CFAJ

366 26 19
                                    

PERSPEKTYWA LISY

...pierdnełam (albo pierdłam, hó kers).
- No rzesz kórfa jego mać!!11!!1!!1!- pomyślałam. Żecz jasna na zewnątsz nawet nie zrobiłam gupiej miny bikoz krulofa mósi mieć stajla cn.
-CHEJKA OPPA!- powiedziałam (no ok kszyknełam) przepełnionym seksapilem głosem. Hyba zadziałało bo oppa asz się wzdrygnoł. Dopiero co się poznaliśmy a ja jósz tak na niego działam. Baj szmaty on jósz jest muj!!
-CO TAM U CIEBIE OPPA?????- zapytałam jednocześnie przysuwajonc się do oppy. Kiedy jósz przylgnełam sfojom deskom yyyy znaczy sfoim tułowiem (66AA to nie deska ok) do tego yyy jak to się nazywa? Torsu? Tors. Hyba tak. Lol idk. Załuszmy rze do torsu. No wienc kiedy jósz nasze tułowia się stykały rozpoczęłam swoje krulefskie zaloty. Zaczęłam jeździć renkom po torsie oppy. On miał takom cieniutkom koszule (mam nadzieje rze koszula to jedyna jego cienka żecz) rze myślałam rze poczuje przez niom jego absa. I wiecie co? Gufno (hihihi ale ze mnie rebel). Oppa nie ma absa. Ale newermajnd jak jósz będziemy parom to go zmósze do chodzenia na siłownie i wyrobi se tego absa.
- Yyy no jakoś leci, słuchaj miło było ale muszę spadać. Eluwa!- powiedział po czym odszedł w nieznanym mi dajrekszyn. Chciałam za nim pobiec ale Dżeni kazała mi wracać na miejsce. Co za franca. Przez niom mogę stracić miłość mego rzycia!!1!!11!

Po pewnym czasie te szmaty z Tłajs zeszły ze sceny. Zaczęłam szukać wzrokiem tej sóki Momo sromo ale nigcie nie mogłam jej znaleść. Jósz ździebka wkórwiona wstałam z sofy i zaczęłam dziko biegać po sali szukajonc mojej ofiary. Biegałam niczym stróś pendziwiatr fte i we fte wytenrzajonc wzrok asz w końcu spostrzegłam mojego wroga namber łan. A wiecie z kim ta szmata była?? Z MOIM MENSZEM!!11!1!!1! Stali pod ścianom i się macali zboczóhy pierdolone. Co te dzieciory w głowach majom wtf? Wkórwiona na maksa podbiłam do tej obżydliwej parki i odephnełam ih od siebie.
- CO TY SOBIE KÓRFA WYOBRARZASZ TY JEBANA PIZDO SPIERDOLONA JA PIERDOLE ZAMKNIJ TEN KÓRFA SPIERDOLONY RYJ NA ŁEB UPADŁAŚ CZY CO SÓKO GUPIA TEMPA DZIFKO JA PITOLE ZAMKNIJ KÓRFA MORDE!!11!!!!111!1!!!11!!!1!!!- zaczęłam wżeszczeć na Momo niedojebono po czym żóciłam się na niom z pieńściami. Oppa tylko stał (nie tylko on stał yf ju noł łot aj min) i zaskoczony wpatrywał się w tom całom sytuacje. Ja piernicze co z niego za menszczyzna lol wszystko czeba za niego załatfiać pfff. Tfartym cza być nie mienkim cn. Po jakimś czasie zmęczyłam się tym biciem wienc usiadłam na podłoce koło mojej ofiary. Spojżałam na drogi zegarek od KOKO (BOP) SZANEL ktury był na moim natgarstku. WTF MINĘŁO DOPIERO 16 SEKUND??? LOOOL ten zegarek jest jakiś pojebany.
Nasz INTERNASZYNAL PLEJBOJ nareszcie się ocknoł ze swojego cipnego transu i zaczął iść w naszom stronę.
-No i w końcu zauważył kto jest lepszy!- pomyślał i uśmiechnęłam się. Wstałam i zaczęłam iść w jego stronę. Kiedy jósz byłam blisko rozłorzyłam rence chconc go pszytulić. Jednak on miał inne plany. Kiedy byliśmy jósz naprawdę bliziótko on złapał mnie za cycki, ogarniacie ZA MOJOM KURWA MISECZKĘ 66AA, i popchnoł mnie przez co upadłam i udeżyłam głowom o ścianę. Bolało jak holera.
Kiedy ja starałam się ogarnąć włosy i ubranie (bo krulofa zawsze mósi wyglądać jak złoto i diamenty) ten hój podbił do tej cipy Momo homoniewiadomo i pomugł jej wstać. Ta sóka miała rozcientom wargę i podbite oko. Niezłe jom obstukałam cn. (MUJ) Oppa wyjął z kieszeni husteczke i starał się ogarnąć tfasz tej dzifki. Coś mu hyba nie pykło. No cusz mufi się trudno. Ze szmaty jedwabiu nie zrobisz.
Momo gufnowtfojełono miała dórze problemy ze wstaniem. Nic dzifnego wszyscy wymienkajom przy moich mieńsnisch. Pokonałam jom szypciej nisz Pudzian Popusia. Oppa (pamiętajcie MUJ) widząc rze "jest jej cienszko" (pfff ta jasne symulantka z tej dzifki jest hójowa) wzioł jom na rence i zaczoł nieść w stronę wyjścia. Po drodze jednak podszedł do mnie (jósz zdonżylam wstać jakby ktoś nie ogarnoł) i cichutko szepnoł na uho (chyba tak rzeby ta sóka nie usłyszała):
- Każdego podrywasz, a w cyckach ci tylko ubywa. Jak chcesz polecę ci dobrego chirurga, bo na taką deskę nikogo nie wyrwiesz.- po skończeniu sfojej wypowiedzi udał się (oczywiście razem z tom sókom) do wyjścia a cały czas zastanawiałam się o co mu do kórfy nendzy hodziło. Pszecierz mam miseczkę 66AA to hyba dórzo cn? Newermajnd. Poprawiłam ostatni raz fryzóre (cza jakoś wyglądać no nie) po czym rószyłam w stronę wyjścia z sali. Szłam dłógim korytażem i rozglądałam się rzeby znaleźć dziefczyny. Tak długo się biłam z tom szmatom rze gala się jósz skończyła. Kórfa no przeszłam jósz cały 15metrowy korytaż i nic. Nie ma ich! Postanowiłam wyjść na dfur. Ubrałam muj sóper płaszczyk aka rzakiet aka idk co i wyszłam. Zaraz po wyjściu zauważam dziefczyny. Siedziały na ławce i z kimś gadały. Z daleka mogłam rozpoznać tylko rze to kobieta i facet. Gościu tżymał gościuwe na renkach.
- Kogoś mi kórfa przypominają...- pomyślałam po czym rószyłam w ih stronę. Kiedy byłam jósz jakieś 3 metry od nih Dżisu mnie zauwarzyła. Wydała się taka jakby pszestraszona. Powiedziała coś to tej pseudo parki z którom gadały. Na jej słowa gościuwa i facio odwrucili się w mojom stronę. No wtedy to kórfa moja kórfica osiongnęła apogeum (bo to hyba tak się mufi cn). Bo wiecie kto to do kórfy nendzy był? Dokładnie to znowu szmata Momo poobijanommordomo i MUJ oppa!!11!1!! I wtedy zniknęła ta oaza spokoju ktura dżemie we mnie na codzień a zastompiła go czysta fória. Niedość rze ta dzifka zabiera mi miłość mego rzycia to teraz się jeszcze przypierdoliła do moich psiapsuleczek!!11!!1!11!!!11!!1!!! Staliśmy jakieś 15 metruf od siebie i tylko się sobie pszyglondaliśmy arz w pefnym momencie MUJ oppa szepnął coś na uszko tej szmacie a ona uwaga ZAHIHOTAŁA, ZARÓMIENIŁA SIĘ I CMOKNELA MOJEGO OPPE W POLICZEK!!111!!1!111!!!1!! Ogarniacie kórfa??!!!11!!!1!! W tamtym momencie coś we mnie penkło (pewno jakaś rzyłka na czole ze stresu czy coś). Zaczęłam szarżować na nich jak jakiś dziki, nieokiełznany, napalony słoń (albo nosororzec) a oppa (MUJ!1!) zaczął spierdalac do parku. No i tak oto rószyłam w pogoń za oppom. Popylaliśmy przez cały park. Kilka razy prawie ich złapałam bat non stop mi spierdalali. Po jakimś czasie (MUJ!) oppa hyba się zmęczył i zaczoł zwalniać. Stwierdziłam rze skożystam z okazji i go dogonię. No to ruszyłam z kopyta i spidem biegłam za (MOIM!!) oppom. Byłam już tak blisko, miałam go prawie przy sobie. Wyciągnęłam rękę rzeby go złapać arz tu nagle...
































KONIEEEC!!
Mam nadzieję, że rozdział jest spoko
Do następnego, buzi xx

Maj nju krasz || LiskookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz