Długo czekałam na ten dzień.. po roku wreszcie zostałam wypuszczona z psychiatryka. To naprawdę bardzo długa historia .. Nie mam ochoty o tym gadać. Powiedzmy, że miałam próbę samobójczą. Na razie tyle. Wiecie, jakie to uczucie gdy dzień w dzień wpajali mi jakie to życie jest cudowne, kolorowe i nie ma sensu przedwcześnie odbierać swoje życie.? Nie? To wam uświadomię - chujowe. Delikatnie tu mówiąc.Siedziałam na ławce czekając aż mama po mnie przyjedzie, jeśli oczywiście pamięta, że to właśnie dziś wychodzę. Znając ją? Zapomniała.
-Jak się czujesz? - spytał mnie bardzo znajomy mi głos.
- W porządku.- odpowiedziałam. To był Michael. Jego brązowe oczy błyszczały tak jak zawsze a ciemne włosy były w artystycznym nieładzie. Nic się w nim nie zmieniło. No może po za tym, że jego głos jest niższy niż wcześniej. I chyba jest trochę wyższy..
-Na pewno?- martwił się. Tak jak zawsze.
-Gdzie jest mama? - zbyłam jego pytanie. Bo po co mam mu mówić jak się czuje skoro on i tak nie zrozumie?. Michael jest idealny, wszyscy go lubią, znają. A ja? Ja nawet się z nikim nie przyjaźnie nie licząc Michaela.
-Nie mogła przyjechać. Jest w pracy.- krzywo się uśmiechnął.
-Tak jak zawsze.- odpowiedziałam.
-Och, chodź już nudo-marudo..-próbował zażartować.
-Nic się nie zmieniłeś, wiesz?- starałam się przerwać ciszę panująca między nami kiedy szliśmy w stronę samochodu.
-Serio? Za to ty strasznie.- trochę się zdziwiłam.
-Chyba dawno w lustro nie zaglądałaś. - zaśmiał się i wyciągnął telefon- Przejrzyj się.- w psychiatryku było jedno duże lustro i jedno mniejsze w łazience. Spojrzałam w nie tylko raz. W ten dzień. Pierwszy dzień.
-Nie, dzięki. Jedźmy do domu. - bałam się, że gdy spojrzę w swoje odbicie znów zobaczę dziewczynę, która się poddała. Która wie, że tylko śmierć może ją uszczęśliwić. Jakim cudem przez cały rok nie zaglądałam w lustro? To było bardzo proste, kiedy nie musisz się malować, wyglądać dobrze. Po prostu go unikasz. Nie chcesz widzieć tego, jak wyglądasz.
-Jak chcesz.- stwierdził uruchamiając silnik.- Tęskniłem za tobą.- gdy to powiedział jego ręka spoczywała na moim kolanie i poczułam ogarniający mnie spokój.
-Ja za tobą też.- odpowiedziałam szczerze.
-A wiesz kto się jeszcze za tobą stęsknił?
-Czyżby mój kot? - parsknęłam śmiechem. Ja nawet nie miałam kota. Spojrzałam na Michaela, i wiedziałam, że nie spodobało mu się to.
-Twoja mama, Rose.- powiedział poważnie.
-Gdyby tak było, odwiedzałaby mnie w ośrodku i przyjechałaby po mnie. Czy to zrobiła? Nie.
-Ale chciała to robić...
-Ale tego nie zrobiła, Michael.
Zapadła niezręczna cisza, którą wrzeszczcie przerwał Michael.
-Będziesz chodzić do nowej szkoły.
-Domyślam się.- szczerze? miałam to gdzieś.
-Widzę, że niezbyt ciesz cię informacja, że będziemy chodzić do tej samej szkoły a nawet klasy.
-Jej. - powiedziałam ze sztucznym optymizmem. A on? Chłopak zaczął się śmiać.
-Kocham twój sztuczny optymizm. - uśmiechnął się szeroko.
![](https://img.wattpad.com/cover/114701631-288-k992386.jpg)
YOU ARE READING
Żyć z udręką.
Teen FictionKiedy Rose zostaje wypuszczona z szpitala psychiatrycznego stara się ułożyć sobie na nowo życie z pomocą obłędnie przystojnego Michaela, który jest jej przyjacielem od zawsze. Jednak okazje się to nie być takie proste. Na drodze do lepszego życia po...