3. Ranek z przesyłką

1K 106 40
                                    

Mruknąłem pod nosem, gdy obudził mnie słodki zapach. Przetarłem oczy, po czym podniosłem się do siadu. Co się dzieje?

Powoli wynurzyłem się ze swojego pokoju. Wchodząc do salonu zapach stał się intensywniejszy. Mogłem śmiało stwierdzić, że pachnie dżemem truskawkowym oraz świeżo usmażonym ciastem...

- Dzie.. Dzień dobry. - szepnął nieśmiało chłopak z pudełka. Zmarszczyłem brwi.

- Ty wychodziłeś z tego pudła? - zapytałem. Spojrzał na mnie pytająco. Geniuszu... Musiał wyjść by zrobić śniadanie.

- Tak. - odpowiedział, po czym szybko dodał. - Ale nie zamierzam Ci przeszkadzać! Mnie tu nie ma, jestem niewidzialny. - mówiąc to schował się głębiej.

Wszedłem do kuchni, gdzie była już naszykowana dla mnie porcja naleśników. Chwyciłem talerz wraz z widelcem i udałem się do salonu. Parcel dalej siedział w tym obszczanym pudle.

- Kiedy zamierzasz się umyć? - chłopak wzruszył ramionami i odwrócił swój wzrok w kierunku okna. - Mógłbyś mi chociaż odpowiedzieć.

- Jesteś zbyt straszny. - powiedział cicho. Nie jesteś pierwszą i ostatnią osobą, która mi to mówi.

- To jest ten Twój powód?

- Ale ty dużo pytań zadajesz! - uniósł się patrząc na mnie groźnie. - Mówiłem, że nadaję się tylko do gotowania, sprzątania i siedzenia w domu.

- Taka idealna żona. - prychnąłem. - Nie zgłaszałem się do żadnego programu, a rolnikiem też nie jestem. A jeśli już to bym szukał jakiejś ładnej dwudziestki z dużymi cyckami. - oczywiście to nieprawda... W życiu nie szukałbym kobiety.

- Jakbyś nie zauważył jestem facetem.

- Trochę ciężko rozpoznać po długich włosach i portretowym widoku. Może gdybym zobaczył co masz tam na dole...

- Cham.

Przekręciłem oczami biorąc kęs naleśnika. Był naprawdę smaczny. Coś jeszcze potrafisz przyrządzić? Może i mógłbym Cię zatrzymać jako kucharkę? I to darmową. Niestety to tylko takie marzenia. Chcę jak najszybciej zwrócić chłopaka tam, gdzie należy. Tylko największym problemem jest to, że on sam nie wie skąd jest. Nie wyrzucę bezdomnego za drzwi.. Chociaż... Dobra... Ten jeden raz wyjątkowo okażę serce dla tego patałacha.

- A.. ty pracujesz? - pytanie w moją stronę wyrwało mnie z moich nikczemnych planów. Przekręciłem delikatnie głowę i wziąłem kolejnego gryza. - Wybacz jeśli pytanie nie na miejscu.

- Tak. - odpowiedziałem. - Jeśli chcesz coś jeszcze wiedzieć możesz śmiało zadawać pytania. Raczej nic już mnie nie zdzi...

- Jesteś gejem?

- ... Koniec pytań. - mruknąłem. Wstałem z kanapy i talerz z jednym ocalałym naleśnikiem podsunąłem chłopakowi pod nos. - Jedz.

Delikatnie musnął mnie dłonią, gdy odbierał talerz. Jego skóra naprawdę jest przyjemna w dotyku. Uśmiechnąłem się łagodnie. Niestety jestem gejem. Będziesz musiał mi wybaczyć, ale to jeden z powodów, dla których chcę się Cię pozbyć.

- Jesteś miły mimo, że wyglądasz jak gbur i idiota.

- Od dziś śpisz na wycieraczce. - chwyciłem bluzę oraz portfel. - Wychodzę i nie wiem kiedy wrócę. Błagam Cię żebyś nie rozniósł chałupy, okej?

- A jeśli...

- Jeśli. - przerwałem mu. - Dopadnę Cię nawet na końcu świata, zwiążę mocnymi linami aż do braku tlenu, powieszę Cię nad studnią po czy obetnę Ci chuja, a na sam koniec przyszyję do czoła i wrzucę do tej studni. Dotarło?

Przestraszone dwukolorowe oczy ukryły się pod jasną grzywką chłopaka, a jego czupryna lekko mi przytaknęła.

- A gdyby ktoś przyszedł?! - krzyknął, gdy byłem już przy drzwiach.

- To mów, że jesteś moją zabaweczką. - zaśmiałem się i wyszedłem.

Oby jednak nikt nie przychodził...




***

Hey!

Trochę minęło ;-; No ale cóż.. Wena sobie wyjechała w Bieszczady ^*^

Dziękuję Wam za wszystko oraz to, że czytacie to coś choć na to nie zasługuje xD Magia?

Mam nadzieję, że będziecie do końca, bo długi to nie zamierza być tak czy siak :P

Do napisania,

Sashy ;3

✖  || PARCEL || [YAOI]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz