"York Z Kiteczką i jego Chatka", czyli co faceci noszą na głowach

3K 380 318
                                    

Było to zaledwie rok temu. Pojechałam na obóz z mojej szkoły językowej do Międzybrodzia Żywieckiego, pięknej wsi niedaleko Żywca.

Oprócz angielskiego, który był głównym priorytetem mojego wyjazdu, rodzice zapisali mnie na jeden z trzech programów.

Jak myślicie, na co mogli zapisać rodzice swoje dziecko, które nienawidzi tańczyć?

Na program taneczny :/

Więc chcąc czy nie chcąc musiałam codziennie przeznaczyć półtora godziny na dzikie densy, które ani trochę mi nie wychodziły. Nie lubiłam tego, powiedzmy sobie szczerze.

Ale cóż, byłam na nich z moimi kumpelkami które również nie umiały tańczyć więc wyglądałyśmy jak trzy piękne słonie w składzie porcelany.

Mieszkaliśmy w dziesięcioosobowych domkach z kuchnią gdzie nałogowo chlałyśmy herbatę. Pod koniec obozu wyszło że zużyłyśmy około 4 dużych pudełek w zaledwie tydzień... 😅

Co do jedzenia na tym obozie, było ono dobre ale jak dla mnie za tłuste. Rolady dosłownie tarzały się w polewie z oleju, dlatego też brałam po dwa talerze zupy dziennie kiedy na drugie danie było coś czego nie lubiłam.

Ale do rzeczy, bo znowu odchodzę od głównego tematu. Na ten obóz przyjechała sobie grupa kumpli. Trzech chłopaków i jedna dziewczyna. W tej paczce był niejaki Kamil, Krzychu, Janek i (kolejna hehe) Olka.

I wszyscy oglądali anime.

Krzychu jako pierwszy zauważył mój naszyjnik ze znakiem zwiadowców więc z nim i z Jankiem sporo gadałam.

Ale cóż, moją uwagę jako pierwszy zwrócił właśnie Kamil.

Dziewiętnastoletni chłopak mierzący metr sześćdziesiąt dziewięć...

Ale ale, nie tylko jego wzrost mnie zadziwił.

Owy Kamil nosił na głowie coś, o co nie podejrzewałabym ucznia technikum informatycznego.

Panowie i Panienki, oto ta fryzura:

Oczywiste jest to, że nie miał włosów uczesanych tak aby przypominały figurę Yorka, tylko miał dość długą grzywkę którą w ciepłe dni (czyli praktycznie cały czas) związywał w palmę/cebulę/kitę

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Oczywiste jest to, że nie miał włosów uczesanych tak aby przypominały figurę Yorka, tylko miał dość długą grzywkę którą w ciepłe dni (czyli praktycznie cały czas) związywał w palmę/cebulę/kitę.

A jako że ten trend jest popularny u psów to w naszym domku nazywałyśmy go Yorkiem ;)

Teraz powiedzmy trochę o naszym domku.

Trzy sypialnie (w tym jedna nieużywana), łazienka, salon, kuchnia i schowek na szczotki. Z tych pokoi się składał. Mieszkało w nim 10 dziewczyn w różnym wieku, ale mimo to potrafiłyśmy się z sobą dogadać.

I byłam tam najmłodsza, rocznik 03 pozdrawia. A mimo to podejrzewano mnie o bycie szesnastolatką xD

Powiem tyle, że gdyby właśnie nie Ola, która całe dni spędzała u chłopaków to mogłabym powiedzieć że cały domek był ze sobą zżyty.

Kiedy rodzice nie patrzą, czyli co ciekawego robi się na obozieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz