Blask światła

400 31 16
                                    

Pauline Flemming dobrze wiedziała, jakie chwile w jej życiu były najszczęśliwsze.
Gdy jej znajoma powiedziała, że przyjście na spotkanie jakiegoś "Kultu Wiecznego Światła" ją uszczęśliwi, nie wierzyła.
Gdy zobaczyła słowa "Niech padnie na Ciebie światła blask" nad wejściem do świetlicy, nie spodziewała się, że to tak bardzo zmieni jej życie.
Gdy zobaczyła uśmiechmiechniętą dziewczynę witającą wszystkich zebranych uśmiechem i niezwykłym entuzjamem, nie sądziła, że też zostanie zarażona taką radością.
Nie wierzyła w słowa prowadzącej: "Pokażemy ci jak najlepiej żyć, sprawimy, że twoje życie się zmieni na zawsze."

Słowa które powtarzała podczas ćwiczeń "Bóg nas kocha", "Bóg jest Wiecznym Światłem", "Bóg jest w nas" nie przemawiały do niej. Jednak, gdy wykonywała ze wszystkimi głębokie wdechy i wydechy w rytm, który nadawała prowadząca czuła dziwną ulgę od bólu, który prześladował ją przez ostatnie kilka lat.

Początkowo kobieta chciała zrezygnować ze spotkań, ale gdy raz nie przyszła to jej znajoma pojawiła się pod drzwiami z wiadomością, że wszystkim było przykro z powodu jej nieobecności.

Na pierwszych spotkaniach do Pauline zupełnie nie przemawiały pieśni o Wiecznym Świetle, ale dźwięk połączonych głosów był jak cudowny narkotyk.

Pauline pokochała kult, gdy wszyscy członkowie usiedli w okręgu, a prowadząca poleciła każdemu wyznanie tego, co go gnębi.
Ci, którzy mówili jako pierwsi zaczynali nieśmiało, nie chcieli zdradzać swoich sekretów, pokazywać wszystkim swoich demonów, lecz prowadząca łagodnym głosem powoli zachęcała wszystkich do wypowiedzi. Ludzie mówili o okropnych rzeczach jakie ich spotykały, o swoich uczuciach, problemach. Gdy ktoś płakał wszyscy mówili, że go akceptują, przytulali go, a łzy smutku zmieniały się w łzy szczęścia.

Pauline nie mogła przez dłuższy czas nic powiedzieć, lecz łagodne pełne radości spojrzenia zebranych sprawiły, że wyznała wszystko. Opowiedziała ile razy złamano jej serce, o wszystkich swoich rozczarowaniach, o swojej rozpaczy. Wszyscy słuchali jej słów. Nikt się nie śmiał, wszyscy rozumieli.

Gdy zakończono spowiedź prowadząca powiedziała: "Teraz padł na was blask światła". Modliwa dziękczynna sprawiła, że wszyscy płakali ze szczęścia.

Pauline była szczęśliwa, do momentu, gdy zaproponowano jej wykazd do wioski kultu. Myślała, że będzie jeszcze szczęśliwsza niż dotychczas, ale gorzko się rozczarowała.
Najwyżsi kapłani potępiali za złe czyny, nie uśmiechali się, modlitwy przestały być wesołymi pieśniami, a stały się zbitkiem niezrozumiałych słów w dziwnym języku. Im wyżej w hierarchii ktoś, stał tym więcej miał sekretów.

Pauline czuła, że przestaje być sobą, a staje się kimś bezimiennym, kto tylko pracuje i nie ma nawet czasu na rzeczy, które kocha: muzykę, miłość innych, zabawę.

Inni mówili Pauline, że powinna się modlić więcej, poświęcić całkowicie pracy dla "Wiecznego Światła".
Jednak cokolwiek robiła kobieta nie dawało to jej tej samej radości, co dni spędzone w świetlicy należącej do kultu, gdzie każda praca była zabawą, a nikt nie miał sekretów.

Pauline próbowała z całej siły odzyskać wiarę, lecz miarka się przebrała, gdy zobaczyła najwyższego kapłana łamiącego Prawo. Kobieta chciała powiedzieć wszystkim o tym, co zobaczyła, lecz kapłan szantarzował ją jej własnymi sekretami zmusił ją do milczenia.

***

Pauline ciężko walczyła i pewnego dnia udało jej się uciec z wioski. Czuła się po tym pusta, jakby straciła część siebie.

Jednak to nie był koniec. Pauline została nauczycielką. Jej marzeniem było stworzyć dla młodych środowisko, gdzie mogliby być sobą i nie musieliby ukrywać niczego. Marzyła, by na młodzierz padł blask światła.

Heathers - opowiadaniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz