1

100 9 2
                                    

Od tego "wypadku" minął miesiąc. Jimmy spacerował z Aronem. Wszystko było normalnie aż do momentu, w którym mijali wierzbę płaczącą. Jedna gałązka wisiała Yumie przed nosem więc żeby się jej pozbyć raz na zawsze musiał ją pożreć.

- Może pójdziemy na lody. - zasugerował Deuce nie zauważając, że Yuma ustał i usiłował zębami złapać swoją ofiarę.

Aron wkońcu się odwrócił ponieważ nie usłyszał odpowiedzi. Otworzył oczy trochę szerzej. Wyższy chłopak żuł gałązkę wierzby nie zwracając uwagi na dziwne spojrzenia niektórych ludzi. To było chore wiedzieć swojego najlepszego przyjaciela, której z upodobaniem żuł część drzewa. N
Brunet nie rozumiał czemu James to robił. Czy ta gałązka była aż taka dobra?

- Jimmy, dobrze się czujesz? - spytał unosząc brew na szybkie i twierdzące kiwnięcie głowy szatyna. - Czemu żujesz gałązkę? - dopytał.

James wzruszył ramionami i żuł dalej nieszczęsną gałązkę. Zasmakowała mu. Aron przekrzywił głowę i podszedł do Yumy.

- Aż taka dobra? - spytał Erlichman stojąc niecałe pół metra od Jimmy'ego.

- Mmmmhmmmm.... - mruknął szatyn chwytając kolejną.

Producer przewrócił oczami gdy wyższy chłopak zaczął żuć nową. Co go nie karmili, że nagle zasmakował w drzewach? A może ten upadek miesiąc temu się do tego przyczynił? Te ciągłe napady agresji. Te wścieklizny! Jimmy potrafił wpaść na koncercie lub w studiu. Raz rzucał wszystkim we wszystkich, innym razem zachowywał się jak aniołek. To wszystko było pojebane. Wyższy chłopak nadal pochłaniał gałązki.

- James, zostaw już tę wierzbę płaczącą. - warknął trochę oschlej niższy chłopak.

- Ojej, a dlaczego ona płacze? To przez to, że ją jem? - spytał szatyn wyciągając sobie liść, który tkwił mu między zębami.

- Tak. - powiedział Deuce nie mając lepszego pomysłu. - Zostaw już ją i chodź.

Jimmy zrobił jak Aron mu kazał. Odsunął się od wierzby i ruszył przed siebie. Szli blisko trącając się tyłkami co jakiś czas.

Na tym spacerze nie jeden mlecz został pożarty i dopchany koniczyną.

* * * * *

Kilka dni później. 9Lives byli w studiu. Po nagraniu kilku piosenek postanowili jeszcze chwilę posiedzieć i się ponudzić. Arina malowała paznokcie, a reszta (tylko nie Jimmy) grała w karty. James siedział i myślał. Wkońcu wpadł na pomysł wstał i zaczął śpiewać. Wszyscy na niego spojrzęli. Yuma śpiewał nie zwracając na nich uwagi.

- On się dobrze czuje? - spytał Gadjet.

- Chyba nie. - szepnął B.LaY.

- Na pewno nie. - warknął Aron.

- Dlaczego on śpiewa o tyłkach? - spytała Arina.

- A chuj go wie. - powiedział perkusista.

- Ale musicie przyznać, ładnie śpiewa.- stwierdził czarnoskóry.

Wszyscy przytaknęli i zaczęli słuchać jak James kreatywnie potrafi śpiewać o tyłkach. Ich tyłkach. Śpiewał o tym jakie to ich tyłki są krągłe i o tym, który tyłek chciałby zobaczyć bez żadnego materiału. Później macał wszystkich po nich i oceniał, który jest najlepszy w dotyku. Śpiewał o tym dalej z wielkim zacieszem cały czas się szczerząc.

Jak zostałem psychopatąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz