Rozdział 1

251 11 10
                                    

Otworzyłam oczy i z ulgą uświadomiłam sobie, że wczoraj wieczorem zasłoniłam rolety. Zwykle tego nie robię, więc ucieszyłam się że w końcu mogę wstać normalnie. Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. Dzisiaj wybrałam czarne rurki z dziurami, zwykły, biały T-shirt i czarne tramki. Wzięłam do ręki ubrania i weszłam do łazienki. Po wykonaniu porannej rutyny rozczesałam i delikatnie ułożyłam włosy, poczym zrobiłam lekki makijaż. Gotowa już zeszłam na śniadanie. Schodząc po schodach intensywnie myślałam o tym co dziś czeka mnie i Rebeccę. Ona stoczy dziś walkę o pas mistrzowski kobiet Smackdown. Mam nadzieje że wygra. A co czeka mnie? Sama nawet nie wiem. Daniel Brayan często wyznacza pojedynki, gdy wrestlerzy lub wrestlerki mówią jak świetnie walczą oraz krytykują innych. Możliwe że stoczę dzisiaj ciekawy pojedynek. Przestałam rozmyślać, gdy poczułam wspaniały zapach naleśników. Momentalnie spojrzałam na stół gdzie znajdowała się owa potrawa. Potem mój wzrok przeniósł się na moją siostrę. Na twarzy Becky zauważyłam lekkie poirytowanie. No tak... Pewnie znów wstałam zbyt późno. Cóż... Taka już moja natura...

-Cassie, o której to się wstaje? Przypominam Ci że mamy tylko pół godziny na dojazd do lotniska. Chyba nie zapomniałaś o dzisiejszej walce wieczoru na Smackdown?-powiedziała Becky podkreślając ostatnie cztery wyrazy.

-Becky, czy ja kiedykolwiek o czymś zapomniałam?-spytałam, a widząc jej pełne politowania spojrzenie, dodałam-No dobra. Ale nigdy, przenigdy nie zapomniałam ani nie zapomniałabym o tak ważnej walce. Co do wyjazdu. Na lotnisko dotrzemy w około 15 minut. Tak mi się wydaje. A ty już nie dramatyzuj.

Po tych słowach usiadłam na krześle i chwyciałam wcześniej przygotowane naleśniki poczym ugryzłam kawałek. Rebecca poszła w moje ślady. Śniadanie minęło nam w przyjemnej atmosferze.

*******

Siedziałyśmy już w samolocie. Teraz czeka nas 5-io godzinny lot. Nie zastanawiając się długo włożyłam do uszu słuchawki. Słuchałam muzyki i jednocześnie przypatrywałam się śpiącej dziewczynie.

*******

-Ej, Becky, wstawaj-powiedziałam i lekko potrzasnęłam siostrą. Ta gwałtownie otworzyła oczy.

-Bardzo miła pobudka-rzuciła ironicze rudowłosa.

-Starałam się żeby taka była. A teraz wysiadaj Pani-Jestem-Na-Wszystko-Wściekła-powiedziałam rozbawionym tonem.

Pani-Jestem-Na-Wszystko-Wściekła wzięła bagaże i wysiadłyśmy z samolotu. Pewnym krokiem ruszyłyśmy do budynku wwe.

*******

-Cassie, Becky, jak miło Was widzieć. Ty moja ognista piękność-powiedział Daniel, patrząc na Rebeccę-zapewne wiesz że masz szansę zdobycia pasu mistrzowskiego. Natomiast twoja siostra-tu zwrócił się do mnie-będzie walczyć przeciwko Carmelli i Nikki Belli. Walka odbędzie sie za około 20-30 minut-poinforwował mnie poczym odszedł.

*******

Za chwilę odbędzie się walka z moim udziałem. Muszę walczyć przeciwko Carmelli oraz Nikki Belli. Chętnie skopię tyłek tej drugiej divie, ale bitwa z Cramellą nie bardzo mi odpowiada. Bardzo ją lubię, ona z resztę też. Lekko podenerwowana krążyłam po szatni. Kiedy usłyszałam mój theme song wyszłam z szatni i powtórzyłam moje standarowe ruchy.

*******

Rozległ się gong, który 'zapowiedział' początek pojedynku. Nie czekąjąc na reakcję Nikki ruszyłam na nią i wykonałam parę akcj. To samo zrobiła Carmella.

*******

Nikki leży na środku, ja gdzieś poza ringiem, a jasnowłosa właśnie 'strzela pozę'. Po chwili przypina. Jeden... Dwa... Trzy... Tak. Mella* wygrała. Od razu zabrzmiała muzyka divy. Podeszłam do niej i uniosłem jej dłoń w geście zwycięstwa, poczym pogratulowałam jej sukcesu i udałam sie do szatni. O dziwo nie była tam nikogo. Nawet Renee. Renne to nasza dziennikarka. Często tu przychodzi pod pretekstem spotkania sie z siostrami Bella oraz Naomi. Te trzy dziewczyny to ulubienice tej pustej, sztucznej, blond laleczki. Ostatni raz omiotłam wzrokiem puste pomieszczenie i włączyłam telewizor. Walka wieczoru już się rozpoczeła. Becky i Naomi już walczyły. Przewaga malowała się po stronie tej drugiej divy. Bardzo zestresowana znowu zaczęłam krążyć po pomieszczeniu. Gdy mój wzrok ponownie spoczął na telewizorze odetchnęłam z ulgą. Tym razem to ognistowłosa dominowała. Po pewnym czasie Naomi odzyskała przewagę. I tak w kółko. Rebecca, Naomi, Rebecca, Naomi. Po kolei dziewczyny budowały sobie przewagę. W pewnym momencie moja siostra przeszła do swojego finishera-Dis Arm Her. Mistrzynie będzie musiała się poddać. Nie znam takiej osoby, która wytrzymałaby ten ból. Chyba nawet Becky tego nie wytrzyma. W każdym razie, Naomi tak jak przypuszczałam poddała się. Byłam taka szczęśliwa że zaczęłam skakać i piszczeć. W takim samym nastroju wybiegłam z sztani i szybkim krokiem skierowałam się w stronę kwadratowego pierścienia. Kiedy w końcu znalazłam się w ringu, przytuliłam siostrę i razem wyszłyśmy z bydynku. Rebbeca popatrzyła się na mnie, a ja nie wiedziałam o co jej chodzi.

-Cass, pewnie nie wiesz o tym, ale planowałam zrobić imprezę jak wygram. No i wygrałam. Zaprosiłam wszystkich ze Smackdown i nie tylko. Renee też-powiedziała rudowłosa.

-Myślisz że będę się o to złościć? Rebecco, wiesz że taka nie jestem. A jeśli chodzi o blondyneczkę to nie jestem zła. Każdy ma prawo się bawić na imprezie-rzuciłam i posłałam jej lekki uśmiech.

-Ale, Cassie, ja zaprosiłam Dean'a Ambrosa-odprała.

Gdy dziewczyna wypowiedziała to imię zamarłam. Czułam narastającą złość. Nie na siostrę lecz na Ambrosa. Nienawidzę go. Jak ja z nim przetrwam w jednym pomieszczeniu?

*********

Pierwszy rozdział już się ukazał. Następny rozdział powinien być za  kilka dni, ale nic nie obiecuję. Chciałabym pozdrowić BittchBejbe oraz zachęcić was do przeczytania jej książki.

*Mella-Carmella

❤❤  Milczaak ❤

I hate youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz