#Rozdział 5#

5 1 0
                                    

-Dobranoc. -Odpowiedziałem cicho.

To najszczęśliwszym dzień mojego życia, spotkałem taką wspaniałą osobe, dowiedziałem się że nie będę poniżany. A na dodatek ona zasypia tuż obok. Chyba wyczerpałem dożywotni zapas szczęścia.

Leyla
Uhh ochłoń laska ochłoń. Czułam jego plecy oparte o moje i słyszałam delikatne pochrapywanie... Słodko. Rozmyślając o minionych wydarzeniach szybko usnęłam- może z radości a może po prostu ze zmęczęnia. Kiedy się obudziłam nie było go już w łóżku.Słyszałam że ksząta się po kuchni więc przeciągnęłam się i zmusiłam do wstania. Pościeliłam łóżko (z grzeczności? Raczej z przyzwyczajenia. U mnie nie ma grzeczności) i weszłam do kuchni.

-Już wstałaś?- Odwrócił się w moim kierunku a mnie uderzył zapach jajecznicy.

-Według czasu mojego taty od kilku godzin powinnam być na nogach.-usiadłam przy stole i spojrzałam na Learzi'ego.- Skoro ja się tu rozgościłam to może dzisiaj przejedziesz się ze mną do mnie? Bo wiesz...jutro ten dzień.. - zatrzymał się. Oho. Po co ja to mówiłam. Czekałam na jego reakcje która była zadziwiająca.

-Nie można przecież tego wiecznie odkładać.- Na jego ustach pojawił się uśmiech ale był jakiś sztuczny. Tak jakby wyćwiczony.

- Co racja to racja..- zaczęłam mu się przyglądać. Chciałam się dowiedzieć coś o jego poprzednich "właścicielach" ale miałam wewnętrzną blokadę,która uruchomiła się dopiero gdy siadł naprzeciwko mnie i zaczęliśmy jeść. O dziwo(nienawidzę jajek!)jajecznica była przepyszna. - Learzi... Mam może trochę dziwne pytanie ale chciałabym żebyś odpowiedział na nie szczerze....

-T-tak?- Na moich oczach jego maska zaczeła się sypać.

-Jaka była twoja relacja z poprzednimi właścicielami?- walnęłam prosto z mostu. Speszyłam się gdy zobaczyłam że cała jego iskra radości? Prysła i zastąpił ją strach. Bałam się odpowiedzi więc dodałam: Oczywiście nie musisz mi mówić.. Po prostu mnie ciekawi to bo wczoraj na początku zachowywałeś się jakbym nie wiem...-myśl myśl myśl żeby nie wypaść na idiotkę.-... Jakbym miała cię z miejsca zaszlachtować..

-Byłem...-W tym miejscu zrobił przerwę jakby zastanawiając się czy na pewno chce mi to mówić.-...Powiedzmy że morderczy trening to najmilsze co mnie tam spotkało.- Jego wyraz twarzy błagał żebym nie drążyła tematu.

-U mnie tak nie będzie.- zobaczyłam ulgę w jego oczach.- no bo po co mam kogoś zamęczać skoro robię to już na misjach? I tak nikt tego nie sprawdza. Treningi będą..- ten wyraz twarzy zapamiętam do końca życia.- ..ale nie mordercze..- i znowu ta ulga.- no i nie ostre.- pora zmienić temat bo robi się niezręcznie.- Co lubisz robić w wolnym czasie?

-Tak właściwie to nie wiem.- Widziałam zakłopotanie na jego twarzy.- Mieszkam tu dopiero niecały tydzień a wcześniej...-Mina mu jeszcze bardziej zrzedła.

-Nieważne.- posłałam mu uśmiech.- Pyszne kucharzu - widziałam w jego oczach błysk. Wstałam i zabrałam talerzyki.- To ja pozmywam.

-N-nie trzeba.- Również wstał z lekkim zakłopotaniem zmieszanym z delikatnym uśmiechem na twaradio

- Trzeba trzeba- zabrałam się za zmywanie- pójdziesz na dwór sprawdzić czy auto odpali? Klucze są w spodniach- kiwnęłam głową na kanapę a Learzi wyszedł.- Dzięki!- krzyknęłam za nim i ponownie skupilam się na zmywaniu. Ten chłopak..właściwie to ta broń..wiele przeszedł..widać to w jego oczach,zachowaniu i charakterze. Mam nadzieję że go zmienię. Usłyszałam dźwięk odpalanego auta a następnie gaśnięcie i otwarcie drzwi. Wytarłam ręce w ręcznik i odłożyłam talerze na suszarkę a sama poszłam się przebrać. Po chwili siedziałam w aucie i czekałam aż moja broń(chciałam napisać mój facet..hahaha..ha..tsaaa) zamknie dom. Wsiadł do auta i odjechaliśmy z piskiem opon. Dla rozluźnienia puściłam radio.

Hejka. Wróciłam po dłuższej przerwie. Kolejny rozdział z perspektywą broni naszej bohaterki u MisStefan. Miłych wakacji i do następnego rozdziału. Bayo ~~ :)

Zapomniani LudzieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz