#1

205 12 2
                                    

 Rowena przekroczyła próg rodzinnej rezydencji zaraz po tym jak uspokoiła oddech

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Rowena przekroczyła próg rodzinnej rezydencji zaraz po tym jak uspokoiła oddech. Mimowolnie spojrzała na rustykalny, stojący zegar, który dekorowała widoczna warstwa kurzu. Przez to wyglądał na opuszczony, ale nikt nie śmiał się pozbyć znaku mijającego czasu. Jego wnętrze często stanowiło dla niej skrytkę, kiedy jako mała dziewczynka bawiła się z bratem w chowanego. W korytarzu często  wtedy brzmiał dźwięczny śmiech rodzeństwa. Jednak dziś już nie jest tym samym beztroskim dzieckiem. Wyrosła, przyjmując na swoje barki ciężar jakim jest nazwisko Lascelles, należące do Nienaruszalnej Dwudziestki Ósemki, czyli rodu czarodziei czystej krwi. Na samą myśl jej wnętrze skręcało się wiedząc, że nie może pozwolić sobie swawolne zachowanie. W obecnym czasie prześladuje ją to jeszcze intensywniej niż wcześniej, ponieważ wróciła do domu z Hogwartu ze Szkoły Magii i Czarodziejstwa, gdzie właśnie ukończyła ostatni rok nauki.

- Kochana, na reszcie jesteś. - Aurę zadumy przerwała służbowym, niezmiennym głosem matka dziewczyny. Pojawiła się na głównych schodach i jak zwykle emanował od niej spokój, wyniosłość, które były przeciwwagą dla jej męża.

- Witaj, mamo. - Dygnęła na przywitanie z arystokratyczną manierą. Tym razem Clarissa nie trzymała dystansu, lecz czule przytuliła córkę. Dawno jej nie widziała podobnie jak jej brata. Row poczuła się niezręcznie w tym żelaznym uścisku, ale zaraz potem ujrzała cicho stąpającego skrzata domowego. Nic się nie zmienił. Jego szare tęczówki zaiskrzyły radośnie, widząc swoją ulubienicę. Zawsze ją krył jakkolwiek by nie nabroiła. Rowena nie mogąc się powstrzymać delikatnie i taktownie wyrwała się z objęć mamy, aby przywitać się z Lunatykiem. Clarissa nie pochwalała spoufalania się ze służbą.

- Panienka nic się nie zmieniła. - Podsumował skrzat dokładnie lustrując jej drobną posturę. Dla niego była tą samą małą blondynką z okrągłymi brązowymi oczkami, co kilka lat temu. Dzisiaj była już młodą kobietą zapewne całkiem inną niż jej rówieśnice.

- Już dość tych czułości. - Przerwała pani domu. - Lunatyk zaprowadzisz Rowenę do jej pokoju oraz przedstawisz plan dnia i najlepiej tygodnia. Ja muszę skontaktować się z twoim ojcem. Przecież zapracuje się w tym Departamencie Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów - Przemówiła Clarissa zakładając za ucho niesforny blond kosmyk. Uśmiechnęła się jeszcze pogodnie na pożegnanie oraz ruszyła w stronę zachodniego skrzydła, nucąc pod nosem wesołą melodię, co zdarzało jej się bardzo rzadko.

Kiedy Row zadomowiła się w swoim starym pokoju, w którym nic się nie zmieniło otworzyła okno na oścież, wpuszczając świeże powietrze. Na półce wciąż stała ramka z rodzinnym zdjęciem, gdy blondynka miała pięć lat. Regał z książkami uginał się pod grubymi tomami, w których znaleźć można było również bajki. Jednak to był tylko zalążek biblioteczki, gdyż największe zbiory znajdowały się w gabinecie Clarissy.

Rowena zdążyła już posiąść wiedzę, co szykuje dla niej matka. Obecnie musi jakoś poradzić sobie z nowymi wyzwaniami. Pierwszym z nich jest przeżycie przyjęcia zorganizowanego na cześć powrotu córki do domu. Na samą myśl o strojeniu się, perfekcyjnym wyglądzie oraz stałym byciu uprzejmym Rowene aż kotłowało w środku. Nie lubiła sztuczności. Pozytywną stroną tego całego ambarasu było ponowne zobaczenie Erica. Jej najdroższy brat nie wrócił do Hogwartu po wielkiej bitwie, ale trudno mu się dziwić był w siódmej klasie tak samo jak sam Harry Potter. Row wiedziała jak szybko dojrzał musząc grać złego w imię dobra. Na szczęście Czarny Pan został pokonany, a rodzina Lascelles otrzymała spokój, natomiast Eric posadę w Ministerstwie Magii jak większość znanych nazwisk z jego rocznika. Dzieliła ich różnica pięciu lat, ale on zawsze trzymał ją jak najdalej od wszelkich kłopotów. Nawet, gdy sam Lord Voldemort przyszedł do ich domu żądać wierności oraz przyłączenia się w jego szeregi, Eric zakrył swoją młodszą siostrę własnym ciałem przed niewybaczalnym zaklęciem, które rzucono dla zabawy po napotkanym oporze. Mała Rowena pamięta tylko jak chłopak wił się na podłodze obserwowany przez grupę Śmierciożerców, którzy śmiali się złowieszczo. Wtedy postanowiła, że będzie się jeszcze bardziej przykładać do nauki, by kiedyś móc wykorzystać wiedzę i ochronić swoich bliskich. Tiara Przydziału miała nie lada zagadkę i długo głowiła się nad decyzją, czy wysłać ją do Slytherinu, jak większość jej rodziny w tym Erica, czy może Ravenclaw.

Lumos MaximaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz