22.07

59 8 8
                                    

Oto i pierwsze wyzwanie wykonane przeze mnie z kategorii słowo klucz, termin jego publikacji minął już dość dawno, jednak nie miałam wcześniej możliwości publikacji.
Miłej lektury.
I nie mam zielonego pojęcia, dlaczego cały czas zamiast pauz pojawiają się dywizy, ale poprawiałam to już trzy razy i więcej nie zamierzam.

***

Draco Malfoy po ukończeniu edukacji w Hogwarcie wiódł spokojne i normalne - biorąc pod uwagę fakt, że był czarodziejem - życie. Co prawda, nie było już tak luksusowe jak przed wojną, bo od tamtych czasów jego rodzinny majątek zdążył się znacznie uszczuplić. Brakowało mu złotych sztućców i marmurowej podłogi w każdym pokoju, jednak z godnością znosił wszelkie kpiące spojrzenia i przytyki kierowane w jego stronę. Ostatni będą pierwszymi - myślał wtedy. W końcu raz Malfoy, zawsze Malfoy.

- Draco! - zawołała kobieta.-Zejdź, proszę, do salonu!

Ach, no tak. Mimo swoich dwudziestu trzech lat wciąż mieszkał z matką. Nie uwłaczało mu to, wręcz przeciwnie - był bardzo zadowolony, w końcu nie musiał nic robić. Poza zarabianiem. Narcyza ze względu na chorobę nie była w stanie pracować, więc to młody arystokrata musiał udać się do pracy. Nie było łatwo, przecież był byłym Śmierciożercą. Tutaj na pomoc zjawił się błogosławiony Harry Potter, który załatwił mu pracę w Komitecie Łagodzenia Mugoli. Yhym, idealna praca dla mnie.

- Zaraz przyjdę! - odkrzyknął, opatulając się mocniej kołdrą.

Jeśli chodzi o życie towarzyskie mężczyzny, większość dawnych "przyjaciół" odwróciła się od niego, gdy Rita Skeeter napisała artykuł o pustkach i echu odbijającym się od ścian w jego skrytce u Gringotta.

- Nie zaraz, teraz! Blaise przyszedł!

Blaise Zabini. Tylko ta dobra, czarnoskóra duszyczka nie zostawiła go w tym trudnym momencie jego życia.

- Biegnę - mruknął pod nosem, podnosząc się do pozycji siedzącej z cichym stęknięciem.

Ale był ktoś jeszcze. Tak, moi drodzy, straszny, nieczuły i jakże seksowny Draco Malfoy zatrzymał się w jednym porcie na dłużej niż kilka godzin. Tą okropną czarownicą, która złapała go w swoje urocze sidła, była Hermiona Granger.

- Albo i nie. - Opadł z powrotem na swoje łoże. Sprężyny materaca zaskrzypiały głośno pod jego cieżarem.

Malfoy i Granger. Trudno to sobie wyobrazić, jednak ich relacje po wojnie znacznie się ociepliły (mówili sobie nawet cześć na korytarzu). Poza tym żeńska część Złotego Trio znacznie wyładniała. A co najważniejsze, zerwała z Weasleyem i ścięła swoją szopę do ramion.

- Siema, stary - przywitał się Blaise, zamykając za sobą drzwi. - Przekonałem twoją matkę, że i tak nie wstaniesz. Nie myliłem się.

Mężczyzna rozsiadł się w fotelu, przerzucając nogi przez jego podłokietnik. Blondyn tylko uśmiechnął się sarkastycznie i przeczesał dłonią włosy.

- Wrony mi coś wykrakały - oznajmił Zabini, nachylając się w jego stronę - gadaj, jak wyrwałeś najgorętszą laskę w Ministerstwie od czasów ciotuni Umbridge?

- Zabawne - mruknął, układając usta w ciup. - Poderwałem ją ładnym tekstem. Serio był ładny, tak afafaf cukrzyca lewel hard jak to dzisiaj mówi ta cała młodzież - ironizował Draco z uśmiechem, formując z palców cudzysłów. - Powiedziałem jej, że kiedyś zwykłem mówić, że chcę umrzeć zanim się zestarzeję, ale z jej powodu mogę to przemyśleć jeszcze raz.*

Zabini pokiwał głową z uznaniem i rzekł:

- Może niezbyt romantyczne, ale baby lubią takie ckliwe teksty. Dobrze, że nie wiedziała o twoich planach, co do kamienia filozoficznego. - Obaj się roześmiali. - W każdym razie, stary, gratuluję.

Dandelions | Wyzwania LiterackieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz