#2

322 8 2
                                    


W rezydencji państwa Lascelles cisza wypełniała każdy zakamarek jakby budynek był opuszczony

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

W rezydencji państwa Lascelles cisza wypełniała każdy zakamarek jakby budynek był opuszczony. Wczesnym rankiem na piętrze w pokoju Roweny rozległy się stłumione, lecz natrętne odgłosy stukania w szybę. Źródłem zamieszania okazała się płomykówka. Jej miękkie oraz puchate brązowo-białe pióra lśniły w pierwszych promieniach słońca. Dziewczyna zerwała się półprzytomnie na równe nogi, chcąc otworzyć okno i wpuścić drobną sowę. Stworzenie miało w swoich szponach niewielką kopertę, którą chętnie przekazało odbiorcy. Przez to krótkie spotkanie dała się poznać jako mały, aczkolwiek zadziorny ptak. Row udało się chwycić list bez żadnych zadrapań, lecz dziobnięcie na pożegnanie było niezwykle bolesne. Blondynka zasyczała pod nosem ledwo powstrzymując się od przekleństw. Otworzyła niecierpliwie kopertę dokładnie przyglądając się prostemu pismu z wyjątkowo ozdobnymi końcówkami.

"Będę oczekiwać na Ciebie w Ministerstwie Magii przy kominkach sieci Fiuu o 16:30. Twoja A. "

Rowena punktualnie zjawiła się w wyznaczonym miejscu. Gmach Ministerstwa zawsze wydawał jej się ogromny i tajemniczy jakby za każdym zakamarkiem kryła się jakaś historia. Zaczęła wyglądać za znajomym rudzielcem, lecz nigdzie jej nie dostrzegła. Spojrzała nerwowo na zegarek. Dwie minuty zwłoki mówiły jej, że musiało się coś wydarzyć skoro jeszcze jej nie ma. Dobrze wiedziała jak bardzo spóźnienia drażnią Row. Wzdychając bezsilnie zaczęła chodzić w te i z powrotem, podziwiając wnętrze Brytyjskiego Ministerstwa Magii. W pewnej chwili zderzyła się z czymś miękkim, a zarazem twardym.

- Jak chodzisz! - Usłyszała złowrogi głos. Podniosła wzrok ku górze odrywając się natychmiastowo od torsu mężczyzny.

- To ty, Lascelles? - Zdziwił się Malfoy ściągając brwi, a jego szare tęczówki nie wyrażały żadnego entuzjazmu.

- Tak to ja. - Odpowiedziała krótko, wychodząc z szoku. - Nie czekam na Erica. - Dodała po chwili, nie wiedząc, dlaczego się tłumaczy. Nie miała pojęcia co powinna zrobić z rękami oraz gdzie skierować spojrzenie.

- I tak byś go nie zastała. Zapewne jest już w domu. - Zmierzył ją wzrokiem.

- Powiedziałeś mu? - Blondynka ściszyła głos zachowując się jakby pytała co najmniej o jakąś tajemnicę państwową. Arystokrata nie dał po sobie poznać, że zaskoczyła go tym pytaniem.

- Jeszcze nie. - Włożył ręce do kieszeni i z błyskiem w oku powiedział. - Mam nadzieję, że tym razem masz różdżkę przy sobie.

- Owszem. - Nagła zadziorność jej głosu sprawiała, że Draco chętnie poprowadziłby tę rozmowę dłużej, ale niestety wzywały go obowiązki. Stojąca naprzeciwko dziewczyna była dla niego ciekawym obiektem.

Nieoczekiwanie do dwójki dołączyła Alice, która delikatnie postukała przyjaciółkę w ramię, dając znać o swojej obecności. Malfoy uśmiechnął się złowieszczo, był to dla niego idealny bodziec, by w końcu dołączyć do zniecierpliwionego już Zabiniego, który stał kilka metrów dalej. Dodał jakby niedbale na odchodne:

Lumos MaximaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz