Sobota, 28 lipca 9:25
Większa część mojego umysłu chciała bym posłał jeszcze trochę, dając odpocząć organizmowi. Jednak pozostała część dobrze wiedziała, że powinienem wstać jak na człowieka przystało. Dlatego pomału otworzyłem oczy i jedyne co mój mózg zakodował, to szary kolor. Ziewnąłem przecierając jedno oko i już mogłem zauważyć o wiele więcej detali. Rozporek, jakieś logo na guziku, czarny (zapewne skórzany) pasek, ze srebrną zabrudzoną klamrą i bordowy materiał wpuszczony w szare jeansy. Składając wszystko w jedną całość doszedłem do wniosku, że właśnie wygodnie leżałem na kolanach jakiegoś gościa. Nie no, zajebiście. Przeturlałem się na drugi bok by wyciągnąć się i zauważyłem czarne martensy, których widok będzie prześladować mnie jakiś czas.
Podniosłem się wreszcie do siadu, spoglądając na osobnika obok mnie. Było po nim widać, że przeżywał szok, bo jego źrenice stały się małymi punkcikami, a brwi ułożyły się w wysoki łuk. Delikatnie rozchylone, spierzchnięte usta tylko dopełniły obraz poimprezowej depresji bruneta. Spojrzałem na niego z lekkim politowaniem, po czym podrapałem się po karku i syknąłem:
-Kurwa, Hyojong.
Byłem pewien, że to jego sprawka. Zawsze coś mi odpalał z asortymentu kiedy się spotykaliśmy. Jak miałem nie odmówić? Jestem na urlopie (dwudniowy, ale zawsze coś) i przyjechałem na festiwal żeby się odstresować. Jednak nie przypuszczałem, że moja przygoda z Hyo skończy się w taki sposób. "No cóż, bywa" - pomyślałem i wstałem z ziemi, w ogóle nie zwracając uwagi na zdezorientowanego bruneta. Otrzepałem tyłek z piasku i rzuciłem krótkie "Cześć" na odchodne.
Ruszyłem w kierunku strefy gastronomicznej, bo od mojego ostatniego posiłku minęło sporo czasu. Mój cel znajdowało się między placem sceny główniej a zachodniej, praktycznie cały czas prosto z pola namiotowego. W długim rzędzie stały przeróżne foodtrucki, namioty z grillem i mini bary a naprzeciwko nich były ustawione wieloosobowe ławki. Z każdym kolejnym krokiem wchodziłem głębiej w skupisko ludzi. Dym grilla mieszał się tutaj ze słodkimi zapachami donutów i mocnym sosem BBQ. Po przedarciu się przez tłum ludzi stanąłem przed najtrudniejszą decyzją mojego życia. Bajgiel z twarogiem czy kanapka z jajkiem i bekonem? Sok pomarańczowy czy americano?
-Menu śniadaniowe obfituje dziś w wiele kuszących propozycji.- mamrotałem do siebie.
Czułem co się za chwilę stanie. Już za wiele razy przeszedłem przez takie sytuacje żeby nie znać kolei rzeczy. Chciałem jednak zagłuszyć myśli przez całkowite oddanie się studiowaniu rozpiski śniadaniowej. Czyli wyżej wspomnianych czterech pozycji. Wspaniale, prawda? Wokół mnie panował dość duży tłok i gwar, biorąc pod uwagę rozpoczęte próby na scenie główniej i zachodniej. Skorzystałem z momentu wolnego okienka food trucka i poprosiłem o bajgla z americano. Mimo panującego zamieszania, głośnego brzdęku monet wydanych w reszcie, słyszałem jak czarne martensy żwawo biegły w moim kierunku.
- Trzydzieści jeden, bajgiel i americano!- krzyknęła donośnie kasjerka wyrywając mnie z myśli o zbliżającym się chłopaku. Odebrałem własne zamówienie i od razu sięgnąłem po pierwszy kęs. Głód sprawiał, że czułem jakby to był najsmaczniejszy posiłek jaki jadłem w życiu. Rozpływałem się nad miękkim pieczywem gdy nagle poczułem lekkie szturchanie w lewe ramię. Odruchowo odwróciłem się i ujrzałem przed sobą tego bruneta.
-Hej. Um, ta sytuacja to serio wydaje mi się dziwna. Może moglibyśmy pogadać?- odezwał się nieznajomy. Ja tylko wysłuchałem go, mając w ustach dopiero swój pierwszy kęs i nie zmieniając lekko znudzonego wyrazu twarzy, nawet na pół sekundy.
CZYTASZ
Accident ✗ Yoonseok
ФанфикLetnie festiwale często łączą wielu różnych ludzi. Ta dwójkę połączył czysty przypadek. Jak potoczą się dalsze losy gitarzysty i kasjera po festiwalu w Vegas? ⇾ zmieniający się narratorzy | band au | sceny erotyczne | top!hoseok ; bottom!yoongi