-To nic ważnego- rzekł ktoś, któregoś dnia.
-Nieprawda- odrzekł rozmówca.
Życie to gra, w której każda decyzja jest niezwykle ważna. Nie ma rzeczy istotnych i nieistotnych.
Najmniejsze postanowienie i najgłupsza, w naszym mniemaniu, odpowiedź czy pytanie jest ważne.
Chcąc lub nie wszystko ma wpływ na nasze życie, a niektóre decyzje nawet na życie innych, a może nawet wpływ na cały świat.
Wyrzucenie papierka po swoim ulubionym karmelowym cukierku na świeży trawnik sąsiada zamiast do kosza zostanie na nim. Powoli przez czterysta pięćdziesiąt lat będzie się rozkładać, aż w końcu będzie częścią gleby. Zanieczyszczoną częścią planety.
Palenie niewłaściwych rzeczy dostarcza nam zły czynnik, którym później będziemy oddychać.
Sami niszczymy siebie.
Sami niszczymy innych.
Sami niszczymy wszystko.
Tak samo jest ze złymi i dobrymi decyzjami.
One również nie istnieją. Tak naprawdę wszystko zależy od sytuacji, w której się znajdujemy.
Pożyczka, gdy nam na coś brakuje jest dobrą decyzją o ile potem mamy jak ją spłacić zaś złą, gdy nie mamy i zostajemy wiecznymi dłużnikami. Możemy wtedy stracić wszystko i wylądować na ulicy lub cieszyć się z nowej uzyskanej rzeczy i spłaconego długu. Decyzje mogą być konieczne i czasem nie mamy wyboru, czy chcemy czy nie czasami musimy podjąć taką, a nie inną decyzje. Gdyby ktoś miał trójkę dzieci i zero pieniędzy na koncie to normalne jest, że pożyczył, by te pieniądze od banku lub kogoś znajomego. W końcu środki do życia są niezbędne. To był przykład owej decyzji koniecznej.
Jeszcze w innych przypadkach życie decyduje za nas samych.
Jest to tak zwany los.
Jesteśmy wtedy śmiertelnie obrażeni lub dożywotnie wdzięczni życiu za uzyskaną szanse albo kare.
Dosyć często, jeśli chodzi o sprawy sercowe, o takim losie decyduje serce.
Alexy na samym początku swoich miłosnych uniesień był bardzo, ale to bardzo obrażony na swoje serduszko. Myślał nawet, że stroi sobie z niego żarty! Ba! I to jakie?!
Kto by pomyślał, że trzynastoletniemu chłopcu może spodobać jego kolega z ławki.
Co prawda siedzieli wyłącznie na matematyce, ale to wystarczyło, jeszcze wtedy czarnowłosemu nastolatkowi na zauroczenie.
Tak, zauroczenie.
Przynajmniej tak to wtedy nazywał. Gdyby pomyślał o tym teraz pewnie promiennie, by się roześmiał, bo swoją teraźniejszą miłość również nazywał zauroczeniem. Te zauroczenie na pewno było trwalsze, pewniejsze i dojrzalsze. Inni nazwali, by to zakochaniem, ale Alexy nie chciał załamać się na samym początku znajomości.
Już raz się zakochał i wiedział jak zapomnienie o osobie, którą się kochało bardzo boli.
Nie chciał zaczynać znajomości kierując się wyłącznie sercem. Przecież nie chciał wygadywać przed kimś ważnym głupstw! Musiał użyć mózgu! A trzeba wiedzieć, że w jego przypadku w takiej sytuacji było to niezwykle trudne. Niemal niewykonalne! Dlatego też żył w przekonaniu, że jest zauroczony. Chwilami zresztą udawał, iż nie widzi swoich uczuć. Wówczas serduszko się na niego niesłychanie mocno gniewało przez co bardziej niż zwykle dawało o sobie znać.
Często rozmyślał jakby to było z dziewczyną, ale szybko się krzywił. Brzydziło go kobiece ciało, aczkolwiek same kobiece charaktery bardzo lubił, a kobiety lubiły go.
CZYTASZ
Tonący ląd II (Kentin x Alexy)
Fanfiction"L'amour c'est l'amour" Miłość. Czym ona jest? Interpretacji jest wiele. Zauroczenie i następnie zakochanie się w kimś bezgranicznie czy można to nazwać głupotą? Miłością niedorzeczną? Taki rodzaj miłości wykracza poza statystyki? Statystyki czego? ...