Jak podrywać sexy laski?

468 33 14
                                    

Ze specjalną dedykacją dla mosquito_7575 za pokazanie mi tej cudnej bajki oraz za wykonanie wspaniałej okładki.

Korytarze Galaxy Garrison pustoszały z każdą kolejną minutą. Zbliżała się cisza nocna, a wszyscy kadeci szkoły mieli obowiązek udać się do swoich pokoi na spoczynek. Jednak jeden z nich – Lance McClain, nie traktował na poważnie takich słów jak obowiązek, reguła czy zasada. Dla niego były one jedynie niewygodną przeszkodą, stającą mu na drodze do przyjemności. A ich łamanie traktował jak niewinną zabawę.

Dlatego, mimo iż światła na korytarzach zgasły już jakiś czas temu, Lance ani myślał kłaść się spać lub choćby pozostać w swoim pokoju. Był piątkowy wieczór, a on nie chciał go spędzać przed telewizorem, podczas gdy parę kilometrów od szkoły, okoliczne kluby i puby zaczynały tętnić życiem. Oczami wyobraźni widział spragnione zabawy tłumy, a wśród nich grupki nieziemsko pięknych dziewczyn. Nie byłby sobą, gdyby miał pozwolić im na samotne popijanie drinków przy barze.

Zerknął na cyfrowy wyświetlacz swojego budzika. Trzydzieści minut po dwudziestej drugiej. Na korytarzach powinni zostać już tylko nieliczni dyżurujący nauczyciele.

Chłopak jeszcze pośpiesznie przeglądnął się w lustrze. Jego buty były dokładnie wyczyszczone, a kurtka w kolorze zgniłej zieleni leżała idealnie. Mało jaka dziewczyna będzie zdolna dzisiejszej nocy oprzeć się jego urokowi.

Zgasił światło w pokoju i szybko zbliżył dłoń do panelu otwierającego drzwi. Te cicho rozsunęły się na bok. Lance wysunął ostrożnie głowę, rozglądając się na boki. Tak jak założył, korytarze były całkowicie puste i pogrążone w półmroku. Zwinnie wymsknął się ze swojego pokoju, a drzwi zamknęły się bezpośrednio za nim. Poświęcił jeszcze sekundę na ich blokadę za pomocą panelu. Teraz nikt nawet niedomyślni się, że jeden z uczniów zamiast słodko spać, baluje na mieście.

Oczywiście, co to by było za wyjście, gdyby nie zabrać ze sobą kumpli. Lance pomyślał również o tym. Od razu skręcił w prawy korytarz, powoli i ostrożnie kierując się do pobliskiego pokoju. Co chwilę oglądał się za siebie z obawy przed pojawieniem się nauczyciela. Gdy już znalazła się pod wybranymi drzwiami, delikatnie zastukał w nie dwa razy i wyszeptał:

- Hunk, to ja, Lance. Otwórz.

Po drugiej stronie drzwi panowała cisza. Dopiero po dłuższej chwili, usłyszał stłumione szuranie, a zaraz białe drzwi rozsunęły się na bok. Ujrzał w nich swojego grubego przyjaciela, ubranego w piżamę i z sennym spojrzeniem na twarzy.

- Lance? Co ty tu robisz? – ciemnoskóry chłopak przeciągle ziewnął.

Szatyn uciszył go pośpiesznie gestem i nie pytając o pozwolenie wślizgnął się do pokoju. Kiedy tylko usłyszał dźwięk oznajmiający, że drzwi zostały zamknięte, podparł się na boki i zdezorientowanym spojrzeniem zmierzył Hunka od stóp do głów.

- Stary, ty naprawdę chciałeś iść spać? Teraz? – spytał, wyraźnie zaskoczony.

- No wiesz, właśnie to robi się w nocy.

Lance pokręcił głową. Uśmiechnął się, mając już inne plany co do wieczoru przyjaciela.

- Nie na mojej warcie – luźno machnął ręką wskazując na szafę. – Ubieraj się. Musimy jeszcze zgarnąć Pidge'a, a potem lecimy na małą imprezę.

Hunk nie ruszył się ani o krok. Gapił się na Lance'a, starając się rozgryźć co kryje się pod tą jego brąz czupryną.

- Nie pamiętasz już jak ostatnim razem skończył się ten nasz mały wypad?

Jak podrywać  sexy laski? || VoltronOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz