odpowiedz mi na jedno pytanie to was wypuszczę. Mianowicie....
-Myślisz że ci odpowiem? Mylisz się.
-A WOLISZ ŻYĆ CZY ZGINĄĆ?!
Nie odpowiedziałam. Stał przede mną z wściekłością. Czułam jak jego oczy pełne wściekłości wwiercają się we mnie.
-No właśnie....ja naprawdę nie chcę podnosić na ciebie głosu....-co on gada?-a teraz słuchaj mojego pytania....
Zpw Golden Freddy
Wszyscy ukryliśmy się w kuchni. Było tam wystarczająco miejsca żebyśmy wszyscy tam weszli.
Zauważyliśmy że nie ma z nami Bonniego, Jane i Foxiego.
-Musimy po nich iść! Nie możemy tak ich zostawić....
-Poradzą sobie Freddy....uspokój sie...
-Jak mam się niby uspokoić jak mój najlepszy przyjaciel i przyjaciółka są w niebezpieczeństwie?!
Wtedy Springi podszedł do niego i złapał go za ramiona.
-Bądź cicho! Mogą nas usłyszeć przez ciebie.....-powiedział szeptem.
Freddy ucichł a ja postanowiłem otworzyć lekko drzwi by sprawdzić czy jest już bezpiecznie.
-Czysto...nikogo nie ma....-powiedziałem najciszej jak mogłem- ruszajmy.
Wszyscy wyszliśmy z pomieszczenia zamykając drzwi. Szliśmy po cichu w kierunku pokoju napraw i wejścia do piwnicy.
-Połowa do pokoju napraw, połowa do piwnicy - szepnąłem do wszystkich. Obrazu po cichu się podzielili i poszliśmy tam gdzie mieliśmy iść.
Zpw Jane
-Nie powiem ci gdzie oni są!
Spojrzał na mnie z gniewem. Odwrócił się i poszedł w stronę cienia.
-Gdzie idziesz?!
-Po coś co pomoże ci mówić!
Zniknął w ciemnościach. Usłyszałam jak drzwi się zatrzasnęły.
-Bonnie! Bonnie obudź się!
Lekko otworzył oczy i spojrzał na mnie. Gdy zobaczył jak mój policzek krwawił w paru miejscach domyślałam się że jest bardzo wściekły.
-Spokojnie Bonnie...to tylko drobne rany....
-Jak tylko się uwolnię!
-To co zrobisz króliczku? Pacniesz mnie swoją łapką? - Nightmere wrócił.....
-Ty.....
-No ja - uśmiechnął się....
-Jane...przyniosłem coś co pomoże twojemu koledze gadać.....- z cienia wyjął długą, metalową rurę która wyglądała na solidną.
-Mojemu....koledze?
-Tak a co myślałaś że dziewczynę pobije?
Zamachnął się na Bonniego a mi tylko łza spłonęła po zakrwawionym policzku. Bonnie to zobaczył.
-Poradzisz sobie....
Chciał coś dodać ale został uderzony w brzuch rurą. Z jego gardła wyleciała ogromna iłość krwi.
-No to co Jane....powiesz? Czy twój kolega ma cierpieć dalej?
-Ale ja nawet nie wiem gdzie są bo odkąd zgasiliście światło ich nie widziałam! - łzy zaczęły strumieniami spływać. Tak bardzo się boję.
-Mówisz prawdę? - spytał zaskakująco na co skinęłam głową.
Podszedł do mnie wytarł mój policzek na co odwróciłam od niego twarz.
Nierozumiałam dlaczego raz był miły, a raz jak jakaś bestia.Stał i patrzył się raz na mnie a raz na Bonniego. Ale zauważyłam że jak patrzył na mnie to zatrzymywał się na mnie dłużej wzrokiem.
-Ostatni raz wam daruje życie i nie dawaj się tak łatwo złapać?
Nagle spowrotem znaleźliśmy się w pokoju napraw a Foxy dalej tam leżał. Jego oddech był spokojny a on wyglądał jak zawsze słodko.
Zastanawiam się nad jego słowami..
,,Ostatni raz wam daruje życie i nie dawaj się tak łatwo złapać?"Nie rozumiem....
__________________________________
Witam witam!
Mam do was prośbę.....
Napiszcie w komentarzach ile ta książka ma mieć rozdziałów!Muszę wiedzieć, żeby nie zakończyć książki zbyt szybko...
Standardowo zostawcie też gwiazdke no i komentarz żeby zmotywować mnie do pisania!
Do zobaczenia ^…^