Wypuściłam głośno powietrze i po raz ostatni spojrzałam na błękitne łóżeczko stojące w jednym z rogów pokoju, podniosłam się z w tej chwili cholernie niewygodnego fotela i podeszłam do drzwi.
Dziesiejszy dzień nie był jakimś świetnym czy udanym, żaden dzień bez Harry'ego nie jest udany, wzdychając wyszłam z pokoju Alex'a i ruszyłam w strone sypialni Ashton'a. Przeszłam przez krótki korytarz, który był dość ciasny, ledwo mieściły się w nim cztery osoby. Zeszłam po drewnianych schodach, a kiedy znalazłam się już pod drzwiami pokoju starszego brata, zapukałam, czekając na odpowiedź.
Ku mojemu zdziwieniu otworzył je szybko, wpuścił mnie do środka gestem dłoni, zrobiłam to i odrazu usiadłam na jego łóżku.
Jego pokój jako jedyny w domu był taki...ciemny, wielkością nie różnił się jakoś od mojego czy Alex'a, ale może to zasługa czarnych mebli. Nigdy się nad tym jakoś szczególnie nie zastanawiałam, miałam zbyt wiele problemów na głowie.
Uniosłam głowe i uśmiechnęłam się smutno do starszego brata, miał cudowne brązowe oczy po mamie, ale kolor włosów odziedziczył po tacie, niby blond, a jednak brązowy, nie umiem nazwac tego koloru, ale były idealne, pięknę.
-Mel, stało się coś?-zapytał, drapiąc się po karku. Miał idealnie opaloną skórę, wczoraj wrócił z Austarii, mieszka tam od jakiegoś czasu ze swoją dziewczyną Emily.
Mama dostała pilny telefon odnoście kupna nowej działki w Chorwacji i musiała tam pojechać, jednak tata nie lubi puszczać jej samej za granice, dlatego pojechali oboje. Moi rodzice są wzorowym małżeństwem, okazywali sobie uczucia na każdym kroku i w każdy możliwy sposób, są ze sobą dobre 25 lat. To cudowne, że na tym świecie są jeszcze mężczyźni tacy jak mój tata.
-Co się miało stać?-uśmiechnęłam się ciepło do mojego brata.-Po prostu jestem zmęczona, przydałaby mi się kawa i rozmowa...nie chcę dzwonić po Camille ale wydaje mi się, że jutro będę do tego zmuszona.-położyłam się na dość wygodnym łóżku i jęknęłam głośno.-Co tam u Emily, Ash?
Chłopak zaśmiał się cicho i położył na miejscu obok, wypuścił głośno powietrze i zaczął patrzeć w sufit.
-Emily, zaskakuje mnie z dnia na dzień, mimo iż ma dopiero osiemnaście lat czuje, że to jest coś poważnego.-w jego głosie można było wyczuć miłość, tak, Ashton sporo rzeczy odziedziczył po ojcu.-Myślę...czasami myślę, że jestem dla niej za stary, wiesz...mam już dwadzieścia cztery lata, sześć lat to nie jest 'nic', wręcz przeciwnie, to jest 'coś'...
-Zamknij się.-przerwałam chłopakowi i postanowiłam, że usiąde.-Ona cię kocha i nie bierze pod uwagę twojego wieku. Na prawdę nie jesteś dla niej za stary, w sumie...twój mózg odbiera informacje jako nastolatek, dlatego...jesteś i zawsze będziesz wiecznym dzieckiem, braciszku.
Chłopak wybuchł głośnym śmiechem, po chwili również i ja śmiałam się razem z nim. Uwilbiałam nasze relacje, niby się sprzeczamy ale tak na serio to jedno bez drugiego nie wytrzyma.
Pamiętam jak oznajmił nam, że poznał dziewczyne...przez internet, mama była na niego wściekła, ale kiedy dowiedziała się, że jest to córka jej starego przyjaciela...nastawienie zmieniło jej się dość szybko. Poznaliśmy Emily w święta Bożego Narodzenia i odrazu przypadła nam do gustu, grzeczna, poukładana i co ważniejsze normalna dziewczyna. Inna niż te, które wcześniej gościły w naszym domu.
Jednak kiedy dowiedzieliśmy się, że mieszka ona na stałe w Australii modliliśmy się aby Ashton nigdy nie wspomniał o przerpowadzce, jednak modlitwy poszły na marne, niedługo po sylwestrze oznajmił nam, że się do niej przeprowadza. Rodzice nie zamierzali mu tego zabraniać, pokochali ją...ja też zaczęłam darzyć ją sympatią.
Tak, teraz widzimy się z Ashton'em dość rzadko, zwykle rozmawiamy przez telefon, czy skype'a.
Gdy przestaliśmy się śmiać chłopak wstał z łóżka i zaczął chodzić po pokoju, zaskoczyło mnie to jak szybko zmieniła się jego mina i zachowanie. Patrzyłam na jego twarz, chcąc wyczytać jakieś uczucia...emocje.
-Melanie, ja chcę...ja muszę...cholera...mała, Harry.-stanął i wypuścił głośno powietrze. Gdy usłyszałam imię chłopaka, który wyjechał, zostawiając mnie z brzuchem, odrazu zrobiło mi się duszno.-Harry wrócił do Londynu.
Moje serce, w tym momencie moje cholerne serce zaczęło bić szybciej niż myślałam, że normalne serce bić może. Wciągnęłam powietrze i zaczęłam bawić się nerwowo, rąbkiem mojej koszuli.
On nie może wrócić, nie może, znowu zacznie mieszać, a chce tego uniknąć, nie chcę znowu mieć złamanego serca. Nie chcę, żeby się mieszał w życie Alex'a.
Przed oczami pojawiła mi się scena, w której oznajmił mi, że mnie kocha, ale nie może zostać, że to co do mnie czuje to jest naprawdę coś wielkiego i wspaniałego...jednak nie ma przyszłości.
W moich oczach zebrały się łzy, wyszłam z pokoju brata i jak najszybciej pobiegłam do swojego. Zakmnęłam się w nim na klucz i osunęłam po drewnianych drzwiach. Usłyszałam płacz Alex'a, on też płakał...nasze płaczę się mieszały...wszystko robimy razem.
Kochałam Harry'ego, a on mnie zostawił. Zostawił Alex'a. Zostawił nas.
Witam Was w nowym ff!
Mam nadzieje, że Wam się spodoba, a prolog zachęcił...chociaż w to wątpie, jedyne fajne w tym ff to okładka.
Czekam na Wasze opinie i komentarze, pamiętajcie to motywuje!
Okładka: @fireproofangel
YOU ARE READING
Błękitna Róża {styles} (JUŻ WKRÓTCE!)
Fanfiction'Mogę płakać, rujnując swój makijaż Wymazując z pamięci wszystko, co zabrałeś I nie obchodzi mnie jeśli wyglądam brzydko Duże dziewczynki płaczą, kiedy mają złamane serca...' (Sia-Big Girls Cry)