-1-

76 1 1
                                    

- Justin, śniadanie!
Krzyknęłam, a mój głos puścił się echem po tym olbrzymim domu, który teraz należał także i do mnie.
Tak, zupełnie nic się nie zmieniło. Nadal nie dowierzam w to co się wkoło mnie dzieje. A tymbardziej w to, że na palcu lśni piękny pierścionek zaręczynowy od faceta mojego życia.... tego, który w tym momencie stąpał po schodach, a zdobił go tylko obowiązany w pasie ręcznik... albo w sumie lepiej wyglądałby bez niego?
- kochana żono, ledwo spod prysznica wychodzę, a tutaj juz czeka śniadanko? Czy to juz niebo? - objął mnie i pocałował w szyje
- PRZYSZŁA żono, podkreślam. Wiesz nigdy nie wiadomo - spojrzałam na niego z poważną miną i obserwowałam jak jego twarz migiem pobladła. Wybuchnęłam śmiechem.
- jak Ty we wszystko wierzysz
- Claro, jak Ty ze wszystkiego żartujesz. Dobry humor Cie nie opuszcza, a to mnie cieszy
- dzieki Tobie - cmoknęłam go w policzek zasiedliśmy do stołu.
Zawibrował mi telefon:

Wiadomość od: Tomson
Claro... odpisz w końcu.
Proszę, spotkajmy się i porozmawiajmy.
Brakuje mi Ciebie.
Tommy

- Znowu on? - zapytał Justin
- tak, nadal nalega na spotkanie - odłożyłam telefon i błagałam w myślach, aby nie ciągnąć już tego tematu, ale znałam swojego narzeczonego... wiedziałam, że nie popuści
- moze to ja sie z nim spotkam i przetłumaczę grzecznie, żeby do Ciebie nie wypisywał?
- Spokojnie, on nie chce źle. Żałuje tego co zrobił
- No i bardzo dobrze, że żałuje ale to nic nie zmienia. W żadnym wypadku sie z nim nie spotykaj
- Justin, nie spotkam sie z nim bo sama tego nie chce, ale nie możesz mi nic zabraniać. Nie na tym to polega
- Ty mi zabroniłaś spotkać się z Seleną
- A Ty i tak to zrobiłeś. Jeszcze cos?
Zamilkł, co wskazywało na to, że wygrałam tę krótką wymianę zdań. Nagle rzucił we mnie pomidorkiem koktajlowym.
- nie kłóć się mała, bo pożałujesz - zagroził
- żebyś Ty nie pożałował. - Rzuciłam się na niego i razem spadliśmy z krzesła. Zerwałam z niego ręcznik i zaczęłam uciekać na górę. Nagi Justin gonił mnie jednocześnie śmiejąc się w głos. W końcu mnie dopadł, bo oczywiście biega szybciej ode mnie.
- teraz z chęcią bym Cie zerżnął kochanie
- hamuj słownictwo... ale w sumie. Czemu nie?
- a dlatego, że musze lecieć do studia. Scooter juz wysłał mi z tysiąc wiadomości, że jestem spóźniony. Praca - pocałował mnie w czoło i odszedł. Obserwowałam jego zgrabny tyłek.
- wiem, że patrzysz - krzyknął.
- wcale nie ! - oburzyłam sie choć miał racje.
Usiadłam na łożku, a moj telefon znowu zawibrował:

Tomson:
Jedna rozmowa i dam Ci spokój.
Obiecuje.

Wpatrywałam się w ekran przez chwile.
Stukałam w klawiaturę budując odpowiedź i kasowałam ją.... tak w kółko przez kolejne kilka minut.... aż w końcu wysłałam:

Ja:
Jutro o 15 w kawiarni.
Potem nie chce Cie widzieć na oczy.

Złamałam się... i wiedziałam, że Justin nie pochwaliłby w tym momencie mojej decyzji.

Tomson:
Dziękuje, że dajesz mi szansę.
Do jutra.

Od razu posłałam smsa do Justina:

Wiadomość do: Justin
Nie będę kłamać.
Jutro mam spotkanie z Tomsonem.
Ostatnie spotkanie, po którym nigdy już sie nie bede z nim widzieć.
Uszanuj to.
Chce po prostu, żeby wszystko było jasne.

Z nerwów zaczęłam obgryzać paznokcie. Miałam tysiąc myśli na minutę.

Justin:
Rozumiem i szanuje, ale pod warunkiem, że Mikey Cie tam zawiezie i poczeka. Będzie panował nad sytuacją, co sprawi że ja będę spokojniejszy.

Ja:
Dobrze, kocham Cie.
Miłej pracy :)

Zrobiło mi się lżej.
Jednak myśl o jutrze wprawiała mnie w ogromne zakłopotanie.

Tylko Twoje Szczęście 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz