-Jesteś chory!- wykrzyknął. Pewnie było go słychać w oddali parunastu przecznic, lecz się tym nie przejąłem. Wbiłem wzrok w czubek swoich butów nic nie mówiąc. Po prostu czekałem. Kobieta w podeszłym wieku zwróciła na nas uwagę i po krótkiej chwili zaczęła szeptać coś do swojego jak mniemam partnera, który szedł tuż obok niej. Odchodząc parę razy odwróciła się w naszą stronę. Staliśmy w takiej zupełnej ciszy parę minut. Spojrzał na mnie z niezwykłym obrzydzeniem i poszedł. Pustym spojrzeniem zlustrowałem miejsce gdzie przed chwilą stał on. Pozostawił mnie samego. Samego z obrzydzeniem kierowanym do samego siebie. Powoli osunąłem się na ziemię zalewając się gorzkimi łzami.
Chory? Cóż to oznacza? Długo, by można się nad tym rozdrabniać.
Chory, odbiegający od postawionej normy.
Normalny, taki jak reszta. Coś lub ktoś uważane za prawidłowe.
Każdy człowiek na tym małym świecie inaczej odbiera słowa. Wszystkie wyrażenia i ich pojęcia mają drugie dno.
Mają wiele znaczeń.
Dla mnie normalnym zjawiskiem jest siedzenie w bez ruchu przez dziesięć minut od razu po przebudzeniu. Wyciszam się wtedy. Rozmyślam nad tym jaki piękny może być każdy kolejny dzień oraz co mnie dzisiaj miłego spotka.
Dla kogoś innego może być to dziwne.
To jest te drugie dno. Inne znaczenie.
Dla mnie normalne dla kogoś innego niekoniecznie.
Nadal nazywam to czymś normalnym, bo dla mnie też takie jest.
Osoba chora może być dziwna.
Jeśli robię te dziwne, ale normalne rzeczy to jestem chory w oczach innych, lecz jestem zdrowy?
Jestem mężczyzną i także wolę mężczyzn.
Coś normalnego według mnie.
Według osoby w, której się zauroczyłem było to dziwne.
Było to chore.
CZYTASZ
Tonący ląd II (Kentin x Alexy)
Fanfiction"L'amour c'est l'amour" Miłość. Czym ona jest? Interpretacji jest wiele. Zauroczenie i następnie zakochanie się w kimś bezgranicznie czy można to nazwać głupotą? Miłością niedorzeczną? Taki rodzaj miłości wykracza poza statystyki? Statystyki czego? ...