Rozdział 2 - Dreszcz

475 54 5
                                    

 - Hak?! - twarz zaskoczonej dziewczyny zalał czerwony rumieniec, gdy czarnowłosy zdjął ją z wierzchowca i postawił na ziemie tak jakby ważyła tyle co piórko. Nie żeby była gruba czy coś, ale z pewnością nie była kwiatem wiśni.

 - Lady... - jego głos był głęboki choć pozbawiony jakiejkolwiek subtelności. Uśmiechnął się złowieszczo. - zdaję się, że twoja koordynacja przez te wszystkie lata nie uległa zmianie.

- Ty psie...- wymamrotała piorunując go swoimi turkusowymi oczami. - nie prosiłam cię o pomoc! 

 Mei przyjrzała się mu uważnie. Nie mogła uwierzyć, że osoba która stała przed nim to Hak,  jej przyjaciel z dzieciństwa. Zdaje się, że gdyby nie jego oczy, nie poznałaby w mężczyźnie dzieciaka, z którym non stop popadała w konflikty. Była zaskoczona, gdyż nie sądziła, że przez cały ten czas zmieni się tak bardzo, że aż nie będzie w stanie go rozpoznać.  Był zdecydowanie wyższy, Mei musiała nawet odchylać głowę, żeby móc chociażby spojrzeć mu w oczy. Kruczoczarne włosy opadały delikatnie na jego czoło komponując się z błękitnymi oczami, które otaczała obwódka bujnych rzęs. W przeciwieństwie do Soo-Wona, Hak nie posiadał tej subtelnej delikatnej urody, on po prostu był cholernie męski i seksowny. (Musiałam xD) Jak Soo- Woon był odzwierciedleniem ciepłego słońca, on okazał się być tajemniczym księżycem, którego Mei zawsze próbowała rozgryźć, ale nigdy jej się to nie udawało. Niebieskie szaty z głębokim, trójkątnym dekoltem delikatnie odsłaniały jego klatkę piersiową, Umięśniona sylwetka i oliwkowy odcień skóry tylko dodawały mu atrakcyjności. Wszystko jednak psuł jego charakter. 

 Hak podniósł znaczą brwi. Uśmiech nie znikał mu z twarzy. 

- Twoje koślawe ruchy same prosiły się o pomoc Lady Meillene. - użył jej pełnego imienia po czym schylił się przed okazując jej swój szacunek. Dziewczyna wywróciła oczami. Nienawidziła, gdy ktoś traktował ją w taki sposób. Przecież nie była nikim ważnym. 

- Nadal nie ma w tobie za grosz uroku Hak. - stwierdziła zwężając swoje usta w dziwną kreskę, która mówiła jasno, że jest podminowana. Poprawiła swoje obi(pas) po czym postanowiła dłużej nie zachowywać się jak obrażony dzieciuch. - odprowadzisz mnie? Chyba, że moje towarzystwo ci nie odpowiada, jeśli tak to znajdę kogoś z lepszymi manierami. 

- Sama ich nie posiadasz Lady. - dogryzł jej, a ona już miała odpowiedzieć mu tym samym, jednak zwątpiła. Przecież miał rację i Mei doskonale o tym wiedziała. 

  Hak podał jej ramię, a ona bez słowa sprzeciwu chwyciła je mocno. Czarnowłosy spojrzał na nią pytająco.

- Wyglądasz jakby Cię to cieszyło. - wyznał spoglądając na nią znacząco. Mei ogarnął dyskomfort, nienawidziła gdy ktoś w taki sposób jak Hak jej się przyglądał. Uśmiechał się do niej, jednak ona nie zwracała na to uwagi. Była lekko podenerwowana, gdyż wiedziała doskonale, że musi mu przytaknąć.

- Bo cieszy. - wymamrotała trochę tym zawstydzona. Zawsze była szczera nawet jeśli chodziło o sprawy którymi nie pragnęła się z nikim dzielić. - nie widziałam Cię już od dłuższego czasu, to logiczne że cieszę się czasem spędzonym z Tobą. 

 Spojrzała na niego, a on niemal od razu odwrócił od niej swój wzrok. Wiedział, że na jego policzkach właśnie pojawiły się bladoróżowe rumieńce. Doskonale znany Mei grymas starł z twarzy chłopaka ten jego przeklęty uśmieszek. Dziewczyna otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia.

"On się zarumienił! ON SIĘ ZARUMIENIŁ!!!" - jej myśli krzyczały, a ona sama przysuwała swoją twarz coraz bliżej jego, aby dokładniej przyjrzeć się różowawym rumieńcom. Była z siebie cholernie zadowolona, ze swojej wygranej w tej małej potyczce. Zawsze ze sobą walczyli i zdaje się, ze nigdy tak naprawdę to się nie zmieniło, nawet po tych sześciu latach. Mei mocno zacisnęła dłoń ja jego przedramieniu przysuwając się jeszcze bliżej. Była tak zafascynowana tym, że doprowadziła go do takiego stanu, że aż nie zwracała uwagi na to jak blisko się niego znalazła.

Szkarłatna więź II Akatsuki No Yona [REMONT] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz