Gdy wilkołak dotarł do stajni, natrafił na wielką ceglaną posiadłość obok. Gdy na nią patrzył, czuł już ciepło rozpalonego kominka, zapach oraz smak pysznego jedzenia, oraz wygodne łóżko, ale to było jedynie przeczucie. Nie mógł wejść do środka i poczuć tych przyjemności na własnej skórze, zasmucony tym faktem Wolfram udał się do małej, zabitej deskami stajni. Wszedł do środka cały mokry i drżący z zimna, jednak przed nim leżał brązowy koń w czarne plamy. Miał wiele blizn na ciele, ale na brzuchu miał otwartą ranę. Wolf podszedł do biednego zwierzęcia i czuł jego ból, tak jakby san to czuł, w końcu sam był w pewnym sensie zwierzęciem.
-Co Ci się stało biedaku...-spojrzał na stół pełen lekarstw i narzędzi
Wolfram czuł że musi pomóc temu zwierzęciu, jako wilkołak współczuł temu koniowi bardziej niż nie którym ludzią. Podszedł do stołu, chwycił butelkę spirytusu, metalowe szczypce, igłę oraz nić, po czym znów zbliżył się do zwierzęcia.
-Przepraszam jeśli Cię to zaboli, za pewny czas ból minie.-powiedział i polał ranę konia spirytusem
Zwierzę ryknęło na całą stajnię. Wolfram chwycił szybko szczypce i wsadził je w ranę, grzebał nimi w prawo i lewo aż nagle wyjął je z kawałkiem miecza. Po tym zostało zaszyć ranę. Koń po pewnym czasie umilkł i ze zmęczeniemi wyczerpaniem w oczach poszedł spać. Wolfram odłożył narzędzia i położył się na rozsypane siano. Rano, gdy słońce wychodziło zza gór, do stajni wszedł stary, zgarbiony mężczyzna z długą siwą brodą i opaską na oko.
-J...Jakim cudem.....Jak to zrobiłeś i kim jesteś!-wycelował szablą w stronę leżącego Wolframa
-C...Co? Nazywam się Wolfram-Wolf spojrzał dzikim wzrokiem na staruszka
-Jak uleczyłeś konia!-przyblizył jeszcze bardziej szalbę
-Podstawowa medycyna....na prawdę chce Pan bym gadał skomplikowane rzeczy?-pomimo szabli przed twarzą, wstał i odsunął szable
-Nie.....ale jestem Ci winny podziękowania. Jak tu trafiłeś?-zapytał staruszek
-Może Pan mi nie uwierzyć, ale goniła mnie horda opętanych drwali.-powiedział z zażenowaniem Wolf.
-Wiedziałem! Czyli nie jestem szalony!-podskoczył z radości starzec
-Słucham?-spojrzał się na starca jak na dziwaka
-Nie ważne, potem Ci powiem......Chodź, dam ci jeść i ogrzejesz się przy kominku.-powiedział poważnym głosem staruszek
-No dobrze....Ale jak mam na Pana mówić?-zapytał się Wolfram
-Mów mi Roy.....Roy Brigmore.-powiedział starzec, po czym wraz z Wolfen udał sie w strone posiadłości
CZYTASZ
Wolfram
FantasyOpowieść o wilkołaku, który pod wzrokiem Boga i Szatana rusza na zbawienie rodzimej krainy Torndeep lub na jej zgładzenie......zapraszam do czytania....