Rozdział Czwarty

500 45 5
                                    

Oczami Marco

31 maj

7:30 rano

I wszystko byłoby całkowicie w porządku, gdyby nie fakt, że obudziło mnie walenie do drzwi. Co chwilę na zmianę pukanie a następnie dzwonienie i tak przez następne pięć minut. 

Co do cholery? 

Powoli wstaje z łóżka i wsuwam na siebie spodnie dresowe wzdychając pod nosem. Przeczesuje palcami swoje zmierzwione włosy i schodzę szybko na dół. Kiedy otwieram drzwi moje zdziwienie sięga zenitu. Przede mną stoi Aubameyang trzymający w rękach czarno-żółte balony a na jego twarzy widnieje szeroki od ucha do ucha uśmiech.

- Marco, nie mów, że jeszcze spałeś! Dzisiaj twój dzień! - Mówi uradowany i wręcz wpycha się do mojego domu wręczając mi do dłoni wcześniej wspomniane balony. 

- Ale o co chodzi? 

- Jak to o co?! Dzisiaj 31 maj! Masz urodziny, bracie! - Auba podchodzi do mnie i mocno mnie przytula głaszcząc po włosach. O rany, faktycznie. Totalnie o tym zapomniałem. - Które to już? Bo nie pamiętam? - Śmieje się radośnie i patrzy w moje oczy a następnie rozgląda się dookoła rozmyślając nad jakimś dzikim planem. - Trochę tu ogarniemy i będzie akurat. 

- Zaraz, zaraz. Jakie ogarniemy? Pierre, co ty znowu wymyśliłeś? - Pytam zdziwiony i przywiązuje balony do krzesła chodząc krok w krok za przyjacielem.

- O 17:00 robimy dla ciebie imprezę niespodziankę o której wiesz. Jednak miała się odbyć u mnie w domu, ale rodzinka się zjechała, więc będzie kiepsko. U Marcela żona nie chce się zgodzić na wyjście.. Tak też zostaje twój dom, Marco. Ale niczym się nie martw. Ja się wszystkim zajmę! - Zapewnia mnie wszystko i idzie do kuchni. - A teraz siadaj. Zrobię ci śniadanie. - Skinam głową i zajmuje miejsce przy stole uważnie obserwując swojego przyjaciela. Auba był dzisiaj strasznie nakręcony, jakby miał jakieś ADHD. Co prawda troszkę mnie to śmieszyło.

- Kogo tak właściwie zaprosiłeś? 

- Będzie Marcel, Mats specjalnie przyjeżdża, ale jutro po południu będzie musiał wrócić do siebie, bo ma testy w klubie.. będzie również Marc Bartra, Ousmane, Emre, Sokratis, Roman...w sumie dwa Romany! Ej myślałeś kiedyś o tym, że mamy dwóch bramkarzy, którzy mają tak samo na imię? - Pyta rozbawiony i rozbija jajka na rozgrzanej patelni. 

- Jesteś stuknięty. - Otwieram szeroko oczy, ale również się śmieje. 

- Oj Marco, za to mnie lubisz! No w sumie będą wszystkie chłopaki z drużyny bez Alexa Isaka, młody musiał jechać do domu. No i dodatkowo Mats Hummels i Mesut. 

Kiwam lekko głową i niepewnie się uśmiecham. W sumie było mi bardzo miło, że Auba zajął się tym wszystkim, że w ogóle pomyślał, aby coś takiego dla mnie zorganizować. 

Po chwili już obaj jemy śniadanie a następnie ja idę pod prysznic podczas, gdy Pierre miał zacząć ogarniać dom. 


I tak było do godziny 17 dopóki nie przyszedł pierwszy gość. Był nim Christian Pullisic, który wręczył mi niewielki prezent. Podziękowałem grzecznie i zaprosiłem go do środka. 

Było tak co chwilę. Ktoś przychodził, chwilę rozmawialiśmy i szedł do Auby, który zabawiał gości. 

Kiedy impreza już bardziej się rozkręciła zaczął lać się alkohol. Nikt oczywiście nie odmawiał. Tym bardziej ja. Auba polewa mi kolejnego drinka a ja śmieje się głupio z kolejnego żartu Andre, który, gdybym był w normalnym stanie na pewno by mnie nie śmieszył. Upijam łyk i słyszę dzwonek do drzwi. Auba zastyga w miejscu i szturcha mnie. 

- Chyba ktoś jeszcze przyszedł. 

Zastanawiam się chwilę i rozglądam dookoła, ale nie widzę, aby kogoś brakowało. Odkładam szklankę na bok i podchodzę do drzwi. Chwytam za klamkę i otwieram. Widząc osobę stojącą przede mną czuję jak robi mi się niedobrze. Jest mi wręcz słabo. Patrzę wprost na jego twarz i mrugam szybko zastanawiając się, czy to aby na pewno nie jakieś zwidy. 

- Co ty tu robisz? 

- Wszystkiego najlepszego, Marco. - Uśmiecha się niepewnie i przyciąga mnie do siebie przytulając mocno. Od razu się spinam i układam dłonie na jego ramionach. 

- Robert, proszę.... - Szepczę momentalnie się odsuwając. Po co on tu przyszedł? Aby znowu złamać mi serce? Nagle wszystkiego mi się odechciało. Całej tej imprezy, nie chciałem z nikim rozmawiać. Jedynym moim marzeniem na ten moment to ucieczka do pokoju i zabarykadowanie się w nim. Jak zawsze. 

- Marco, pozmawiajmy.. - Zaczyna, ale ja kręcę głową na boki.

- O czym chcesz ze mną rozmawiać, Robert? O tym jak mnie zostawiłeś i odszedłeś do wrogów? O tym jak łatwo było ci mnie zostawić i zapomnieć? 

- To wszystko nie tak.. Proszę, daj mi szansę. - Mówi szybko swoim już naprawdę dobrym niemieckim i zamyka drzwi od domu sprawiając, że stoimy tylko we dwójkę na chłodnym powietrzu. Nie chce na niego patrzeć, po prostu nie chce. 

- Daj sobie spokój. Tylko wiesz co mnie boli najbardziej? Że nigdy nic dla ciebie nie znaczyłem, nigdy. Po co była ta cała szopka? Tylko po to aby nie być samemu? To takie próżne, Robert.Nie sądziłem, że tak szybko zdążysz zapomnieć o swoich przyjaciołach, których miałeś w Borussii. Już nawet nie mówię o sobie. Ale chyba Mario też należą się słowa wyjaśnienia. Mógłbym wyzwać cie od najgorszych, bo naprawdę mam taką ochotę, ale nie zrobię tego. Chce żebyś miał świadomość tego, że rozbiłeś moje serce na kawałeczki. Sprawiłeś, że czułem się jak gówno, jak wrak człowieka bo wiesz co? Ja ciągle miałem nadzieję. - Mówię spokojnym tonem, ale po moim rozpalonym policzku spływają łzy. - Myślałem, że wrócisz, że wszystko sobie przemyślisz, albo, że chociaż się odezwiesz. A ty po ostatnim meczu, kiedy grałeś przeciwko mojej drużynie miałeś mnie w dupie. Po cholerę tu w ogóle przyjechałeś?!

- Bo cię kocham idioto! 


_____________________


Witam, witam. I jestem ponownie z Wami!

Jak myślicie? Jak zareaguje Marco? Nie chce wam nic zdradzać, bo nie będziecie czekać na następny rozdział! 

Zostawiajcie po sobie komentarze, dajcie znać, że jesteście. Strasznie mnie to motywuje. Nawet nie wiecie jak jest mi miło, kiedy czytam od Was, że wam się podoba. Ale ej! Jeśli macie jakieś zastrzeżenia to też mi o tym powiedzcie. Jeśli nie chcecie na forum, to zapraszam na wiadomości. Ja chętnie coś zmienię! Podyskutować zawsze możemy.

Życzę Wam spokojnego wieczoru.

Możliwe, że rozdział będzie jutro wieczorem, kochani!

Traitor | Robert Lewandowski x Marco ReusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz